czwartek, 9 czerwca 2011

RECENZJA T. Witkowski Psychologia Kłamstwa CZ. II

"Kłamstwo to temat atrakcyjny i modny. Jeśli nasze komunikowanie sie z innymi ma charakter gry, jak twierdzi wielu, miejsce kłamstwa w komunikowaniu jest trwałe i konieczne. Choc, oczywiście, kłamstwem skłonnismy gardzić, czytamy o nim chętnie. Chętnie też przeczytałem książkęże prawdziwa. Pozwala kłamców rozumieć, ale pozwala tez bronic się przed nimi. Sądzę, że umożliwia nam tez obronę przed naszymi kłamstwami"



Prof. Jerzy Bralczyk



Na początku autor chce wprowadzić czytelnika w sferę klamstwa, próbuje definiować. Jak sam stwierdza, stworzył aluzje do slynnego dzieła św. Augustyna "De Mendacio". Czytając ten rozdział myslałem o klamstwie w sposób otwarty, spoglądając na moje zycie codzienne. Wiele spostrzeżeń autora mogłem odniesć do własnej rzeczywistości. Techniki mówienia znajomych, gesty, mimika twarzy, teraz juz nigdy nie spojrzę na kogoś w ten sam sposób, co przed przeczytaniem tej ksiażki. Przytaczanie przykładów z dawnych czasów, gdzie była jedna prawda ( nawet gdy sama w sobie była kłamstwem) pełniło także funkcje informacyjną. Nie każdy z nas wie o takich praktykach życia ludzi.





Zdradą prawdy wiary w Hiszpanii czasów Tomasza de Torquemady były nawet takie rzeczy, jak: użycie odziezy niewlaściwej Hoszpanom, uzywanie imienia ojca, powtrzymywanie sie od picia wina, farbowanie paznokci henną, kąpiele ciała, mycie rąk przed posilkiem, trzymanie noża ostrzem od siebie podczas krojenia chleba.



Autor skłania czytelnika do refleksji. Stwierdza, iż kategoryczny zakaz kłamstwa spowodował niejedno zło, którego brzemię obciąża autorów tych zakazów. Lecz nie jest to stwierdzenie jak dla mnie zbyt ogólne i wnoszące jedynie ogólne sądy. Niechęć T. Witkowskiego co do ocen bierze się z potrzeby uniknięcia moralnej odpowiedzialności już to za kłamstwoczytelników, którzy będą oceniać jego dzieło.



Nasze możliwości poznawania wszelkich prawidłowości persfazji, oszustwa, manipulacji i innych form oddziaływania najdobitniej swiadczą o tym, że mamy jaknajwięcej jak dotąd w historii szans na obcowanie z prawdą. Skąd zatem to fałszywe przekonanie o otaczającym nas wszechobecnym klamstwie? Przeswiadczenie o tym, że współczesny swiat stoi w ogniu konfliktów zbrojnych. Tymczasem, jak twierdzi Ryszard Kapuściński obecnie w konflikty zbrojne zaangażnowane jest mniej niz 1% całej ludkości.



Nasze zycie jest ciągłym dokonywaniem wyborów, podejmowaniem decyzji, rozwiązywaniem dylematów, wykorzystywaniem nadarzających sie okazji bądź przeciwstawianiem się oddziaływaniu otoczenia/ I chociaż przesadą jest stwierdzenie, że wszystko zalezy od nas samych to jednak wiele wyborów doprowadziło nas do stwierdzenia, że musimy kłamać.



Autor, pisząc tę ksiażkę założył, iż w codziennym życiu potrzebujemy narzędzi, aby odróżniać dobro od zła, a jednym z nich będzie z pewnością umiejętnosć rozróżniania prawdy od kłamstwa. W tekście sugerował, że nie istnieje porządek społeczny bez zaufania, a zaufanie bez prawdy lub przynajmniej ogólnie akceptowanych zasad dochodzneia do niej. Kłamstwo obraca w proch podstawy, na których opiera się życie społeczne, takie jak: wzajemny szacunek, gotowość do zawierania umów, przestrzeganie prawa. Ludzie bedą wlczyć z kłamstwem, ale też przy pomocy klamstwa bedą walczyć o prawo do prywatności, do zachowania własnych, a nawet złudzeń i fikcji.


Osobiście ksiażka, która w pewnym sensie zaspokoiła moją potrzebe zgłębienia tajemnicy psychologii kłamstwa, jednak momentami była tak monotonna i pisana w sposób jednostajny, że po prostu byłem zmuszony przerywac czytanie ze względu na brak uwagi. Książka godna polecenia, lecz osoba nie zainteresowana tą tematyką, niech lepiej nie zaczyna jej czytać.






RECENZJA T. Witkowski Psychologia Kłamstwa CZ. I

Książka napisana została przez Tomasza Witkowskiego i nosi tytuł "Psychologia Kłamstwa" . Została wydana w 2002 roku przez oficynę wydawniczą UNUS. Badania mówią, że przeciętny człowiek kłamie dwa razy dziennie, więc pospolitość kłamstwa jest zadziwiająca. czym jest kłamstwo i dlaczego kłamiemy? czy predyspozycję ku temu są wrodzone, czy jest to jedna z umiejętności przystosowawczych? W jaki sposób kłamiemy i jakiego rodzaju zysk osiagamy. Czy sa ludzie, którym obce jest łamanie ósmego przykazania? Czy są wiarygodne sposoby wykrycia kłamstwa?

W ciągu doby kłamiemy kilkadziesiąt razy. po to, by wywrzeć wrazenie, gdy nie potrafimy powiedzieć "nie", a czasem ze strachu.

Ale mama pysznie gotuje- powiedzial Piotr podczas niedzielnego obiadu u tesciowej. I chodźże to jego ulubiona potrawa. Starsza pani rozpromieniła się i zaproponowała dokładkę -Nie, juz pękam, może zostanie na jutrzejszy obiad? - ponownie sklamał mężczyzna. Ale tesciowa odczytała jako skromnośći suto, od serca, polała mu ziemniaki sosem. -Och, cudownie. Dziękuję- czwarty raz w ciągu kilku minut sklamał zięć.

Lecz co tak właściwie znaczy kłamstwo?

Klamstwo- wypowiedź zawierająca informacje niezgodne z przekonaniem o stanie faktycznym. Kłamca przekazuje informacje niezgodne z jego przekonanie o rzeczywistości, z intencją, by zostały one wzięte za prawdziwe. Kłamstwem moga być także wypowiedzi zgodne z rzeczywistym stanem rzeczy, o ile autor przekazu nie ma świadomości tego faktu.

Ludzie kłamią, by osiągnąć okreslona korzyść- materialną, społeczną lub polityczną, aby osiągnać zamierzony cel (np. przedstawiciel handlowy celowo posługuje się klamstwem, wiedząc o usterce towaru, gdyż zależy mu na jego sprzedaży), aby podnieść swoja wartość w oczach innych z powodu zaniżonego poczucia własnej wartości, aby uchronić kogoś od cierpienia (np. rodzice nie mówią dziecku o ciezkiej chorobie, aby uchronić je od większego cierpienia). jednak zasadniczym motywem jest interes osoby, która dopuszcza sie klamstwa.

Biorąc tę książkę do ręki byłem bardzo ciekawy w jaki sposów autor postanowił ująć temat. Miałem nadzieję, że zacznę poznawać czy ktoś jest klamcą. Jesli chodzi o język, to jest on w miarę prosty i zrozumiały. lecz napisany w monotonnym tonie, ktory wprowadza w nostalgię i powoduje zaniknięcie chęci dłuższej kontynuacji czytania. Psychologia Klamstwa jest ilustrowana przykładami z zycia i literatury. Szkicuje zarysy uniwersum, którego władca jest człowiek.

niedziela, 5 czerwca 2011

Reklama partyzancka – jej słabe i mocne strony (część druga)

(ciąg dalszy)

Pozostałe 2 czynniki ograniczające stosowanie reklamy partyzanckiej wynikają niejako z jej istoty i jako takie nie wymagają komentarza – po prostu stosując ją trzeba się pogodzić z pewnymi ograniczeniami, takimi jak ograniczony target – wszak i to ma swoje plusy – czy niejaka trudność w zmierzeniu skuteczności takiej reklamy i opisania jej wartościami bezwzględnymi, co z kolei nie jest najważniejsze ze względu na relatywnie niskie koszty tej formy reklamy i niewielkie ryzyko finansowe związane z ewentualnym niepowodzeniem kampanii realizowanej przy użyciu tego rodzaju środków.
Natomiast zaletami reklamy partyzanckiej są między innymi:
  • relatywnie niskie koszty
  • dobre rezultaty w przypadku skierowania do odpowiednio stargetowanej grupy
  • duża szansa na stworzenie swego rodzaju symbolu (czegoś, co przejdzie do kultury w znacznie szerszym, niż tylko reklamowe, znaczeniu)
  • bycie zauważaną przez odbiorców odpornych na konwencjonalne formy reklamy.
Co do pierwszej zalety, czyli relatywnie niskich kosztów, sprawa wydaje się być oczywista. Wlepki można wydrukować na firmowej drukarce, papier samoprzylepny jest powszechnie dostępny, a koszt produkcji pojedynczej wlepki jest wręcz groszowy, co pozwala przypuścić „zmasowany atak” przy użyciu nawet tysięcy małych klejących karteczek – w końcu na jednej kartce formatu A4 mieści się ich od kilku do kilkunastu. Kolportaż to również relatywnie niskie koszty, porównywalne najwyżej z kolportażem ulotek (ale tylko z roznoszeniem ich do bloków, bo już koszt rozdawania ich na ulicy, ze względu na czas potrzebny na dotarcie do tej samej liczby osób, jaka mieszka w dużym bloku, jest większy). Rozklejanie wlepek nie wymaga specjalistycznego sprzętu, wiedzy, doświadczenia ani uprawnień – może to robić każdy: właściciel firmy, jego żona, dzieci, sekretarka, pozostali pracownicy, koledzy dzieci, dalsza rodzina, wynajęci ludzie (do takich prac można nawet zatrudnić nieletnich, pracujących za niższe stawki), co powoduje, że koszty są nieporównywalnie niższe, niż np. naklejania billboardów (pomijając już ich przygotowanie graficzne i druk) czy reklama prasowa, nie wspominając o radiowej czy telewizyjnej.
Wspomniane wyżej formy reklamy są zresztą coraz mniej skuteczne – ludzie się na nie uodparniają, bo jest ich po prostu za dużo. Poza tym są głośne, natrętne, atakują zewsząd, powtarzają się wiele razy dziennie, są do siebie podobne itd. Formy, którymi posługuje się marketing partyzancki, mają znacznie większy potencjał do zaintrygowania odbiorcy. Wlepka jako forma mała, wręcz miniaturowa, musi być skondensowana do granic możliwości, aby na powierzchni niewiele większej od znaczka pocztowego zmieścić zarówno element przyciągający uwagę, jak i stanowiący treść przekazu (np. nazwę lub adres www). Z kolei murale i graffiti, szczególnie tworzone na dużych obiektach, takich jak ściany obiektów przemysłowych czy magazynów, kominy fabryczne, długie odcinki ogrodzeń czy nawierzchnie placów, dróg i parkingów, dają wręcz nieograniczone możliwości stworzenia dzieła monumentalnego, które po pierwsze samym swym rozmachem zwróci na siebie uwagę, po drugie będzie widoczne z dużej odległości, a tym samym czytelne dla większej liczby odbiorców – znajdujących się zarówno blisko, jak i daleko.
Jak wspomniałem wcześniej, odbiór tych form reklamy jest specyficzny dla określonych grup społecznych, a w szczególności wiekowych. Młodych może taka reklama przyciągnąć, zarówno przez atrakcyjną formę, jak i przez wytworzenie w nich świadomości, że jest ona specjalnie dla nich. Seniorzy natomiast po pierwsze takiej reklamy mogą nie zrozumieć (bo przecież 70-latek nie musi wiedzieć co to jest iPhone czy inna elektroniczna zabawka), a po drugie, jak pisałem wyżej, mogą uznać reklamę w stylu graffiti czy wlepkę w autobusie za przejaw wandalizmu, a nie reklamy. To postrzeganie w zasadzie z góry wskazuje grupę, do której ten rodzaj działań reklamowych i marketingowych należy kierować. A że dążenie do stosunkowo wąskiego targetowania od dawna daje się w reklamie zauważyć, to tym lepiej, że forma niejako sama targetuje reklamę, bez konieczności dokonywanie tego jej treścią.
Podsumowując można prognozować, że znaczenie reklamy partyzanckiej będzie wzrastać, a w miarę rozwoju i wzrostu znaczenia internetu jako przestrzeni komunikacyjnej coraz więcej jej form przenikać będzie do tego medium, które ze względu na swoją specyfikę jest dla niej podatnym gruntem.

Reklama partyzancka – jej słabe i mocne strony (część pierwsza)

Reklama partyzancka jest specyficzną, dość niszową, formą reklamy. Polega na umieszczaniu przekazu reklamowego na nietypowych nośnikach, przede wszystkim na wlepkach oraz na ścianach budynków i obiektów w postaci graffiti lub murali. Stosunkowo niewiele firm decyduje się na jej stosowanie. U podstaw takiej sytuacji leżę głównie następujące powody:
  • trudności w uzyskaniu zgody na prowadzenie kampanii reklamowej za pomocą np. wlepek czy graffiti
  • kontrowersyjny odbiór społeczny (skrajnie konserwatywny odbiorca traktuje takie formy reklamy jako wandalizm)
  • możliwość zastosowania wyłącznie wobec stosunkowo wąskiej grupy odbiorców
  • ograniczona mierzalność skuteczności tego rodzaju działań.
Adresatami tego typu reklam są zazwyczaj ludzie młodzi, dla których wlepka czy graffiti są formą znaną (choć do niedawna wykorzystywaną raczej w innych celach) oraz pozbawioną negatywnego odbioru. Osobom starszym, szczególnie tym o konserwatywnych poglądach, wlepka czy graffiti kojarzy się jednoznacznie negatywnie, jako przejaw chuligaństwa i niszczenia, zatem nie mogę one być grupą docelową takiej reklamy. Z drugiej strony, dzięki operowaniu nowoczesnym językiem, reklamowaniu zwykle produktów, o których ludzie starsi nie mają pojęcia i z których nie korzystają, a także dzięki np. podawaniu na małych formach (wlepkach) adresów stron internetowych czy też kont producenta lub samego produktu na portalach społecznościowych, nawet negatywny odbiór takiej formy reklamy przez określone grupy osób nie jest szkodliwy dla nadawcy komunikatu reklamowego. Po prostu osoby, które mogłyby czuć najsilniejszą niechęć do takich form reklamy nie są – z racji nieznajomości tematu – w najmniejszym stopniu wyroczniami dla osób z grupy docelowej, a poza tym, ze względu na brak obycia z nowinkami technicznymi, nie są zwykle w stanie zrozumieć jakiego nowoczesnego produktu taka reklama dotyczy i tym samym rozpowszechnić swojej negatywnej opinii. Dlatego też znaczenie kontrowersji wokół odbioru takiej reklamy jako problemu przy jej stosowaniu można zmarginalizować jako nieistotne.
Znacznie poważniejszym i trudniejszym do przezwyciężenia problemem jest legalne pozyskanie miejsca pod takie formy przekazu. W przypadku murali i graffiti jest to coraz łatwiejsze (tzn. łatwiej załatwić formalności, bo o dobre miejsce jest coraz trudniej) ze względu na coraz większą ilość budynków w rękach prywatnych właścicieli i zarządców w stosunku do nieruchomości państwowych, samorządowych itp. Jak wiadomo interesy łatwiej robi się na wolnym rynku, kiedy obie strony umowy są firmami, a nie podmiotami muszącymi postępować zgodnie z procedurą zamówień publicznych (np. przetarg na wynajęcie ściany jako powierzchni reklamowej). Wspólnoty mieszkaniowe i prywatni właściciele dość chętnie udostępniają powierzchnie ścian swoich budynków, ponieważ pozwala to na pozyskanie dodatkowych funduszy, np. na remontu. W przypadku podmiotów finansowanych „odgórnie” urzędnicy nie mają interesu w pozyskiwaniu takich środków, a obsługa przetargów i umów wymaga od nich dodatkowego nakładu pracy. Zupełnie inaczej rzecz ma się w przypadku wlepek. Możliwość zawarcia umowy z właścicielami środków komunikacji publicznej wygląda podobnie, jak w przypadku nieruchomości – prywatni operatorzy chętnie wynajmują powierzchnię pod taką formę reklamy, natomiast państwowi raczej niechętnie. Na 31 przewoźników komunikacji miejskiej z różnych miast Polski (w tym 14 przedsiębiorstw należących do samorządów i innych podmiotów publicznych oraz 17 firm prywatnych) zapytanych przeze mnie o możliwość zawarcia umowy na umieszczenie wlepek w pojazdach 18 firm odpowiedziało twierdząco (w tym 16 prywatnych i 2 samorządowe), natomiast negatywnie odniosło się do tej propozycji 13 firm (2 prywatne i 11 samorządowych). Jak widać fakty potwierdzają obiegową opinię, że z urzędnikami trudniej się dogadać.

(c.d.n.)

sobota, 4 czerwca 2011

Czy coś nas jeszcze zaskoczy? Czyli sfera sacrum w reklamie. Część II



Slogan tego plakatu brzmi "We believe in salivation".
. Salivation w przetłumaczeniu oznacza ślinienie się, ślinotok, polizanie. Jeśli jednak wyrzucimy pierwszą literkę "i", powstaje słowo salvation, które oznacza zbawienie.



Jeśli już mowa o księżach i zakonnicach, to nie powinno zabraknąć klasyki. Oczywiście chodzi mi o reklamę firmy Benetton, zdjęcie mistrza kontrowersji - Oliviero Toscani'ego.



Strzeż mnie Ojcze - Virginity

Virginity - kampania reklamowa kolekcji odzieżowej marki House z 2008 roku, obraziła i oburzyła wielu Polaków, którzy uznali, że godzi ona w ich uczucia religijne. Ogień podniosła też redakcja „Frondy”, która uznała, że kampania to brak szacunku dla wartości katolickich takich jak czystość przedmałżeńska. 


Modlitwa, Różaniec i wołanie do Ojca - Bezsprzeczne nawiązanie do religii. To wersja "grzeczna" reklamy.  Druga głosi - "Znam 69 sposobów na zachowanie dziewictwa" i tą samą dziewczynę w zupełnie innym obliczu. Liczba 69 kojarzy się raczej z czymś zupełnie odwrotnym, niż zachowanie dziewictwa.

 Skandalista Larry Flynt


Plakat filmu Milosa Formana "Skandalista Larry Flynt". Mężczyzna w pozycji ukrzyżowanego na kobiecym łonie. Plakat wywołała ogromne oburzenie na całym świecie, został potępiony przez Kościół. Tłumaczenie do czego nawiązuje, jest chyba zbędne.


Myślę, że dobrym przykładem są reklamy alkoholu wykorzystujące tematykę sacrum. Przykładami może być kultowy plakat piwa LECH nawiązujący do tematyki Edenu i postaci Adama i Ewy, którego slogan brzmi: "Czasem warto mieć coś zielonego", czy piwa 10,5 - "Mea Culpa 10,5 - Trzeba wiedzieć, z kim się grzeszy". Coś zielonego, to listek, który zasłania intymne miejsca Pierwszych Ludzi. Jednak w wypadku tej reklamy "Coś zielonego" to właśnie piwo LECH, które jest "rajskim napojem", dla którego warto zgrzeszyć. Zupełnie jak w wypadku piwa 10,5.

Reklama poruszyła już chyba każdy możliwy temat. Czy coś nas jeszcze zdziwi? Nie wiem. Wiem tyle, że twórcy reklam muszą walczyć o uwagę konsumentów na wszelkie możliwe sposoby, gdyż coraz bardziej się na wszystko uodparniamy. To co kiedyś szokowało, dzisiaj jest dla nas normą, Jednak kontrowersja przyciąga uwagę i reklamodawcy to wykorzystują. Co jednak osiągają w ten sposób? Zdaje się, że głównie rozgłos i skandal. Oczywiście te reklamy zapadają w pamięć i ciężko o nich nie mówić. Jednak nie jestem pewna, czy to dobry sposób w zjednywaniu sobie klientów, którzy przecież głoszą, że owa reklama obraża ich uczucia.



Małgorzata Hoinka

źródła:




Amelia Horodecka, Mitologiczny świat reklam

Czy coś nas jeszcze zaskoczy? Czyli sfera sacrum w reklamie.

Zacieranie granicy pomiędzy sacrum a profanum

Tematem mojego eseju zaliczeniowego były tematy tabu w reklamach, zarówno polskich, jak i zagranicznych.  Poruszałam tam tematykę rozwoju reklamy i związane z nim łamanie pewnych tabu kulturowych. Zaczynając od mówienia „z pewną taką nieśmiałością” o podpaskach, kontynuując na środkach antykoncepcyjnych czy sexie, zatrzymując się wreszcie na Religii. No właśnie. Zdaje się, że wykorzystywanie symboli religijnych, czy wizerunków postaci świętych w celach marketingowych, budzi największe kontrowersje i zgorszenie. Myślę, że na sam fakt występowania tematyki sacrum w reklamach poniekąd się uodporniliśmy. Problem w tym, w jaki sposób reklamodawcy zestawiają te dwie sfery w reklamie. Nierzadkim zabiegiem, który ma na celu szokowanie, jest wykorzystywanie tematyki religijnej, do reklamowania produktów, zjawisk, czy też poprzez zachowania, które są jej bardzo dalekie, a wręcz, którym się sprzeciwia.  Amelia Horodecka w swojej książce zwraca uwagę na fakt, który popiera wielu badaczy, że w dzisiejszych czasach nie szanuje się dziedzictwa, a symbole religijne tracą na ważności, a nawet świętości, co ma związek z tym, iż poprzez mnogość podejść i światopoglądów ludzie wybierają z religii tylko to co im odpowiada. Pragnę przedstawić wam reklamy, które wstrząsnęły środowiskiem kościelnym i opinią publiczną, nie tylko tą wierzącą.


Reklama ubrań marki Björn Borg, jednak gdybym tego nie przeczytała, to zapewne bym się nie domyśliła. Przedstawia kilka kwestii, którym kościół katolicki jest przeciwny. Nie będę opisywać o czym jest reklama, bo to popsuje efekt. Polecam.

Zakazane reklamy lodów Antonio Federici

Jako protest wobec wizyty Papieża w Wielkiej Brytanii, producent lodów Antonio Federici wystosował kontrowersyjną kampanię reklamową, w której przedstawia między innymi ciężarną zakonnicę, zakonnicę i księdza, tuż przed pocałunkiem, a także dwóch księży, w adekwatnej sytuacji. Dodatkowo oburzają slogany zamieszczone na każdym z plakatów. Zamierzeniem producenta było "zwrócenie uwagi na obłudę i hipokryzję kościoła, którą prezentuje wobec problemów społecznych". Reklamy oburzyły chrześcijan na całym świecie, dlatego bardzo szybko ich zakazano. Czy mamy tu jeszcze do czynienia z kreatywnością? Czy może z brakiem dobrego smaku i wyczucia?

 
"Niepokalane poczęcie"

"Pokusa pocałunku"

"Poddanie się pokusie"
Bezpłatne paczki


Reklama bezpośrednia jest coraz częściej spotykana, od parunastu lat weszła już nawet na stałe do oddziałów położniczych. Aktualnie każda kobieta wychodząc ze szpitala nie tylko wychodzi ze swoją małą pociechą, ale również z paczkami pełnymi prezentów. W szpitalach kobieta po porodzie dostaje dwa pudełeczka różowe i niebieskie . W pudełkach znajduje się m.in. poradnik „Pierwszy Rok Razem”, oraz wiele innych poradników, jak i wiele próbek różnych produktów. Przykładowo w pudełkach można znaleźć od wody do picia, po golarkę dla taty, po pampersa dla dzidziusia. Próbki mają zachęcać do kupna i przyzwyczajenia klienta do danej marki. Młoda kobieta, która nie zna się na produktach dla dziecka zapewne po wykorzystaniu próbek sięgnie po produkty już płatne danej marki. Jednak, gdy próbka nie podziała w paczkach można też znaleźć kupony rabatowe, na niewielkie sumy, które na pewno każda mama wykorzysta, a później może akurat przyzwyczai się do danej marki. Paczki są bezpłatne – tak bynajmniej jest napisane na kartonach. A jak jest w rzeczywistości? By otrzymać paczuszkę dla mamusi i dzidziusia trzeba najpierw wypełnić ankietę. W ankiecie zamieszcza się przede wszystkim dane dotyczące rodziców dziecka. A więc powstaje pytanie, czy faktycznie paczki są bezpłatne?. Czy nasze dane są tak mało warte?. Trzeba się niekiedy zastanowić, czy warto za próbki, gazety narażać się by informację o nas krążyły z firmy do firmy. Powołujemy się wszędzie na Ustawę o ochronie danych osobowych , która wyróżnia dwa rodzaje danych osobowych. Chodzi o tzw. dane zwykłe oraz dane wrażliwe (inaczej: dane sensytywne). Te pierwsze zostały powołane mocą art. 6 ustawy o ochronie danych osobowych, który stanowi iż:

1. W rozumieniu ustawy za dane osobowe uważa się wszelkie informacje dotyczące zidentyfikowanej lub możliwej do zidentyfikowania osoby fizycznej.

2. Osobą możliwą do zidentyfikowania jest osoba, której tożsamość można określić bezpośrednio lub pośrednio, w szczególności przez powołanie się na numer identyfikacyjny albo jeden lub kilka specyficznych czynników określających jej cechy fizyczne, fizjologiczne, umysłowe, ekonomiczne, kulturowe lub społeczne.

3. Informacji nie uważa się za umożliwiającą określenie tożsamości osoby, jeżeli wymagałoby to nadmiernych kosztów, czasu lub działań.

Definicję (przez wyliczenie) pojęcia danych wrażliwych, zawiera art. 27 ust. 1 ustawy
o ochronie dany
ch osobowych:

Zabrania się przetwarzania danych ujawniających pochodzenie rasowe lub etniczne, poglądy polityczne, przekonania religijne lub filozoficzne, przynależność wyznaniową, partyjną lub związkową, jak również danych o stanie zdrowia, kodzie genetycznym, nałogach lub życiu seksualnym oraz danych dotyczących skazań, orzeczeń o ukaraniu i mandatów karnych,
a także innych orzeczeń wydanych w postępowaniu sądowym lub administracyjnym

W ankietach przede wszystkim jesteśmy pytani o dane zwykłe no i choć ustawa chroni nasze dane to my podajemy je innym na tacy!

Poniżej podaje linka gdzie można się zarejestrować, wypełnić ankietę i dostać bezpłatne paczuszki. http://www.familyservice.pl/Register

Znani i podziwiani w reklamie

Znamy ich z wielkiego lub tego mniejszego ekranu. Jesteśmy bombardowani ich wizerunkami w każdym kiosku, gdzie uśmiechają się do nas z okładek tabloidów, czy innych czasopism. Coraz częściej stają się twarzami najróżniejszych produktów. Faktem jest, że już dawno temu reprezentanci zawodów medialnych, wyszli poza ramy wykonywanego przez siebie fachu i próbują swoich sił w dziale reklamy. Wykorzystywanie popularności celebrytów w celach marketingowych, nie jest żadną nowością. Wszystko po to, aby zachęcić nas do zakupów, ugruntować lub poprawić wizerunek marki, zwiększyć naszą świadomość o niej i zagnieździć ją w niej na stałe. Czy nam się to podoba? Czy wpływa to na skuteczność reklamy? Odpowiedź jest prosta.

Pod adresem zabawna reklama PEWEX'u w wykonaniu Maryli Rodowicz i Daniela Olbrychskiego, której niestety nie umiałam znaleźć na youtube i tutaja zamieścić. Mimo to, polecam! http://video.interia.pl/obejrzyj,film,104172

Celebryta w reklamie = sukces?

Szukając materiałów do tej notki, odnalazłam materiał, bazujący na badaniach Instytutu Psychologii Ekonomicznej SWPS.  Badania wskazały na pewną prawidłowość.  Po pierwsze, jeżeli w reklamie produktu rozpoznawalnej, popularnej marki wystąpi osoba powszechnie znana i ceniona, sławna – wówczas klienci lepiej zapamiętują dany towar, a skuteczność przekazu jest również większa. Natomiast w przypadku nowej marki, której jeszcze nie znamy – nie ma większego znaczenia, czy reklamuje ją celebryta, czy nie. Jest to więc nieopłacalna inwestycja dla twórcy spotu. Dlatego też autorzy badań przekonują, że warto zachować pewną spójność, czyli znana postać – znana marka, co kieruje uwagę klientów na markę i sprawia, że zarówno ona jak i reklama zostają lepiej zapamiętane.


"Nasza kiełbasa przegoniła ich kiełbasę", czyli widzę ING, myślę Marek Kondrat

Lubimy, czy nie lubimy?

ZenithOptimedia wraz z GG Network przeprowadziły w styczniu 2011 roku badania celebrytów, które wykazały pewne prawidłowości dotyczące ich udziału w reklamach. Aż 84% internautów nie przeszkadza obecność sław w reklamie, z zaznaczeniem, że wiele zależy od tego jaka to osoba.  Wskazują zarazem, że celebryci  robią to dla pieniędzy. I co w tym dziwnego? Za reklamy dla PKO, Szymon Majewski zarobi ponad 3 miliony złotych! Sporo jak na powtarzanie w kółko „Zero”. Wracając jednak do tematu, owe badania potwierdzają również, że ważne jest odpowiednie dopasowanie postaci do produktu, bo to już połowa jej sukcesu. I tak właśnie jest. „Polska reklama kocha celebrytów”, dlatego już coraz częściej pewne marki kojarzą nam się nie z produktem, a z aktorem czy piosenkarką, którzy odegrali reklamową rolę.Zaczynając od marki lodów KORAL, w których reklamie grały między innymi Maryla Rodowicz, Doda, a teraz Joanna Krupa, kończąc na bankach – ING – Marek Kondrat, Getin Bank – Piotr Fronczewski i PKO, już wcześniej wspominany Majewski.

 
                                                                           
"Top Milker - absolutely TOP!" Czyli TOP MODEL Joanna Krupa w reklamie lodów KORAL.


 ZEHRO. 4x0
Sztuka?

 Często słyszy się, że wystąpienie aktora w reklamie to sprzedanie się za marne pieniądze, lub też wyzbycie się wszelkich zasad i działalność uwłaczająca prawdziwemu artyście. Dlaczego? Przecież reklama, to również sztuka, w mniejszym bądź większym stopniu, w której aktor wciela się w rolę. Jeśli poprzez swoje doświadczenie ma to wpłynąć na jej atrakcyjność, (a często tak jest) to jestem jak najbardziej na tak. Nie przestałam darzyć ogromną sympatią i szacunkiem Smolika, czy Marii Peszek za wystąpienie w reklamie Inteligo. Może to też dlatego, że to nie oni musieli dopasować się do reklamy, a to ona dopasowała się idealnie do nich. Od tej pory, kiedy gdzieś zdarzy usłyszeć mi się hasło „inteligo” myślę Smolik. I pstryk.

 
  
Reklamy Inteligo z udziałem Smolika i Marii Peszek


Małgorzata Hoinka


źródła:



Piosenka jest dobra na wszystko, vol. 7

Zagraniczni wykonawcy w reklamach są dość powszechnym zjawiskiem na rynku. Zwiększają sprzedaż przez ludzi, którzy wychodzą z założenia, że marka, którą reklamuje idol musi być bardzo dobra. Poniżej kilka przykładów takich wykonawców

Justin Timberlake

Dokładnie w 2008 roku został ambasadorem marki Givenchy, a co się z tym wiąże, wziął udział w jej kolejnym spocie reklamowym. Jako twarz marki, reprezentował męską wersję zapachu. Givenchy chciała jednak dalej współpracować Timberlakem, nawet, jeżeli chodzi o perfumy dla pań. Wystąpił w niej razem z Noot Seear, a wszystko to miało miejsce w Paryżu. Piosenkarz ten użyczył również swojego wizerunku dla reklam napoju Pepsi, samochodów Audi. W reklamie gazowanego napoju – goniący po ulicach Nowego Jorku, a w spocie dla Audi – prowadzi samochód jak w pościgu z filmu akcji.


Źródło: http://youtu.be/RlF22oSslNM

Eminem

W przerwach finału ligii futbolu amerykańskiego Super Bowl można było podziwiać najdroższe reklamy na świecie. W jednej z nich, dla Chryslera, wystąpił Eminem. Nie była to jednak następna reklama samochodu, w której wystąpił znany raper, gdzie miało to miejsce wcześniej w spocie dla Mercedesa. Agencja reklamowa odpowiadająca za ten dwuminutowy klip – Wieden & Kennedy ma na swoim koncie liczne sukcesy związane m.in. z promocją produktów firmy Nike oraz napoju Coca-Cola.

W przeciwieństwie do pozostałych spotów reklamowych, ten film został odtworzony w całości, co kosztowało Chryslera 10 milionów dolarów, nie zapominając oczywiście o opłaceniu agencji oraz Eminema – głównego bohatera filmu.

Reklama została uznana za wyjątkową, ponieważ porusza ona serca tych, którzy pamiętają lata świetności Detroit miasta, które stało się potęgą dzięki motoryzacji i dzięki niej spadło na samo dno. Oprócz amerykańskich producentów samochodowych, w tym Chryslera, jedną z ikon miasta jest także sam Eminem, który na filmie poniżej jeździ nowym, z miesiąca na miesiąc coraz lepiej wyglądającym, Chryslerem 200.


Źródło: http://youtu.be/SKL254Y_jtc

Raper wystąpił również w animowanej reklamie Lipton, która także została wyświetlona w przerwie meczu o mistrzostwo ligi futbolu amerykańskiego. Eminem wystąpił w niej plastelinowej wersji.

Katy Perry

Reklamy z jej udziałem podbiły telewizję i Internet w Polsce. Pierwszym spotem, w którym mogliśmy zobaczyć gwiazdę, nie tylko promuję markę, ale również zachęcającą do udziału w teledysku, była reklama Ery. Piosenkarka namawia w niej widzów do stworzenia własnego klipu do jej przeboju "Firework" i wzięcia udziału w konkursie. Propozycja była kusząca, a w jej oficjalnym teledysku wystąpiło aż 40 osób, którzy byli laureatami konkursu.

Katy Perrry pojawiła się również w spocie reklamowym Adidasa, w zupełnie innym stylu, niż zazwyczaj to ma u niej miejsce. W nowej reklamie Adidasa jest jedną z wielu innych gwiazd.

Źródło:http://youtu.be/YD7ya_NssNM

Jak więc widać poza granicami Polski, producenci reklam są w stanie sobie poradzić z artystami, którzy godzą się wystąpić w ich reklamach. Spoty te charakteryzują się wysoką jakością, a każda z pojawiających się w nich muzycznych osobistości, to gwiazda światowego formatu.
Reklamy te zapadają w pamięć i chce się do nich wielokrotnie wracać. Pytanie, czy w polskich warunkach takie obrazy nie mają warunków do powstania. Czy to wina gwiazd i poziomu jaki one reprezentują, czy też produkcji i realizacji. Niestety, wina chyba leży po obu stronach i na dobre i muzyczne reklamy widzowie w Polsce będą musieli jeszcze poczekać.