Zainspirowany wczorajszymi warsztatami prasowymi zacząłem myśleć, w którym kierunku pójdzie reklama w dzisiejszym świecie. Doszedłem do niebezpiecznej konkluzji... Już teraz wszech obecność reklamy jest nieznośna, a niektóre z filmów przedstawiają jeszcze większa ingerencje reklamy w nasze życie.
Na początku pomyślałem o bohaterze filmu The Truman Show Jeżeli ktoś ten film oglądał, niech zjedzie niżej pod filmik ;) Dla tych co nie oglądali krótko, o czym film jest.
Przedstawiona jest w tym obrazie historia pewnego człowieka, którego od urodzenia śledzą kamery telewizyjne. Jeden nie przerwany reality show. Taki Big-Brother, z tą różnica, że wszyscy oprócz zainteresowanego wiedzą o tym, iż jest to jest nadawane "na żywo" w TV. Jednak do takich programów był nabór, tutaj naszego bohatera wybrano.
Jednak Truman zaczyna dostrzegać, że coś jest nie tak w jego otoczeniu. Widzimy go, jak w coraz większym stopniu dochodzi do wniosku, że występuje, dosłownie, w jakimś filmie. Zaczyna uciekać, ale czy to mu się uda, zależy od jego determinacji i reżysera, który (można bez przeszkód powiedzieć) jest bogiem jego świata. Bowiem od scenariusza wiele zależy w życiu Trumana.
<filmik>
Do czego zmierzam... Każdy program potrzebuje pieniędzy na utrzymanie. Do tego najlepiej nadają się reklamy. Rodzi się pytanie: jak "wstawić" reklamy do regularnego show, który trwa non stop przez 24h? Można byłoby przerwać program, ale wówczas nie byłoby to "prawdziwe" (o ile w tym kontekście można użyć tego słowa). Reżyser tego programu (rewelacyjna rola Eda Harrisa) wyjaśnił to w prosty sposób: lokowanie produktu. Gdy tylko Truman Burbank coś spożywa, pije, wkłada, bądź używa jakiejś rzeczy, wówczas na ekranie pojawia się napis, że Truman właśnie używa tej rzeczy, tego producenta. Sprytnie, nie? Gorzej dla sponsora, jak mu nie będzie smakować, lub zacznie na daną rzecz narzekać ;)
Film z 1998r niejako przewidział wszechobecny (teraz już "legalny") product placement. W dzisiejszych czasach każdy z bohaterów seriali jest niejako Trumanem, który zachwala produkty sponsorów, tym jednak razem w 100% świadomie, a my oglądamy coraz więcej takich The Truman Show. Niektórzy są podatni na taką reklamę nie oddzielając życia z serialów, od ich własnego.
Pisząc ten tekst doszedłem do jeszcze jednej, straszniejszej perspektywy. Mianowicie reklamy jak z Raportu mniejszości. Chyba każdy kojarzy ten futurystyczny film, gdzie Tom Crusie kieruje skomplikowaną maszynerią tylko wskazując palcami.
Niechodzi mi jednak o główny motyw filmu. Jest w tym filmie scena, jak bohater wchodzi do sklepu. Od samego progu reklamy "dostosowują sie" tylko dla niego i zaczynają go "bombardować". Jak to możliwe? Gdy tylko wkroczył do centrum handlowego, zostały zeskanowane jego siatkówki z dokładną informacja o nim, co kupował i gdzie był. Dla mnie taka prespektywa jest straszna.
Pomyślcie sami: zero prywatności i wszystkie informacje o nas samych są w posiadaniu producentów... Nie ma możliwości uniknięcia takiej reklamy. I zawsze trafiają w Twój gust. Najgorsze jest to, że już teraz zbiera się masę informacji o nas samych. Zostawiamy je na facebooku, twiterze, czy rozmawiając ze znajomymi na czatach, lub gadu-gadu...
Rozwój reklamy i przebiegłość reklamodawców są jak kula śniegowa. Im więcej daje się im możliwości tym, większa jest ich pazerność... Mogę mieć tylko nadzieje, że nie dożyję takich czasów, że będę jak ten Truman mamiony przez reklamy, niewiedzą o tym. Nie chciałbym też, że więcej o mnie będzie wiedział reklamodawca, niźli najbliżsi znajomi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz