poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Z archiwum R - #2 Reklamując marzenia

          Są reklamy, po których ciężko jest się otrząsnąć. Są też takie obok, których przechodzimy obojętnie i potrzebujemy wielokrotnie się z nimi zetknąć by je zapamiętać i jeszcze kilka razy żeby zapamiętać co reklamują. Są też takie reklamówki, od których ciężko oderwać wzrok. Dziś producenci przykuwają naszą uwagę pokazując piękne kobiety w skromnych strojach i …jeszcze więcej kobiet.
          Chyba, że reklamujemy coś co widzowie dobrze znają i o czym marzą; obiekt westchnień. Pytanie brzmi: Czy w ogóle taki towar potrzebuje reklamy? Czy w czymś ona pomoże? No, cóż. Na pewno nie zaszkodzi, a jeśli uda nam się „podkręcić” odrobinę klientów i ich pragnienia, tym lepiej.
Poza tym mowa tu o naszych polskich dawnych reklamach. A, że tym razem cofamy się w czasie daleko, bo do lat 70-tych, więc w grę nie wchodziło tylko napędzenie sprzedaży (nie ma co udawać, że działały zasady wolnego rynku, kiedy takowego w rzeczywistości nie było), ale pochwalenie się wspaniałym towarem stworzonym w naszym kraju, rękami ludzi pracujących, którzy mogą być z siebie i swojego kraju dumni. Genialne rozwiązanie jeśli chodzi o reklamę, prezentację i przy okazję podbudowanie ideologii.
          Popularny „Maluch” to do dziś budzący sentyment i jednocześnie zgrozę samochód produkowany w Polsce, na zawsze skojarzony z czasami pozornego dobrobytu i wielkości rodzimej gospodarki centralnie sterowanej. Reklamówka pokazuje, że jest on: po pierwsze – na wskroś polski. Muzyka wskazuje, że jest on dostępny dla każdego. Jest on jednym słowem „swojski”. Po drugie – ma się wrażenie, że biedny Fiacik jest w stanie wziąć udział w rajdzie Paryż – Dakar i stracić tylko przednią lampę. Dowiadujemy się także , że możemy wjechać nim wszędzie, a nawet wygrać Wielką Pardubicką.

           Reklama „Dużego Fiata” to w zasadzie kilkuminutowa prezentacja tego cudu motoryzacji. Tym razem jednak mamy do czynienia z jakimś wrażeniem artystycznym. Jest kolorowo, bez gadaniny i śpiewania. Towar mówi sam za siebie. Wiemy, że jest pakowny, że drzwi się otwierają i zamykają, siedzenia opuszczają i nawet świecą kontrolki. Dostępny jest on również w różnych wariantach kolorystycznych. Ogólnie jest to towar na miarę naszych możliwości. Cudo!

           Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma, a w tym przypadku „to się wielbi co się ma”, a że Fiaty 125p i 126p, mimo ich wad, były i są kultowe to pewnie i dziś znajdą się osoby, które z „łezką w oku” obejrzą reklamę ich dawnego marzenia.

Brak komentarzy: