Jak wiadomo, reklama ma swoje dobre i złe strony. Ma zachęcić Nas do kupna określonego produktu. Jednak często nie zdajemy sobie nawet sprawy jaki wpływ owa reklama ma na dzieci.
Dzieci uwielbiają kolory, którymi reklama jest wręcz przesiąknięta. Niektóre maluchy wolą nawet oglądać spoty niż filmy czy bajki. Rodzice im na to pozwalają, bo nie widzą w tym nic złego, "przecież nie ma czerwonego albo żółtego znaczka"lub też po prostu są zajęci czymś innym w danym momencie. Niestety, wiąże się to z tym, że dzieci kreują w swojej małej główce obraz świata, który nie istnieje. Ludzie w tym nierealnym świecie są wiecznie uśmiechnięci, kupują swoim pociechom cokolwiek zechcą i wszystko wydaje się idyllą lub też odwrotnie - wszechobecna przemoc, którą dzieci traktują serio.
Wiele jest spotów skupionych na tematyce erotycznej, całkowicie nie przeznaczonej dla najmłodszych widzów. Takie reklamy powinny być pokazane, jeśli w ogóle muszą, po godzinie 22, kiedy dzieci już leżą w łóżkach. Jednak tak nie jest. Kilka dni temu, siedząc przed telewizorem o godzinie 15, natknęłam się na reklamę środka wspomagającego erekcję. Wiadomo, że w tym czasie małe dzieci są już w domu, jedzą obiad i widzą coś takiego. A potem jest mnóstwo pytań do rodziców, którzy nie wiedzą gdzie oczy podziać, kiedy pytanie pada z ust 5 - latka.
źródło: google.pl |
Agencje reklamowe tworzą spoty, które pokazują jak dzieci mają naciskać na rodziców, żeby ci kupili w końcu upatrzony produkt. Przykładem jest np. spot pokazujący jak grupa chłopców je na drugie śniadanie chipsy. Jeden z nich ma tylko banana i wygląda na bardzo smutnego z tego powodu. W pewnym jednak momencie podbiega do niego małpa, która wręcza mu paczkę chipsów, a banana zabiera. W takim przypadku dzieci sobie myślą, że to jest zupełnie normalne i też tak chcą. I tu następuje rozwój wypadków, bo dziecko, które następnego dnia idzie do szkoły, życzy sobie chipsów, a nie kanapek na drugie śniadanie. Rodzic wtedy często jest bezsilny.
"Ja jestem sprite, a Ty jesteś pragnienie" - doskonale znany cytat z reklamy Sprite. Cały cykl opiera się na tym, że zwykle następuje jakaś tragedia. Dziecko święcie w to wierzy lub samo chce przetestować coś podobnego. Jak wiadomo - tłumaczenie często nie ma sensu.
Nastolatki to też jeszcze dzieci. Reklama również na nich ma potężny wpływ. Dziewczyna nie chce mieć innego dezodorantu niż rexona, bo tylko z nim może przez cały dzień czuć się komfortowo. Chłopiec natomiast musi dostać buty adidas, bo jego ulubiony sportowiec miał właśnie takie w reklamie. Często reklamy po prostu mają silniejszą siłę perswazji, a to od rodziców zależy jak potraktują życzenie nastolatka, któremu jeszcze można do rozsądku przemówić.
źródło: google.pl
A co na to wszystko polskie prawo?
Ustawa z dnia 29.12.1992 o radiofonii i telewizji zakazuje reklam:
- bezpośrednio nawołujących niepełnoletnich do kupowania
- wywierających presję na rodziców, by skłonić ich do kupienia towaru lub usługi
- pokazujących dzieci w sytuacjach niebezpiecznych
- w ukryty sposób oddziałujących na podświadomość
Ustawa z dnia 09.11.1995 o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu zabrania reklamowania i promocji wyrobów i rekwizytów tytoniowych w szkołach, placówkach oświatowo-wychowawczych, w prasie dziecięcej i młodzieżowej, w obiektach sportowych i rekreacyjnych.
Po tych wcześniej przytoczonych przykładach widać jaką bezwartościową papką są karmione dzieci. A co najgorsze, dorośli zwykle nie mają na to wpływu ( chyba, że zabronią ), ale wiadomo, że nie można dziecka zamknąć w klatce. Jak maluchowi wytłumaczyć, że to nie jest tak, jak pokazują - że w reklamie Sprite wcale nie doszło do tragedii, a chipsy mogą być ewentualnie przekąską?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz