-Wiesz, dzisiaj używamy smartfonów z androidem, filmy oglądamy
przez plazmę LED full HD, zdjęcia
wrzucamy do Instagrama, a z siecią łączymy się przez 4G LTE.
Takich słów nikt w historii ludzkości nie wypowiedział, do
czasu XXI wieku. Tylko ,,nowi” zrozumieją o co w nich chodzi, ba, uznają to za
normalne lub wręcz oczywiste. Jesteśmy ludźmi nowoczesnymi lub jak kto woli,
postmodernistami. Przemysł ustąpił miejsca usługom a wszyscy staliśmy się
pożądliwymi konsumentami mającymi możliwość korzystania z nieograniczonej
liczby dóbr. Kapitalizm i determinizm technologiczny wytworzyły specyficzny
świat, który oglądać możemy wszędzie – świat pełen reklam konkurencji,
nagabywania i kupowania.
Przełącz, reklama!- tak najczęściej reagujemy na przerwę w
filmie. Nie dlatego, że nie chcemy
trafić na tę akurat może nie za bardzo przez nas lubianą. Po prostu zwyczajnie
mamy ich dość, wszystkich, bo co za dużo to niezdrowo. U części ludzi (obecnie
nawet większości) pojawił się ostatnimi czasy interesujący mechanizm obronny w
postaci zobojętnienia na reklamy. Leci to leci, nie musimy słuchać ani patrzeć,
nie obchodzi nas to. Reklama staje się powietrzem, zupełnie czymś nieobecnym.
Wydaje się, idealny ruch ewolucyjny- jednak nie dla reklamodawców.
Ci zdali sobie sprawę, że aby zdobyć interes trzeba za
wszelką cenę walczyć o główną walutę dzisiejszych odbiorców: czas i uwagę. Jak
natomiast zdobyć uwagę rozkapryszonych konsumentów przeglądających facebooka
podczas naszej reklamy? Przecież nie starannym opisem zalet swojego produktu…
Tu pojawia się odwieczne pytanie: treść czy forma. Treść w tym momencie
poległa, nikt na nią już nie zwróci uwagi, bo zwyczajnie przelatuje przez jedno
ucho i wylatuje drugim. Tu chodzi o coś innego, o myk, błysk, zaskoczenie,
zaszokowanie. Odgłos, coś przyjemnego dla ucha. Chodzi o formę, kompozycję
przez którą wyłożymy swoje danie główne.
Prześledźmy kilka przykładów (typów) reklam formy i
przyjrzyjmy się ich fenomenowi.
- ,,Zupa Romana” – zgrabne tło, przyjemna
dla ucha melodia, człowiek nawet nie musi patrzeć w ekran i przesuwać swojego
wzroku. Razem z Romanem podśpiewujemy sobie piosenkę podczas gdy cała reklama
trafia do podświadomości. Bingo!
- efekt Krawczyka – działa na tej samej
zasadzie co zupa Romana, z tą różnicą, że tu nawet nie trzeba wymyślać efektu
muzycznego. Mamy samograja, Krzysztof Krawczyk jest fenomenem. Jak na inne piosenki
nie zwracamy szczególnej uwagi to tu od
razu włącza nam się tryb ,,starych dobrych czasów” , uśmiech trafia na naszą
twarz i reklama zostaje zaaprobowana. O
to chodzi!
- Śpiewający o lekach – pojawiają się w reklamie
leku przeciwbólowego. Tekst o ,,skonsultowaniu się z farmaceutą” śpiewają w
rytmicznej formie na początku reklamy. Uwaga widza zapewniona. Można?
Jak widać, wszystkie opisane typy opierają
się nie na wzroku, lecz słuchu! To tu rozpoczyna się walka o naszą uwagę. I
można wyrzucić do kosza wszystkie teorie o ,,10 argumentach, dla których warto
kupić…”. To już nie zadziała, to się nie sprzeda.Potrzeba szoku, trochę
rozrywki, czegoś trafiającego do umysłu. Trzeba postawić na formę! Ale to przecież nic
nowego w polskiej sztuce…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz