niedziela, 24 maja 2015

Biust jak blachodachówka. Seks w reklamie.

Golizna w telewizji przed godziną dwudziestą trzecią już nikogo nie dziwi. Reklamówki i spoty wszelkiego rodzaju i wszelkiej maści operują nagością oraz seksualnością w ogóle na rozmaitych stopniach (nie)przyzwoitości. Niegdyś jedynie roznegliżowane kobiety kusiły nas do zakupu świeżo palonej kawy, teraz mamy do czynienia również coraz częściej (i bardziej) z rozebranymi mężczyznami (chociażby najnowsza reklama perfum Si od Armaniego, gdzie - o dziwo - pani posiada na sobie pełny komplet odzienia, czego nie można powiedzieć o rozfragmentowanym panu). Zresztą, jeśli chodzi o tę markę, bardzo często odwołuje się ona do tematu płciowości w swoich reklamach - nierzadko zapraszając do wystąpienia w nich sławne osobistości np. Cristiano Ronaldo czy Davida i Victorii Beckhama. 

Source: www.dailybillboardblog.com

Co kryje się pod tak częstym i niemal desperackim sięganiem po goliznę? Chęć bycia właśnie Tym Kontrowersyjnym i Zaskakującym na rynku, podnosząc przy okazji sprzedaż serków topionych? Chęć dopędzenia amerykańskich spotów, „wyzwolonych” z ram żenującej wstydliwości? A może zwykłe pragnienie przyoszczędzenia na kreacjach dla aktorów występujących w spotach? 

Okazuje się, że choć wszystkie te powody są zgoła absurdalne, trzeci jest najbliższy prawdy. Chyba.
Czy seks jest remedium na poprawę przychodów? Idealnym narzędziem do wykreowania silnego wizerunku bez włożenia większego wysiłku w promocję? 

Source: jackgibson.wordpress.com

Badania pokazały, że seks w reklamie nie sprzedaje nic innego poza samym seksem, bo z pewnością nie sprzedaje oferowanego produktu (bądź usługi). Badania z 2007 studentów University College London pokazały, że po obejrzeniu różnych reklam, w których pokazane zostały treści seksualne, zapamiętywanie marek czy produktów przez respondentów była na dwukrotnie niższym poziomie niż w przypadku zapamiętywania marek z reklam pozbawionych kontekstu erotycznego. Przedstawiając wyniki liczbowo było to kolejno: 9,8% mężczyzn zapamiętujących markę i produkt z reklam o treści seksualnej, porównując do 20% mężczyzn, którzy zapamiętali marki i produkty z reklam o charakterze odseksualizowanym U kobiet procent ten wynosił odpowiednio: 10,85% w przypadku oglądania reklam o treści seksualnej i 22,3% w przypadku reklam neutralnych seksualnie.

Source: washingtonpublishers.com

Niezwykle rzadko zdarza się, że seks i seksualność w reklamie pomaga stworzyć silny wizerunek marki. Częściej konsumenci – zwłaszcza w Polsce – traktują taki zabieg jako desperację i tanie granie na ich uwadze. Tanie i przereklamowane, bo coraz częściej seks pojawia się w reklamach produktów zupełnie niezwiązanych z tematem płci. W polskiej kulturze opartej dość mocno na chrześcijańskich fundamentach, nagość związana jest z intymnością, bliskością czy wstydem, więc nierozważna zabawa z taką symboliką wydaje się być niezwykle ryzykowna. Czasem może oznaczać medialne samobójstwo.

Source: wiadomosci.gazeta.pl
Golizna ulokowana w złym kontekście, czyni śmieszną nie tylko reklamę, ale produkt i (co za tym idzie) całą firmę. Najbarwniejszym przykładem takiego nieostrożnego igrania z tematem seksu w reklamie był billboard blachodachówki firmy Sara. Co blachodachówka ma do pani w bieliźnie? 

Próbowałam znaleźć jakieś błyskotliwe porównanie, ale niestety nie udało mi się niczego wymyślić. Może drobna pomoc? ;) 

Brak komentarzy: