czwartek, 30 kwietnia 2015

Zawodnicy NBA w reklamie: Part 2

W dobie cyfryzacji i konwergencji, potencjalnemu konsumentowi reklamę podawać można praktycznie na nieograniczoną liczbę sposobów. Przechytrzyć odbiorcę tak, aby sam chciał obejrzeć nasz spot - dla rozrywki. Poprzez Internet rozprowadzamy kilkuminutowe filmiki. Dobra jakość, ciekawa fabuła, czynnik X bawiący ludzi. A tak przy okazji, co dwie sekundy pojawia się nasz produkt. Wciąż ten sam.. Nikt nie mówi wprost, że to reklama. Ale i nie zaprzecza. 

Właśnie w taki sposób swoją kampanię internetową poprowadziła firma Pepsi. Reklamując napój Pepsi Max.

A kto im w tym pomógł? Kyle Irving. Młoda gwiazda NBA  z ogromnym potencjałem.  Mowa oczywiście o krótkiej serii filmów "Uncle Drew". Spójrzcie:


Gracz za pomocą charakteryzacji postarzał się o jakieś czterdzieści lat. Swoją chętkę na grę w basketball zaczął zaspokajać na ulicznych boiskach, mierząc się z amatorami. Początkowo gra tak, jak przystało na jego wiek. Jednak po chwili  łoi wszystkim tyłki, ku uciesze gawiedzi trzymającej w rękach butelki pepsi. 

Bardzo przyjemnie ogląda się siwego staruszka z mocnym brzuszkiem ogrywającego młodych i silnych. W dodatku jak ogrywającego!

W końcu to zawodnik NBA. Tylko, że w przebraniu...


Sytuacja się powtarza, ale tym razem do filmu został najęty prawdziwy emerytowany koszykarz (Bill Russel) i (coby było sprawiedliwie) biały młodzik Kevin Love. Reszta tak samo. Grają ledwo zipiąc a później… Ciach! 


Dla urozmaicenia i aby było jeszcze bardziej sprawiedliwie, do spotów dodano koszykarkę z WNBA (Maya Moore). Ciekawą rzeczą jest to, że według napisów końcowych, główny aktor, czyli Kyle Irving, jest też  reżyserem. Nawiasem, za dużo pracy nie  miał…

Ale produkcją zajęło się już studio Pepsi.

Interesujący sposób na reklamę. Udostępnianie za pomocą Internetu spotów, które są nie tylko reklamą ale też zwykłą rozrywką. Funkcji informacyjnej nie mają praktycznie żadnej. Poza tym, że dowiadujemy się o istnieniu Pepsi Max... Swego czasu Uncle Drew był bardzo popularny, pamiętam jak razem z kumplami czekaliśmy na kolejny odcinek. Miło patrzeć jak dziadek wymiata w kosza. A raczej Wujek Skręcacz…


Brak komentarzy: