Pokazywanie postów oznaczonych etykietą street art. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą street art. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 25 maja 2014

Czerwony ślad w historii reklamy

Dziś mural to sztuka.Wyraz pasji i talentu artysty w przestrzeni miejskiej. Kiedyś jednak kolorowe malowidła na murach kamienic służyły czemu innemu, chodzi oczywiście o reklamy z okresu PRL.
Mieszkam w centrum Opola, minutę od dworca, jakieś 15 minut od uczelni. Żyję tu od 21 lat, całe moje życie. Jednak dopiero po kilku latach, na bocznej ścianie jednej z kamienic w okolicy zauważyłem mural, który uchował się jeszcze z czasów czerwonej władzy. Mimo, że nie przepadam za skrajną lewicą, a PRL to dla mnie dział podręcznika do historii, to mam sentyment do niektórych dzieł socrealizmu. Tej reklamy, pamiętającej czasy gdy sikałem do pieluchy, niestety już nie ma. Zakrył ją trend remontów styropianowych. Szkoda wielka, bo była to część polskiej historii reklamy, jednak takich dzieł w Polsce jest masa. Chwila w sieci i udaje się wyszukać kilka perełek, które wyglądają lepiej od każdego bilboardu.


Łódź - miasto przemysłowe, kocioł różnych kultur. Powyższy mural znajduje się właśnie w Łodzi. Jak widać reklamował Pewex. Oprócz znanego logo z wielkim Pe, na muralu umieszczono drugie logo - motyla.


Poznański mural. Na zdjęciu uchwycono moment zakrywania reklamy. Na dole bardzo dobrze uchował się slogan promujący. Dosyć typowy dla tego okresu. Co ciekawe mral został zakryty inną reklamą.


Poznań jest miastem, w którym bardzo łatwo można/można było napotkać relikt komunistycznej reklamy. Oto kolejny poznański mural, który niegdyś miał służyć dobremu PR-owi PZPR


Na koniec mural z Gdyni, który reklamował (i jak się okazuje dalej reklamuje) PKO.



Opinie co do wyglądu tych pamiątek są podzielone. Jedni mówią, że należy je zamalować, że są wyblakłe, poobdzierane. Według mnie zakryć można je tylko innymi muralami. Za dużo już bilboardów i płacht na elewacjach budynków. Może warto wrócić do dawnych sposobów na reklamę swoich produktów? 

wtorek, 13 maja 2014

Add art - reklama kreatywna

Nie o sztuce w reklamie, ale czy reklama też może być sztuką? A i owszem. Może. A skoro istnieje szkoła reklamy artystycznej – dwuletnia School of Advertising Art w Ohio, to jako sztukę możemy ją (niekiedy) śmiało definiować. I nie chodzi tu wcale o wielkie kampanie domów mody, jak te Versace, w których sama Donatella (właścicielka, współtworzyła dom mody wraz z bratem w latach 70) i logo wyglądają, jak eksponaty muzealne, czy polską Misbehave z najnowszym filmem promocyjnym, który mógłby być wideoklipem, na dodatek – bardzo dobrym (http://misbhv.com/).  


Znamy dobrze puszki z zupą firmy Campbell Andy’ego Warhola, ale i tę Heinza z fasolką w sosie pomidorowym (http://www.heinz.pl/~/media/Europe/Images/History/HeinzBrandSite/Global/illustration_1941.ashx). Since 1869 musiała być jedną z wielu inspiracji z życia codziennego i rzeczy codziennego użytku, z których czerpał Warhol. Nic więc dziwnego, że popartowcy sięgali po reklamy, reklama zaś korzysta często z malarstwa.

Scrabble
Animacje:
1) https://www.youtube.com/watch?v=h3ul3q1PexA
2) https://www.youtube.com/watch?v=NThCPpyoW7U
3) https://www.youtube.com/watch?v=8kr0QEwfZBk
Poza pomysłowością są też niesamowicie kreatywne. Wielu chciałoby tego słonia nad kominkiem. Opcjonalnie – bez napisu u dołu.




Guiness

Reklama nie dość, że dobrze zrealizowana, to i społecznościowa. A jeżeli posiada głębszy przekaz, to… sztuka? Patrząc na długi wykaz pracujących nad nią osób, co najmniej arcydzieło. Do zobaczenia tutaj: http://adsoftheworld.com/sites/default/files/styles/media_retina/public/images/guinnessstop.jpg?itok=oDnbBkgv
Tu natomiast kolejne propozycja nad kominek:




Vincent Dixon

(www.vincentdixon.com)
Związany głównie z wódką Absolut. Również: Pedigree, Whiskas, Pepsi, McDonald’s, PS2, Sony, T-Mobile, Heinekenem i Citroenem.
Jego oficjalna strona to nie portfolio prac, lecz galeria dzieł.




Street art

Sztuka uliczna (graffiti, tagi, wlepki etc) już, jak sama nazwa głosi, jest sztuką samą w sobie. Tak i reklama wykorzystująca zdolności streetartowców, sztuką być musi. Shepard Fairey zaprojektował dla firmy Obey logo, które otworzyło mu drogę do dalszego rozwoju w projektowaniu okładek książek i płyt, czy okazjonalnych wersji strony startowej Google.pl. Nie zrezygnował przy tym z głównego zajęcia, czyli - przekraczania granicy plagiatu w imię sztuki.



Wymienieni to jedynie garstka w morzu tego, na czym warto się wzorować, by odejść od stwierdzenia Grafik płakał jak projektował (https://www.facebook.com/grafikplakal) w stronę sztuki. Albo chociażby estetyki i dobrego smaku.
Uważajmy jednak na puste frazesy, jak w przypadku mody, gdy to często słyszy się, że "wtedy moda jest sztuką, a wtedy już nie jest". Często bywa, że pokaz mody jest zwykłą reklamą kolekcji, czy samego projektanta, która ślepa jest na przesłanie i manifest artysty, a ma skutecznie sprzedać dany produkt.  Konsumpcja to poszukiwanie coraz większej ilości rzeczy do wypełnienia (i tak już zapełnionego zbędnymi produktami) życia. Nikt nie chce pustego życia. Jeżeli więc poszukujemy czegoś, co napełni je, niech nie będzie to moda okraszona reklamą, czy ta atakująca nas z telewizora. Nie prace artystów dla znanych marek, tworzące spoty reklamowe i plakaty. Ale prace tych samych niepoparte piwem Guiness, wódką Absolut, karmami Pedigree i Whiskas, czy nową ofertą od T-Mobile. 

wtorek, 6 maja 2014

Wlepka – reklama w formie naklejki

Każdy za nas wysiadając z autobusy, przechodząc przejściem podziemnym czy siedząc na ławce w parku widzi małe kolorowe naklejki. Mijamy te miejsca bez świadomości, że jest to często reklama. Te małe naklejki, które są formą reklamy nazywają się wlepkami. Reklamowane są najczęściej kluby sportowe,
marki (najczęściej związane ze sportem), poglądy, organizacje, a także usługi. Dla jednych są dobrym sposobem na reklamę. Inni mówią o nich, że są małymi dziełami sztuki. Są także nazywane aktem  wandalizmu i zaśmiecania przestrzeni publicznej.

Czym jest wlepka?
Wlepka to nic innego jak mała (najczęściej o powierzchni nie przekraczającej 12x12cm) z reguły kwadratowa samoprzylepna naklejka, która zawiera na sobie różne informacje, hasła, grafiki.  Często zdarza się, że taka naklejka zawiera jednocześnie grafikę i tekst. Celem jest przekazanie prezentowanej treści
(reklamy) jak najszerszemu gronu odbiorców. Dlatego wlepki są naklejane w miejscach ogólnodostępnych, przystankach, słupach, ścianach itd.
źródło:warsoff.blox.pl

Historia wlepek
Jako pierwsi po wlepki sięgnęli posługujący się absurdem i dowcipem dadaiści (1915 – 1919). Natomiast w Polsce pojawiły się w czasach II wojny światowej jako antyhitlerowska akcja prowadzona przez grupę „Wawer” w Stolicy i całym kraju. Wlepki stanowiły jeden z elementów akcji konspiracyjnych „Mały Sabotaż” , które polegały na pisaniu tekstów antyhitlerowskich, wypisywania haseł na murach, wysyłaniu ostrzeżeń, ośmieszaniu okupanta i dezorganizacji jego działań propagandowych.



W czasach PRL-u wklejki występowały głównie w formie humorystycznej, lecz były też naklejane, aby głosić propagandowe hasła ówczesnej władzy. Jednak zamiast siania propagandy, przyjęły głównie
charakter humorystyczny, nawiązując często do PZPR (Polska Zjednoczona Partia Robotnicza). Do swoich celów wykorzystywał je także ówczesny rząd, propagując swoisty nacjonalizm, wychwalając polskiego robotnika oraz nastawiając go przeciwko kapitalistycznemu zachodowi.
źródło: warszawa78.blox.pl
Modne stało się naklejanie wlepek na barierkach przy skrzyżowaniach z sygnalizacją świetlną. Treści takiej reklamy są dostosowane do odbiorcy (kierowców) i najczęściej reklamują:

  • restauracje, 
  • usługi hotelarskie,
  • pomoc assistance, 
  • usługi napraw samochodowych itd.

Wlepki bardzo szybko rozprzestrzeniają się, działając jak wirus. Dzięki masowej produkcji  koszty
produkcji są znikome. Kolportaż najczęściej odbywa się w grupie np. sympatycy drużyny sportowej. Miejsce na reklamę najczęściej jest nielegalne (budynki, autobusy) przez co bezpłatne. Jest to dość trwała forma reklamy, ponieważ rzadko kto „walczy” z naklejkami i je usuwa.  Dziś w ten sposób reklamuje się wszystko, wcześniej wlepki miały charakter propagandowy.  Co prawda jest to dość mało perswazyjna i
wymierna forma reklamy, bardziej ukierunkowane jest to jako sposób wyrażenia emocji czy swojej aprobaty, ale mnogość ich występowania sprawia, że reklamowane treści zostają utrwalone przez odbiorcę. Myślę, że mimo wszystko odbiorcy wlepek odbierają je jako akt wandalizmu.


sobota, 3 maja 2014

Street Art w reklamie



Nawiązując trochę do mojego ostatniego posta o ekologicznej reklamie. Postanowiłam wam napisać o wykorzystaniu popularnego Street Arty w reklamie. Jak już wiecie Natural Media nawiązywały do marketingu partyzanckiego. Podobnie jest ze Street Artem, który jest równie efektowny, choć może nie tak zaskakujący. Po raz kolejny spotykamy się z problemem zagospodarowania przestrzeni miejskiej. W zasadzie nie z problemem, ponieważ street art zdecydowanie wkomponowuje się w przestrzeń niż bilbordy. Zresztą jak sama nazwa mówi Street Art to sztuka ulicy.

Jednak to nie tylko kojarzone z tym tematem graffiti. To także happeningi, murale, plakaty, a także różnego rodzaju kompozycje. My jednak dzisiaj skupimy się na przedstawieniu graficznym, a nie ruchowym. I nie będą to tylko zwykłe malowidła na ścianach, ale kompozycje, tworzące całość z miejską dżunglą. Bo kto by przypuszczał, że studzienka może być idealną formą reklamy, dla firmy sprzedającej grille? Tutaj liczy się kreatywność, a do dyspozycji mamy całe miasto. Jednak nie wiem czy wiecie, ale reklamy tego typu są nielegalne i szybko znikają z widoku (mówię oczywiście o tych wymalowanych na chodnikach, trzeba na nie uzyskać specjalne zezwolenie). Mówią, że dobrze zrobiona reklama, wpasowuje się w otoczenie... odpowiedzi szukajcie tutaj:

Obwołany mistrzem street artu jest Banksy. Jego prace ukazują się w wielu miejscach na świecie. Jego tożsamość nie jest znana co tylko potęguje jego "sławę". Prace "publikuje" w różnych, często kontrowersyjnych miejscach. Jest przykładem antyreklamy. Ponieważ większość jego prac to pogarda dla konsumpcjonizmu. Wciąż uważany jest za wandala, ponieważ jego sztuka jest nielegalna.


Dlaczego znane firmy wbierają formę street artu jako reklamę? Odpowiedź jest bardzo prosta. Jest tania, bo do jej stworzenia najczęściej potrzebny jest tylko szablon i puszka sprayu. Jest efektowna. Jeśli nie jest to mural, a kompozycja to konsument może się o nią dosłownie potknąć. 




Albo taka, która może nas bardzo zainteresować. Oto przykład reklamy, którą na przystanku ustawiła firma produkująca kuloodporne szyby. Do środka zostały włożone pieniądze - 3mln dolarów, gdy rozbijesz szybę, gotówka jest Twoja. To prawie jak słynne "Pięciogwiazdkowa czystość albo zwrot pieniędzy". Obok umieszczono zdjęcia z kamery... jednak ktoś się skusił :)
Wykorzystanie grafiki 3d, też jest modne, to już nie tylko przepaście znajdujące się w chodnikach, ale także reklamy napojów. 


Street Art to moim zdaniem dużo lepsze rozwiązanie dla reklamy niż szpecące krajobraz bilbordy i zaśmiecające ulice plakaty i ulotki. To nowa forma, która nie kształtuje otoczenie, ale się w nie wpasowuje. Nie niszczy nam widoku z okna, ale wpasowuje się w zaistniałą lukę. Tak jak to było z reklamą Orbit i wykorzystanie dziur w psujących się chodnikach, które miały pokazać zanieczyszczenia jamy ustnej. Kampania bardzo sugestywna, a i dobrze wygląda. Nawet na tle chodnikowej dziury. Przypomina mi to o samozwańczej akcji sadzenia kwiatów w dziurach na drogach. Street Art to nie reklama, która obrzydza nam otoczenie, ale ma przede wszystkim zamysł artystyczny, który ma dla nas dobrze wyglądać. Już nie kreujemy brudnej metropolii, ale kolorowe, wesołe miasto, gdzie reklama jest formą zabawy, uciechy dla oka..., jak most, który niedługo tu zobaczycie. 





Filiżanki kawy pochodzą z Nowego Yorku. Stworzyła je agencja reklamowa wynajęta przez producenta kawy Folgers. Na parujące studzienki w mieście zostały nalepione naklejki imitujące filiżanki kawy. Do mnie ta reklama przemawia, podejrzewam, że najlepiej smakuje rano.

W kwestii reklam street artowych nawet McDonald's wykazuje się kreatywność. Chociaż pasy to bardzo częsty zabieg reklamowy. Zobaczcie sami TUTAJ 


PRZED:
źródło: http://widelec.org/p/3980/most-z-klockow-lego
PO:

Jak już mówiłam, reklama w formie street artu to nie tylko murale, ale też piękne, skojarzeniowe kompozycje.  Autorem klocków lego jest Martin Heuwold z grupy artystycznej Megx. Most znajduje się w mieście Wuppertal w Niemczech. Spotkał się z duża aprobatą mieszkańców, a jego malowanie trwało dwa tygodnie.


Firma Nike znana ze swoich kreatywnych reklam, też korzysta ze street artu. Ławki to bardzo częsta forma reklamy, ale ta jest chyba moją ulubioną. No bo jak biegać, skoro się siedzi? A co do tego, że reklam z ławką w roli głównej jest wiele to polecam ten ranking Top 10 (chociaż tej tu nie znajdziecie).

*źródłami zdjęć, które nie zostały podpisane jest google grafika