sobota, 16 maja 2015

Twój własny tonik, poprzez aplikację

Lubię gorzkie rzeczy i lubię pić alkohol, więc naturalne jest to, że lubię także gin. Dlatego ciekawa wydała mi się informacja, którą przeczytałem na jednym z zagranicznych forów internetowych.
Okazuje się że jakiś czas temu jedna z firm produkujących gin, Bombay Sapphire, stworzyła aplikację, dzięki której jej użytkownik może stworzyć swój własny tonik. I to nie teoretycznie.
Gdy poprzez aplikację weźmiesz udział w niemal 45 minutowej ankiecie zawierającej wszystkie możliwe pytania od tego czy czujesz się bardziej introwertykiem czy ekstrawertykiem, po pytanie co najbardziej lubisz robić w wakacje.Po wypełnieniu ankiety, dostać można zaproszenie do degustacji próbek, które zostały przez aplikację wyznaczone jako te, które mogą nam odpowiadać. A po 3 tygodniach otrzymamy pocztą swoją własną, niepowtarzalną butelkę toniku, którzy możemy dodać do ginu Bombay.

Z tego co się dowiedziałem, cała akcja ma na celu wskrzeszenie zainteresowania ginem, tak samo jak miało to miejsce w przypadku whisky. Według BBC, w Wielkiej Brytanii już teraz, gin przeżywa odrodzenie, a jego popularność w ciągu ostatnich 2 lat wzrosła o ponad 50%. Dzięki powyższej kampanii, dostępnej w najlepszych barach Los Angeles, Chicago, Las Vegas, San Francisco i Nowego Jorku.Planowane jest jednak rozszerzenie aplikacji dla wszystkich chętnych w zaciszach ich własnych domów, chociaż wtedy zapewne zarówno proces degustacji próbek, jak i otrzymywania własnego toniku będzie w jakiś sposób zastąpiony czymś innym.
Póki co pod uwagę brane jest kilka opcji: albo po teście aplikacja będzie nam wyszukiwać dostępny na rynku najbliższy naszemu upodobaniu tonik, albo będzie zbierać grupy osób o podobnych gustach i organizować dla nich spotkania lub degustacje.
Pomysł bardzo interesujący i godny pochwały, jednak ciekaw jestem, czy koszty tej reklamy, która przecież nie mogła być tania z racji organizowania degustacji i dowozu spersonalizowanych toników do swoich właścicieli, opłaci się firmie. Pomimo podziwu dla samego pomysłu, pozostaję jednak dość sceptyczny.


Brak komentarzy: