piątek, 27 maja 2011

Psychologia plotki - recenzja cz. II

W ostatnim czasie sporą popularnością cieszy się serial Gossip Girl opisujący życie elity nastolatków z Manhattanu.

Tajemnicza tytułowa Plotkara na swoim blogu opisuje wszystkie nowinki dotyczące ich barwnego życia, nawet te najbardziej prywatne. Informacji dostarczają jej sami bohaterowie, w ten sposób żaden sekret nie pozostaje w ukryciu.

Myślę, że takie lokalne portale plotkarskie, ujawniające wszystkie skandale powiedzmy w obrębie gminy miałyby dziś ogromna popularność. Bo tacy właśnie jesteśmy – ciekawscy, aż do bólu, często tłumacząc, że to ze względu chociażby na bezpieczeństwo. W końcu musimy wiedzieć z kim mamy do czynienia, jacy ludzie nas otaczają. Od setek lat w tej kwestii nic się nie zmienia.

Nikt nie lubi rozsiewania plotek, ale co innego z nimi zrobić?

Właściwie to należałoby przytoczyć fragment wstępu książki napisany przez Adama Krzemińskiego.

„Psychologię plotki” należałoby polecić wszystkim, którzy chcą się czegoś o sobie dowiedzieć, o swych słabościach i ukrytych agresjach, o swej nietolerancji i jej przyczynach, o głodzie informacji i jego zaspokajaniu. A również (co jest niebagatelne) o autorytarnych skłonnościach, jakie w mniejszym lub większym stopniu kryją się w każdym człowieku, a ujawniają się między innymi w łatwości obmawiania i spotwarzania rzeczywistych lub urojonych przeciwników za ich plecami.

Po przeczytaniu książki Dohrmanna uświadamiamy sobie bardzo ważną rzecz, ze plotka mówi więcej o plotkującym niż o obgadywanym, że nasze „ofiary” nie są przypadkowe, zawsze mamy z nimi jakiś związek, większy lub mniejszy, te osoby zazwyczaj nas denerwują, oburzają, najczęściej jednak czegoś im zazdrościmy.

Publikacja zmusza nas do refleksji nad plotką. Pokazuje na wielu przykładach jakie skutki wynikają z bezmyślnego rozpowszechniania nieprawdziwych informacji.

Uświadamia, że podczas, gdy my niewiele myśląc gadamy, ktoś inny z tego powodu cierpi, a więc skłania nas do zastanowienia, czy nie warto czasem się zatrzymać, zastanowić dlaczego koncentrujemy się na danej osobie czy grupie osób, co nas w niej irytuje, że staramy się ją oczernić bądź czego jej zazdrościmy.

Wnioski nasuwają się same, choć zdają się nieco abstrakcyjne. Skoro plotkujemy bo m.in. zazdrościmy to plotki na swój temat powinniśmy odbierać z entuzjazmem zamiast się martwić i denerwować. Często jednak rani nas forma danej pogłoski. Tak czy inaczej pobudki do puszczania plotki w obieg pozostają te same. Oczywiście tak możemy sobie tłumaczyć „lekkie”, nie niebezpieczne ploteczki.

Inaczej sprawy się mają w przypadku obrony przed plotką na nasz temat. To niczym walka z wiatrakami. Naszym jedynym sprzymierzeńcem zdaje się być obojętność i czas. Nawet jeśli będziemy chcieli ową fałszywą informację zdemontować to pamiętajmy, że często w plotce ziarno prawdy jest.

Rozchodząca się pogłoska w swoim początkowym stadium nie musi być do końca fałszywa. W miarę jej rozpowszechniania jest coraz bardziej zabarwiana i uzupełniana. W efekcie nie ma nic wspólnego z prawdą ani ze swoją pierwotną wersją .

To niczym zabawa w „głuchy telefon.”


Estera Salamon

Urszula Włodarska

Brak komentarzy: