piątek, 17 kwietnia 2015

Hashtag czyli instagramowa reklama



Hashtag utrwalił się z internetowych słownikach wraz z rozwojem popularnych serwisów internetowych takich jak Facebook, Twitter i Instagram. Pełni rolę znacznika, swoistego drogowskazu, który wpisując w wyszukiwarkę, przenosi nas szybko do najbardziej popularnych postów, oznaczonych określonym słowem, poprzedzonym symbolem #.
Blogerki modowe, sportowcy, modelki i wokalistki - niemal każda postać, która pragnie zaistnieć w świecie show biznesu ucieka się do sprawdzonej marketingowej metody. Zakłada konta na serwisach internetowych, gdzie dzieli się wątkami swojej kariery, zakupami, prezentami, a także życiem prywatnym. Każda fotografia, która niegdyś opisana zostałaby dość prosto np. "Wakacje, 2004", teraz widnieje nad kilkoma, kilkunastoma, a czasem nawet kilkudziesięcioma (!) hashtagami, które powinny być jak najbardziej popularne i łatwe do wyszukiwania. Pierwotną misją hashtagów była oczywiście możliwość szybkiego wyszukiwania zestawu pozycji przypisanych do danego #słowa. Można więc powiedzieć, że tagowanie to po prostu dobry sposób organizowania treści w wirtualnej przestrzeni. Przynajmniej takie było pierwotne założenie. Obecnie wiele osób używa tagów na wyrost i totalnie bez sensu. 

kwejk.pl

Hashtagi, a przynajmniej te mniej więcej poprawne, pełnią różne funkcje, od funkcji czysto informacyjnych, identyfikujących użytkownika z pewną społecznością, a także role czysto poetyczne. Dają nam wskazówki, co widzimy na fotografii, gdzie ją wykonano. Tagi identyfikujące przypisują nas do pewnych grup – grup biegaczy (#running), jedzących jabłka na złość Putinowi (#JedzJabłka) czy głosujących na Obamę #VoteObama. Inne istnieją tylko w celach marketingowych i mają na celu mnożyć pieniądze. Dla przykładu, opłacalnym „zawodem” stało się kilka lat temu blogowanie modowe. Blogerki modowe umieszczają na Instagramie zdjęcie okraszone odpowiednim hashtagiem z nazwą firmy, od której dostały prezent, a w zamian za tę reklamę dostają jeszcze pieniądze. Dzieje się tak dlatego, że multum dziewcząt, pragnących naśladować swoje idolki takie jak Maffashion czy Jessica Mercedes, chętnie kupi rekomendowany przez nie produkt. Otagowane firmy nie są więc stratne nawet wtedy, kiedy zapłacą kilkanaście tysięcy złotych za instagramową reklamę. Jakiś czas temu serwis plotkarski Pudelek.pl dotarł do rzekomych zarobków owych blogerek. Podobno miało to być około 8 tysięcy złotych za jeden post. Biorąc pod uwagę liczbę tzw. followersów czyli obserwatorów na portalach społecznościowych, nie wydaje się być to tak wielką kwotą. Zasięg blogerów, zwłaszcza modowych, których popularność zdaje się nie maleć, sięga naprawdę daleko. Tym bardziej, że większość obserwatorów stanowi grupa nastolatków, podatna na sugestie i wpływy.



https://instagram.com/maffashion_official/



https://instagram.com/jemerced/


Brak komentarzy: