AFERA GONI AFERĘ
Afera hazardowa, wprowadzenie w związku z nią nowych ustaw
do prawa polskiego a także ogromny bunt sportowych firm bukmacherskich to wydarzenia mające miejsce dobrych kilka lat temu. Echa ustawy jednak nie milkną,
także po wprowadzeniu nowelizacji w czerwcu 2013 roku. W ostatnich miesiącach dało
się słyszeć protesty także Unii Europejskiej, która uznaje polskie przepisy o
grach hazardowych jako niezgodne z jej prawodawstwem.
Niełatwą do ukrycia prawdą, szczególnie bijącą w polskich
ustawodawców jest fakt, że mimo dobrych chęci w przygotowywaniu ustawy w
konsekwencji nie tylko rozwścieczyła wiele instytucji i firm ale także
spowodowała straty, szczególnie w branży sportowej. Czołowi przedstawiciele polskiej bukmacherki:
Fortuna i Start-Typ Sport skarżyli się jeszcze niedawno na niedogodności związane
z ustawą i zmniejszone wpływy do budżetu, podczas gdy ich zdaniem nie powinni
być oni włączeni pod zakres ustawy ,,Podkreślamy, że nie jesteśmy częścią
hazardu, tylko gospodarki wiedzy, bo są ludzie, którzy u nas analizują długie
godziny i dopiero obstawiają. Nasi klienci to osoby, które się interesują
sportem i stawiają średnio 12 złotych za kupon, tygodniowo kilkadziesiąt- to
jest najmniejszy stopień uzależnienia, o minimalnej szkodliwości społecznej”- wyjaśniał
Zbigniew Juroszek, szef STS. Wtórował mu Zbigniew Boniek, prezes Polskiego
Związku Piłki Nożnej, który w ustawie widzi szkodę dla całego polskiego sportu
,,Przez ustawę polski sport traci około 100 milionów euro rocznie” skwitował.
NIE TACY BIEDNI
Gdzie jest jednak pies pogrzebany? Ano w ostatnim roku
zauważamy na rynku polskich klubów swoisty paradoks. Otóż bowiem „biedne” firmy bukmacherskie
masowo zaczynają podpisywać kontrakty z drużynami ekstraklasy, jako tzw. Główni
(koszulkowi) sponsorzy. Proponują stawki przebijające dotychczasowych
konkurentów z innych branż i zajmują ich miejsce. Proceder zaczął się od STS, który w kwietniu
2013 za 3,5 miliona zł rocznie stał się głównym sponsorem poznańskiego Lecha.
Niewiele dłużej trzeba było czekać,by do akcji włączyła się Fortuna – już pół
roku później jej logo widniało na koszulkach Legii Warszawa. Całość transakcji
opiewa podobno na 5, milionów/sezon czyli aż o dwa miliony więcej niż płacił
poprzednik – firma Active Jet. Mimo, że
dwie czołowe drużyny były już ,,zajęte” bukmacherzy nie poprzestali na tym.
Dzisiaj już 6 polskich klubów ekstraklasy jako głównego sponsora ma firmę
bukmacherską: oprócz Lecha i Legii są to Lechia, Górnik, Wisła (Totolotek S.A.)
a także Ruch Chorzów (Fortuna). Kluby z
Krakowa i Chorzowa podpisały swoje umowy dosłownie przed kilkoma dniami.
Koszulka Lecha Poznań... |
...i Legii Warszawa, dwóch największych klubów w Polsce. |
Czy czeka
nas jeszcze większy zalew buków na koszulkach piłkarzy? I czy to nie przeczy
regułom fair play? W końcu niespełna tydzień temu zawodnik krakowskiej Wisły –
Łukasz Burliga, został przyłapany na obstawianiu meczów! Cytując klasyka
,,Przypadek?”. Paradoks rozwiewa się
częściowo poprzez wyniki ostatnich badań, które ujawniają, że na ustawie
hazardowej firmy bukmacherskie straciły niewiele, a już na pewno nie miały
utrudnionego dotarcia do klienta, które oscylowało w wysokościach sprzed ustawy
lub nawet je przewyższało. Dlatego też
firmy miały i mają pieniądze na sponsorowanie klubów.
Ale czy nie należy obawiać się swoistej epidemii, polegającej
na tym ,że Fortuna wespół z Totolotkiem i STS zajmą cały sektor ekstraklasowy? To
bardzo trudne do prognozowania. Niemniej jednak Boniek teraz pewnie zaciera
ręce, tak samo jak kluby których księgowi nie muszą się wreszcie martwić o
finanse. Tylko jedyny Burliga, przyłapany na gorącym uczynku, zacznie mieć
awersję do buków…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz