Pamiętam pewną lekcję religii. Gimnazjum.
A może liceum. Nieistotne. Za biurkiem, w typowej jak miliony innych w Polsce pomalowanej
na żółto, z typową odrzucają beżową lamperią w trzydziestokilkoosobowej sali siedziała
katechetka. Nic dziwnego. Owszem. Natomiast to co mi utkwiło w pamięci, to jej
pasja z obrzydzeniem zarazem kiedy opowiadała o reklamie, która ją denerwuje.
Twarz tej kobiety- tu pani
profesor naśladuje jej mimikę. Mieli tym dziobem, rozkoszując się jakby… (tu niezręczna
cisza) …jakby była eee… w niebie- kończy. Jak tak można rozkoszować się jakimś
zwykłym batonem?!- stawia retorycznie to pytanie. O co tyle hałasu? O reklamę.
Konkretnie o spot Princessy: „lekko tak”.
Katecheci bądź etycy zapewne
jednoznacznie stwierdzą, że pewne typy reklam, a zwłaszcza te odnoszące się do
pośrednio bądź bezpośrednio do erotyzmu są złe (żeby nie napisać- szatańskim
dzieckiem). Ale rynek reklamowy rządzi się swoimi prawami i jego stare prawidło
mówi: nie masz pomysłu na dobry przekaz? Wprowadź element humoru bądź erotyzmu,
a najlepiej i jedno i drugie, a na pewno osiągniesz sukces. Dowód? Szukać nie trzeba
daleko. Chociażby wspomniany przeze mnie wcześniej spot Princessy. Nawet gdyby
w odbiorze miałby dla kogoś być irytujący. Po pierwsze kobieta zapamietała
prawie szczegółowo przekaz. Po drugie potrafiła dokładnie wymienić nazwę
batona. A po trzecie reklama wyszła poza ramy telewizora, bo opowiedziała o
niej nam, uczniom. Może ten rodzaj erotyzmu już dziś nikogo nie zaskakuje, tak
jak kiedyś. Więc specjaliści od promocji mają tak go ukazać, żeby wzbudzał
zainteresowanie. Ot, cała filozofia i sukces gwarantowany.
Instytut Spraw Obywatelskich. Brzmi
to nudnie. Ale nie z Dickiem ich spin doctorem. Dick Dobrowolski to przykład
całkiem udanej kampanii społecznej mający przekonać wyborców do większej aktywności
świadomości. Da się zrobić coś inteligentnego w humorystyczny sposób? Da się.
Można zrobić też coś, co
pozbawione jest sensu, a przedstawione w sposób humorystyczny odniesie sukces?
Da się. Któż z nas nie pamięta całego cyklu z wcześniej nikomu szerzej
nieznanymi kabareciarzami z grupy Mumio dla Plusa?
Sieć ta wydaje się, że
wprowadziła nowy trend na rynku usług telekomunikacyjnych. Już chyba każda z
istniejących sieci w swych kampaniach posługiwała się bądź starała się posłużyć
humorem.
Jest jednak mały haczyk. Czy aby
na pewno wszystko i zawsze można sprowadzić do dwuznaczności? Owszem nie. Jak
zwykle musi być wyjątek od reguły. O ile możemy sobie jeszcze wyobrazić
humorystyczną reklamę w przypadku polityki, to już kandydat ociekający erotyzmem
w swoim spocie wyborów jeszcze nie wygrał. Przynajmniej w tej dziedzinie
kierujemy się jeszcze jakimś głosem rozsądku czy przywiązujemy uwagę do
kompetencji, a nie golizny.
Podobnie jest w przypadku
instytucji z którymi powinien być kojarzony prestiż i renoma jak np. uczelnie
wyższe. W Polsce jeszcze nikt nie odważył się reklamować uczelni pokazując studentów
w niejednoznacznej sytuacji. W Stanach jest to natomiast na porządku dziennym.
Niestety nie pokażę Wam przykładowego spotu bo został usunięty ale o kontrowersyjnej reklamie poczytacie tutaj.
Znając jednak realia i nasze
zamiłowanie do rzeczy importowanych z zachodniej granicy, pewnie i to prędzej
czy później dotrze na nasz rodzimy rynek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz