czwartek, 14 maja 2015

Ulotki - tajna broń czy strata czasu?

W dzisiejszych czasach napotykamy reklamę wszędzie. W telewizji, radiu, prasie. Jadąc autem widzimy bilbordy, idąc ulicą dostajemy masę ulotek reklamowych. Znajdujemy je w skrzynce pocztowej, w gazecie i za wycieraczką naszego samochodu. Są tak powszechne i nachalne, że wyrzucamy je prawie bez namysłu. Więc czy opłaca się firmą korzystać z ulotek do promowania swoich usług czy produktów.

Ogólnie twierdzi się, że ulotka to świetny sposób promowania dla lokalnych firm. Przy niewielkim nakładzie finansowym są w stanie dotrzeć do setek potencjalnych klientów. Ale czy faktycznie? Ilu z nas rzeczywiście spogląda na ulotkę gdy ją dostaje? Ilu z nas w ogóle bierze je do ręki? Okazuje się, że całkiem sporo. Według badań przeszło 67% osób czyta ulotki, które dostaje. Ile procent z nich jest nimi zainteresowane na tyle, aby skorzystać z usług danej firmy czy kupić jej produkt. Wszystko zależy, do kogo ulotki będą docierać. Jeśli zasypujemy nimi wszystkich jak leci, nie możemy oczekiwać dużego procenta ludzi chętnych skorzystać z naszych usług. Nawet najlepiej zaprojektowana i ekskluzywna ulotka nie zda się na nic, jeśli wręczymy ją osobie, która nie jest naszym docelowym odbiorcą. Wg badań prowadzonych przez wiele agencji marketingowych, w takich przypadkach możemy liczyć na zainteresowanie w wysokości ok 50 osób na każde 10 000. W przypadku odpowiednio dobranej grupy docelowej liczba ta może wynosić nawet 3-5% klientów. Więc przed początkującym “ulotkodawcą” pojawiają się dwie drogi. Pierwsza to wyprodukować tak dużą masę tych małych reklam, żeby zalać nimi cały region, w którym operuje i liczyć na to, że trafi do tych nielicznych, oraz druga droga, czyli wyznaczyć wąską grupę docelową, znaleźć sposób, żeby do niej trafić i za oszczędzić na papierze. Oczywiście druga opcja wymaga więcej wysiłku umysłowego ale odzew na pewno będzie większy. Target oceniamy na podstawie tego gdzie mieszka, gdzie robi zakupy jakie jest jego wykształcenie, stopień zamożności, jak spędza wolny czas i czym się interesuje. Kiedy zbada się wszystkie te czynniki, można określić gdzie i powinniśmy zacząć rozprowadzać nasze ulotki.
Drugim ważnym czynnikiem decydującym o skuteczności tego typu reklamy jest desing. Pierwszym zadaniem ulotki jest przyciągnąć uwagę na tyle długo by zdążył przeczytać pierwsze słowa czyli nagłówek. Osiągnąć to da się odpowiedni projektując broszurę. Czyli po prostu musi być ładna. Ważnym jest też, by w pierwszych słowach zaoferować jakąś korzyść dla klienta. Przykładowo 30% zniżki u fryzjera(jeśli jesteśmy fryzjerem) jeśli klient pojawi się w salonie z ulotką. Dzięki temu nie wyrzuca jej od razu, oraz przejrzy ją na pewno więcej niż raz. Warto zauważyć, że zbyt mały rabat będzie dla klienta obojętny czy wręcz odrzucający. Wniosek - nie wolno być sknerą. Dzięki temu możemy pozyskać stałego klienta, który w przyszłości zapłaci normalną kwotę i mimo to będzie szczęśliwy przez wzgląd na to jak dobrze go kiedyś potraktowano. Innymi koniecznymi na ulotce informacjami są dane firmy, numer telefonu, adres oraz adres strony internetowej.


Wychodzi na to, że ulotka to nie tylko marnotrawstwo papieru i tuszu czy zbędne zapełnianie publicznych śmietników. Wszystko zależy od tego, jak została ona użyta. Jeśli firma, które chce dotrzeć do większej ilości klientów, poświęci na przygotowanie broszury trochę czasu, zaprojektuje ją z głową i co najważniejsze dokładnie określi swoją grupę docelową, może otrzymać bardzo tanie i bardzo skuteczne narzędzie to pomnożenia swoich zysków.

Brak komentarzy: