W ostatnim czasie w internecie pojawił się filmik wydany
przez duński rząd, który miał zachęcać do udziału w wyborach do europarlamentu.
Filmik ten skierowany był do młodych ludzi i… zresztą zobaczcie sami:
Krótki spot (1 minuta 35 sekund) narusza tyle powszechnie nieakceptowalnych
tematów, że ciężko go nawet do czegoś porównać. Wiem, że w internecie jest
wiele różnych filmików po obejrzeniu których często możemy zastanawiać się „co
autor miał na myśli ale facet ujeżdżający delfiny? Spot ma zachęcać ludzi do
głosowania, tych, którzy tego nie zrobię ma dosięgnąć ręka sprawiedliwości - Voteman. Od samego początku spotu wiadomo,
że z Votemanem nie ma żartów, otoczony wianuszkiem młodych kobiet, umięśniony i
bardzo brutalny (co widać w dalszej części spotu). „Zmusza” on ludzi do pójścia
na wybory, bije, kopie, rzuca (!) tylko po to aby ludzie zagłosowali.
Pamiętajmy cały czas, że pod tym spotem podpisuje się (a raczej podpisywał)
duński rząd. Po fali krytyki rząd wycofał spot, jednak jak wiadomo w przyrodzie
nic nie ginie i filmik dalej krąży po sieci uświadamiając ludziom to że duński
rząd próbował nakłonić młodych ludzi do głosowania poprzez takie środki
przekazu jak seks grupowy oraz przemoc. Nie można się więc dziwić, że spot wywołał tyle kontrowersji w dosyć konserwatywnym świecie polityki
Ale do rzeczy… po tym co napisałem pewnie myślicie, że
jestem oburzony ‘treściami’ jakie zamieszczone zostały w spocie? Nic bardziej
mylnego! Oczywiście uważam, że filmik taki nie powinien być udostępniony przez
rząd. Ale jako sama idea? Świetny pomysł, fakt, trafia głównie do mężczyzn ale
to wciąż reklama, która… mówiąc bardzo eufemistycznie dosyć mocno różni się od
stereotypowej reklamy ergo dosyć mocno zapada w pamięć. A o to przecież w tym chodzi, żeby reklamowany produkt - eurowybory zostały dobrze rozreklamowane co przyczyni się do większej frekwencji. Prawdopodobnie nie zobaczymy ludzi trzęsących się przy urnach z obawy przed Votemanem ale sama idea zostanie zaszczepiona - głosujcie, bo naprawdę warto.
Pisałem ostatnio o tym,
że produkt (w tym przypadku produktem jest reklama) musi się wyróżniać, żeby
zaistnieć na rynku, no cóż… nie wiem czy da się wyróżnić bardziej.
Jak widać internet daje ogromne możliwości, trzeba je jednak
umiejętnie wykorzystać, żeby nie narażać się później na krytykę nomen omen
całej Europy. Tak więc pamiętajcie – jeżeli chcecie mieć wpływ na ilość
cynamonu w swoich cynamonowych bułeczkach oraz nie chcecie narazić się na gniew
Votemana – głosujcie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz