Oglądając tą reklamę na YouTube zauważyłam, że wzbudziła ona wiele emocji. Było pod nią mnóstwo komentarzy posruszających kwestie mentalności polaków. Ale nie tylko. Wzbudziła ona wiele emocji, zapoczątkowała wiele wymian zdań pomiędzy internautami, dotyczących przede wszystkim kolorów skóry i patryjotyzmu.
Młody czarnoskóry mężczyzna przemierza miasto z butelką hoop coli w ręce, i mówi:
Kto Ty jesteś? Polak mały.
Tu ma ojczyzna i naród cały.
Polak narzeka na co się trafi
i bez powodu psioczyć potrafi.
A gdy dobrego coś się przydarzy,
tego nie poznasz po jego twarzy.
Tak z marudzenia naród nam słynie -
chyba pesymizm w żyłach nam płynie!
Mnie nic nie strzka, w krzyżu nie łamie,
wszystko jest spoko, świetnie się bawię.
To nie po polsku tak się wciąż cieszyć?
Jeśli to grzech jest, to wolę grzeszyć.
By się otworzyć wystarczy chcieć -
hoop colę pić, głowę otwartą mieć!
Część kolejna, porusza inny temat:
Kolejny młody człowiek mówi:
Kto Ty jesteś? Polak mały.
Naród z zawiści aż trzęsie się cały.
Zazdrość nas toczy, lecz lubię rodaków,
Niech im się wiedzie- nie mają braków.
Pół litra każdy niech ma na głowę!
Hoop coli, rzecz jasna – w butelce, pół litrowej.
Pół litra nawiązuje zapewne do powszechnego zamiłowania Polaków do spożywania alkoholi wysokoprocentowych. Reszta poświęcona jest zazdrości. Zgadza się z tą polską zazdrością. Wiadomo, skoro sąsiad kupił nowe auto, to zapewne ukradł, więc trzeba na niego nasłać policję, a jeżeli kupił za swoje, to niech mu chociaż pies zdechnie - dla równowagi. Zgadza się, takie nasze przywary. Szkoda, że tak z nami jest, dobrze, że ktoś to powiedział. Wypisałam te rymowanki, bo je wydrukuje i powiesze na ścianie. Teraz tylko zastanawiam się, czy akurat reklama jest dobrym miejscem na wytykanie naszych słabości...? Co prawda reklamy mi się podobają, ale czy ta Hoop Cola będzie dzięki temu częściej pita, to wątpie. Mam wątpliwości co do tego, czy aby na pewno cel reklamy w tym przypadku zostanie osiągnięty. Ja hoop coli nigdy nie polubię - i nawet jeśli będą mieć najlepsze reklamy na świecie - nigdy jej nie kupię. Chyba, że byłaby ostatnim napojem świata. A dyskusja podjęta przez twórcę, być może jest dobrym sposobem na rozpowszechnienie marki. Kontrowersja zawsze dobrze się sprzedaje. A jak wiadomo, co pisałam już nie raz - lepiej mieć złą reklamę, niż żadną. I podkreślam po raz kolejny, że nie wątpię w zawartość artystyczną akurat tej reklamy, podoba mi się nawet umoralniający przekaz, ale nadal nie jestem pewna co do spełnienia przez nią swojego przeznaczenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz