niedziela, 3 czerwca 2012

Zaskakująca wielkość


Pewnego dnia (jakoś pod koniec marca) natrafiłam w Internecie na krótką notkę o nowopowstałym, kolejnym na polskim rynku czasopiśmie o e-marketingu. Przeczytałam, że tworzony jest on przez agencję marketingu internetowego, co wzbudziło moją ciekawość. Chciałam dowiedzieć się więcej i sprawdzić szczegóły od razu, jednak coś mnie odciągnęło od laptopa, a gdy wróciłam zdążyłam już o wszystkim zapomnieć.
Dosłownie kilka dni później, zupełnie przypadkiem znalazłam się na stronie blog.they.pl i znów zobaczyłam tą samą okładkę. Wpis zatytułowany był „Magazyn.they.pl –startujemy z własnym czasopismem”.  Autorka tego posta –Joanna Suchocka, przekonywała, ze czasopismo stworzone przez THEY.PL  jest czymś innym, oryginalnym, czego jeszcze nie znamy. Co było dla mnie istotne, zapewniała także, że nieregularnik został stworzony dla szerokiego grona czytelników i można się z niej dowiedzieć ciekawostek o promocji w Internecie, bez posiadania szczególnej wiedzy i żargonu e-marketingowego. Jego celem jest przede wszystkim edukowanie i pokazywanie możliwości, jakie stwarza dla rozwoju biznesu promocja w Internecie. Członkowie agencji starają się za pomocą jak najswobodniejszego języka wytłumaczyć wiele powszechnie stosowanych chwytów marketingowych. Komentują rzeczywistość, rozmawiają z ciekawymi ludźmi.
Za oprawę graficzna pisma odpowiada studio graficzne Ortografika. Sam wygląd i układ graficzny są tutaj specyficzne, ale o tym za chwilę.
Po przeczytaniu tego wpisu, zaufałam twórcom, stwierdziłam, że warto sprawdzić, co to takiego i zgodnie z instrukcjami zamówiłam swój egzemplarz. Jest on kolportowany bezpłatnie drogą pocztową. Dostępny tylko w wersji drukowanej. Nakład tego nieregularnika (co  często jest podkreślane przez twórców) wynosi 800 sztuk. Po jakimś czasie na półce z pocztą w akademiku znalazłam przesyłkę adresowaną do mnie. Był to magazyn.they.pl . Na początek z koperty wyciągnęłam ‘list’ od Dyrektora Zarządzającego THEY.PL, Macieja Miszczuka. Życzy mi on miłej lektury i prosi o kontakt w przypadku szczególnego zainteresowania jakimś zagadnieniem. Nie brakuje także pokazania, że to, co zaraz będę trzymała w rękach to innowacyjne przedsięwzięcie. Wcześniej żadna z agencji marketingu internetowego nie podjęła się takiego zadania. Podkreślone jest jednak, że realizacja tego projektu jest potrzebna, aby pomóc ludziom i firmom (potencjalnym klientom agencji THEY.PL) odróżnić nowoczesne spojrzenie na e-marketing od tradycyjnych form działalności promocyjnej, a cały magazyn tworzony jest przez zespół pracowników, tej właśnie agencji.
Niemałe jest moje zdziwienie, kiedy wyjmuję z koperty resztę zawartości. Co mnie tak zszokowało? Rozmiar gazety jest ogromny, wręcz przytłaczający; a z drugiej strony całkiem przyjemny i bezdyskusyjnie – inny. Magazyn.they.pl jest większy od dzienników dostępnych na polskim rynku. Okazało się, że po prostu byłam nieuważnym czytelnikiem, i stąd moje zaskoczenie. Na blogu, o którym wcześniej pisałam, pojawiła się informacja o formacie 480x330 (jednak same te liczby nie są w stanie tego pokazać). Tak więc usiadłam, schowałam się od pasa w górę za magazynem i zaczęłam przeglądać. Pod względem kolorystycznym jest dość ciekawie. Czarno-biały druk dopełniają elementy w kolorze zielonym (wszystkie strony schematycznie podobne są do tytułowej, którą zamieściłam wyżej). Nieregularnik składa się z 16 stron, jest przesycony grafikami, sporymi tytułami (chociaż przy takiej wielkości papieru jest to raczej proporcjonalne. Na początku przedstawieni są autorzy, dostępne są tez ich zdjęcia, co zbliża czytelnika.  Nie mam miejsca na pisanie o treści, jednak nie to było moim celem.
Chciałam między innymi pokazać, jak działania marketingu internetowego sprawiły, że informacja o pojawiającym się magazynie wróciła do mnie (mam wrażenie, że coś jej pomogło), a także o zaskakującej formie stworzonej przez THEY.PL

Brak komentarzy: