Czasem przechadzam się do
pobliskiego antykwariatu. Takie miejsca są fascynujące, a ponad to można
natknąć się tam na jakąś ciekawą pozycję. I tym sposobem za kilka złotych
zostałem szczęśliwym nabywcą książki pióra Larsa Reppesgaard’a „Imperium
Google. Google zna Cię lepiej niż sądzisz…” I wiecie co, gdy po jakimś czasie w
gazecie przeczytałem artykuł o pieniądzach wydanych na akcję „Wyloguj się do
życia” to wytrąciło mnie to z równowagi. Zamiast straszyć gimnazjalistów jaki
ten Internet straszny (gdzie żaden zdroworozsądkowy człowiek na zachodzie już
tego nie robi) władze naszego kraju powinny wyposażyć ich właśnie w taką
pozycję i jeszcze parę innych, które pokażą im jak korzystać z tego medium, z
czym to korzystanie się wiąże, a przede wszystkim jakie przynosi korzyści. To
tyle drogą dygresji ale wróćmy do samej książki.
Lars Reppesgaard ten niemiecki
niezależny dziennikarz popełnił całkiem niezły wolumin, napisany całkiem
przystępnym piórem. Jak głosi napis na okładce „Wie, co ten potentat może i
czego chce. Mówi na jak możemy korzystać z jego usług i jednocześnie być przy
tym bezpieczni.”
99% procent dochodów Google osiąga dzięki wpływom z reklamy
Mimo, że Google przez jego
użytkowników głównie uważany jest za wyszukiwarkę internetową prawda jest
trochę inna. Google to nowe medium, a zarazem największa, dysponująca
efektywnymi narzędziami agencja reklamowa na świecie. „Walka o najwyższe miejsca.
Reklama w internecie- maszynka do robienia pieniędzy”. Tak zatytułowany został
jeden z podrozdziałów. Z niego jak sama nazwa wskazuje dowiemy się na temat
mechanizmu funkcjonowania internetowych reklam. Prowadzisz galerię sztuki.
Raczej mało prawdopodobne jest to, że
masz w niej na tyle miejsca by eksponować wszystkie przedmioty, a już
raczej na pewno, że jej siedziba znajduje się w sąsiedztwie domów
multimilionerów (twoi potencjalni klienci muszą mieć w końcu odpowiednią
zasobność portfela). W takim przypadku
najlepszym rozwiązaniem jest prowadzenie sklepu internetowego. Jednak, również
taki sklep trzeba reklamować. Oczywiste jest to dla przedstawicieli małej
galerii w Hanowerze Ars Mundi, o której wspomina autor. I tu zaczyna się rola
googlowskich narzędzi. „AdWords umieszcza
obok wyników wyszukiwania krótkie ogłoszenia tekstowe. Kiedy wpiszemy w
Google’u na przykład hasła „sztuka” (niem. Kunst) albo „galeria” (niem.
Galerie), możemy trafić na reklamę Ars Mundi.” Drugie z nich „AdSense dopasowuje reklamy do
wyświetlanych witryn, które bezpośrednio nie należą do imperium Google’a”.
W tym świetle nikogo nie powinno
już dziwić dlaczego firma oferuje możliwość wyszukiwania, czy szeroki wachlarz
aplikacji za darmo. Napędzać maszynę reklamową Google może tylko w wypadku, gdy
użytkownicy serfują po Internecie wystarczająco długo, używając przy tym jego
narzędzi. Dzięki temu, dzięki tej technologii potrafi umieścić dokładnie te
ogłoszenia, których treść najbardziej pasuje do naszego zapytania.
Chcesz wiedzieć więcej? Zapraszam
więc gorąco do lektury „Imperium Google. Google zna Cię lepiej niż sądzisz…”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz