Matka, babcia, uczennica. Również w
czasach PRL każda z nich chciała czuć sie atrakcyjna. Umalować wargi, zadbać o
trwałą, nabyć rumieńców. Również wtedy producenci i kobiece czasopisma dbali o
to, by każda Polka mogła czuć się stylowo i pięknie. Jak często myć włosy, czym
pachnieć w tym sezonie i co właściwie golić - takie porady kobiety mogły
znaleźć w broszurkach i magazynach.
W poradniku przyjaciółka, każda Polka
mogła wyczytać jak zrobić dobrze nam znany dzisiaj peeling. Tak też traktowały
swoje ciała, nacierając je solą kuchenną i octem winnym dla lepszego
efektu. We wszechobecnych wtedy ulotkach firmy Pollena, elegantki szukały informacji o kremach, wodach kolońskich, szamponach. I tak każda z
nich mogła zdecydować, czy chce wysmarować buzię "Gracją", "Filodermą"
czy może "Fascinatą". Według Polleny każda kobieta mogła poczuć się
luksusowo używając perfum "Być Może", które "miały fantazyjny
zapach typu francuskich perfum Miss Dior", albo wybrać "Marzenie
1000", które "charakteryzowało się kompozycją fantazyjną w typie
francuskich perfum Reve d'Or pivera".
Na głowę Polki wylewały rozcieńczane
szampony (szampon wylewany prosto z butelki na głowę miał niszczyć włosy i
wysuszać skórę głowy) o najrozmaitszych nazwach. I tak w sklepach na półkach
można było znaleźć "Super 62", "Taro",
"Niebieski" czy "Jajeczny". Jednak w trosce o włosy
poradniki radziły, by szampony i odżywki przygotowywać w domu. Wystarczyły
żółtka, woda i cytryna, a do płukania - woda z octem.
Wystarczyły jeszcze papiloty, szminka i
tusz do powiek firmy Mirraculum i tak kobieta PRL'u mogła poczuć sie stylowo.
Wyszykowana mogła zacząć się stroić w najmodniejsze w danym sezonie ciuszki i
fatałaszki. Z Pewexu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz