Pewnego dnia (jakoś pod koniec marca) natrafiłam w
Internecie na krótką notkę o nowopowstałym, kolejnym na polskim rynku czasopiśmie
o e-marketingu. Przeczytałam, że tworzony jest on przez agencję marketingu
internetowego, co wzbudziło moją ciekawość. Chciałam dowiedzieć się więcej i
sprawdzić szczegóły od razu, jednak coś mnie odciągnęło od laptopa, a gdy
wróciłam zdążyłam już o wszystkim zapomnieć.
Dosłownie kilka dni później, zupełnie przypadkiem
znalazłam się na stronie blog.they.pl i znów zobaczyłam tą samą okładkę. Wpis
zatytułowany był „Magazyn.they.pl –startujemy
z własnym czasopismem”. Autorka tego
posta –Joanna Suchocka, przekonywała, ze czasopismo stworzone przez THEY.PL jest czymś innym, oryginalnym, czego jeszcze
nie znamy. Co było dla mnie istotne, zapewniała także, że nieregularnik został
stworzony dla szerokiego grona czytelników i można się z niej dowiedzieć
ciekawostek o promocji w Internecie, bez posiadania szczególnej wiedzy i
żargonu e-marketingowego. Jego celem jest przede wszystkim edukowanie i
pokazywanie możliwości, jakie stwarza dla rozwoju biznesu promocja w
Internecie. Członkowie agencji starają się za pomocą jak najswobodniejszego
języka wytłumaczyć wiele powszechnie stosowanych chwytów marketingowych. Komentują
rzeczywistość, rozmawiają z ciekawymi ludźmi.
Za oprawę graficzna pisma odpowiada studio graficzne Ortografika. Sam wygląd i układ
graficzny są tutaj specyficzne, ale o tym za chwilę.
Po przeczytaniu tego wpisu, zaufałam twórcom, stwierdziłam,
że warto sprawdzić, co to takiego i zgodnie z instrukcjami zamówiłam swój
egzemplarz. Jest on kolportowany bezpłatnie drogą pocztową. Dostępny tylko w
wersji drukowanej. Nakład tego nieregularnika (co często jest podkreślane przez twórców) wynosi
800 sztuk. Po jakimś czasie na półce z pocztą w akademiku znalazłam przesyłkę
adresowaną do mnie. Był to magazyn.they.pl
. Na początek z koperty wyciągnęłam ‘list’ od Dyrektora Zarządzającego THEY.PL,
Macieja Miszczuka. Życzy mi on miłej lektury i prosi o kontakt w przypadku
szczególnego zainteresowania jakimś zagadnieniem. Nie brakuje także pokazania,
że to, co zaraz będę trzymała w rękach to innowacyjne przedsięwzięcie.
Wcześniej żadna z agencji marketingu internetowego nie podjęła się takiego
zadania. Podkreślone jest jednak, że realizacja tego projektu jest potrzebna,
aby pomóc ludziom i firmom (potencjalnym klientom agencji THEY.PL) odróżnić
nowoczesne spojrzenie na e-marketing od tradycyjnych form działalności
promocyjnej, a cały magazyn tworzony jest przez zespół pracowników, tej właśnie
agencji.
Niemałe jest moje zdziwienie, kiedy wyjmuję z koperty
resztę zawartości. Co mnie tak zszokowało? Rozmiar gazety jest ogromny, wręcz
przytłaczający; a z drugiej strony całkiem przyjemny i bezdyskusyjnie – inny. Magazyn.they.pl jest większy od
dzienników dostępnych na polskim rynku. Okazało się, że po prostu byłam
nieuważnym czytelnikiem, i stąd moje zaskoczenie. Na blogu, o którym wcześniej
pisałam, pojawiła się informacja o formacie 480x330 (jednak same te liczby nie są w stanie tego pokazać). Tak więc usiadłam, schowałam się od pasa w górę za
magazynem i zaczęłam przeglądać. Pod względem kolorystycznym jest dość
ciekawie. Czarno-biały druk dopełniają elementy w kolorze zielonym (wszystkie
strony schematycznie podobne są do tytułowej, którą zamieściłam wyżej).
Nieregularnik składa się z 16 stron, jest przesycony grafikami, sporymi tytułami
(chociaż przy takiej wielkości papieru jest to raczej proporcjonalne. Na
początku przedstawieni są autorzy, dostępne są tez ich zdjęcia, co zbliża
czytelnika. Nie mam miejsca na pisanie o
treści, jednak nie to było moim celem.
Chciałam między innymi pokazać, jak działania marketingu
internetowego sprawiły, że informacja o pojawiającym się magazynie wróciła do
mnie (mam wrażenie, że coś jej pomogło), a także o zaskakującej formie stworzonej
przez THEY.PL
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz