Niekwestionowanym hitem
w kampaniach reklamowych jest Oscillococcinum, lek reklamowany jako łagodzący
objawy przeziębienia oraz grypy. Wszystko byłoby dobrze gdyby nie to, że
zagłębiając się w skład tego „leku” dowiemy się, że na dobrą sprawę jest on
najdroższym na rynku… cukrem. W jednym gramie leku znajduje się 0,85g sacharozy
(cukru spożywczego) oraz 0,15g laktozy (cukru mlecznego), substancja aktywna
występuje w ilości 1 cząsteczki substancji aktywnej na 10400 (jedynka
i 400 zer). W praktyce oznacza to, że w pojedynczej tabletce substancja aktywna
praktycznie nie występuje. Lek jednak sprzedawany jest w 50 krajach na świecie,
a we Francji produkowany jest już od 65 lat. W prostej linii jest to
okłamywanie potencjalnych klientów, próbując sprzedać im lek, który nie może
działać.
Nie trudno więc policzyć, że dużo taniej, a tak
samo skutecznie wyszłoby nas kupno kilogramowej torebki cukru. Producent jednak
zachwala swój produkt jako skutecznie przeciwdziałający objawom grypy. Pomimo
przeprowadzonych badań wykazujących znikomą (zerową?) skuteczność leku dalej
jest chętnie kupowany. Skąd taki efekt? Ludzie oglądając reklamy w których
Oscillococcinum zachwalany jest jako skuteczny okłamują swój własny organizm.
Występuje tutaj efekt placebo, ludzie wmawiają sobie, że przyswajany specyfik
będzie skuteczny, dzięki czemu mniej odczuwają dolegliwości związane z przeziębieniem
i grypą. Widząc reklamę na której ludzie zdrowieją po zastosowaniu tego ‘leku’
sami chcemy sprawdzić czy rzeczywiście jest taki skuteczny. Pytanie tylko jakim
cudem tak wiele osób dało się nabrać na ‘leczenie najdroższym cukrem świata’?
Odpowiedź jest na pozór bardzo prosta: siła sugestii. Oscillococcinum pokazuje
nam jak łatwo reklama może zmanipulować konsumenta, wręcz ogłupić, kiedy w
naszych oczach zwykły cukier staje się skutecznym lekiem na objawy
przeziębienia i grypy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz