Naszą uwagę najbardziej przyciąga to, czym bezpośrednio się interesujemy. Z tej prostej jak drut prawidłowości wciąż czerpią reklamodawcy i z całych sił próbują tworzyć takie kampanie, które trafiać będą w gusta jak największej liczby ludzi. Jeśli reklama przyciągnie naszą uwagę i spowoduje, że z chęcią obejrzelibyśmy ją jeszcze kilka razy, to już oznacza ogromny sukces jej twórców.
Co roku, w amerykańskich stacjach telewizyjnych następuje okres, który jest ucztą dla oczu każdego fana koszykówki. NBA Playoffs. I nie chodzi tu tylko o to, co bezpośrednio dzieje się na parkietach
najlepszej ligi koszykarskiej na świecie. Ale też o to, co zobaczymy w
przerwach reklamowych.
Tak, wiem. Podczas
rozgrywek piłkarskich, siatkarskich czy jakichkolwiek innych wydarzeń sportowych, w polskich
stacjach telewizyjnych również nadawane są reklamy, w których udział biorą
znani sportowcy. Jednak dostrzegam pewną różnicę. Jakość.
Czym może to być spowodowane? Na pewno pieniędzmi. Amerykańscy producenci mają o wiele większe
budżety na swoje spoty reklamowe, nie ma co ukrywać. Ale to nie tylko to.
Koszykarze NBA, w tych reklamach nie występują. Oni się w nich bawią. W dodatku popisując się całkiem niezłym aktorstwem!
Dlaczego u nas to nie wychodzi? Nie sądzę by jedynym powodem były pieniądze. Może inna mentalność? W Polsce podobna reklama nie odniosłaby zamierzonego skutku? Wątpię...
Zresztą spójrzcie sami:
A teraz to:
Widzicie różnicę?
Tu nawet nie chodzi o świetny pomysł na fabułę
reklamy. Techniczne dopieszczenie obrazu, czy pieniądze, które czuć od początku do końca w spocie samochodu marki KIA. Spójrzcie jak Blake Griffin gra!
Po zakończeniu kariery sportowej z powodzeniem mógłby zająć się aktorstwem.
Zapewne wyszłoby mu to o wiele lepiej niż Shaq’owi O'Neill'owi.
Najbardziej podobają mi
się dwie serie spotów, w których udział bierze Blake Griffin. Jedna
seria ukazuje koszykarza wyłamującego się ze scenariusza przewidzianego przy
kręceniu reklamówki. Gra przywódcę rzymskich legionów, pilota samolotu myśliwskiego czy wspomnianego już kowboja. W drugiej zaś serii, Blake za pomocą reklamowanego przez
siebie samochodu cofa się w przeszłość i odwiedza samego siebie w różnych
etapach własnego życia (u góry).
Jednak to nie wszystkie reklamy z tym koszykarzem:
Te spoty po prostu bawią! W trakcie
nudniejszego meczu, tylko czekam na przerwę z nadzieją, że Blake zagrał w nowej reklamie czegokolwiek. KIA już zawsze będzie kojarzy mi się z pozytywnymi
uczuciami. Jeżeli to nie jest sukces reklamodawców, to nie wiem co nim może być.
W drugiej części - Zawodników NBA w reklamie - postaram się omówić niezwykłą kampanię internetową, jednego z najpopularniejszych napojów na świcie. Ale o tym za tydzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz