piątek, 16 maja 2014

Witkacowskie reklamy formy

-Wiesz, dzisiaj używamy smartfonów z androidem, filmy oglądamy przez plazmę LED full HD,  zdjęcia wrzucamy do Instagrama, a z siecią łączymy się przez 4G LTE.

Takich słów nikt w historii ludzkości nie wypowiedział, do czasu XXI wieku. Tylko ,,nowi” zrozumieją o co w nich chodzi, ba, uznają to za normalne lub wręcz oczywiste. Jesteśmy ludźmi nowoczesnymi lub jak kto woli, postmodernistami. Przemysł ustąpił miejsca usługom a wszyscy staliśmy się pożądliwymi konsumentami mającymi możliwość korzystania z nieograniczonej liczby dóbr. Kapitalizm i determinizm technologiczny wytworzyły specyficzny świat, który oglądać możemy wszędzie – świat pełen reklam konkurencji, nagabywania i kupowania.

Przełącz, reklama!- tak najczęściej reagujemy na przerwę w filmie.  Nie dlatego, że nie chcemy trafić na tę akurat może nie za bardzo przez nas lubianą. Po prostu zwyczajnie mamy ich dość, wszystkich, bo co za dużo to niezdrowo. U części ludzi (obecnie nawet większości) pojawił się ostatnimi czasy interesujący mechanizm obronny w postaci zobojętnienia na reklamy. Leci to leci, nie musimy słuchać ani patrzeć, nie obchodzi nas to. Reklama staje się powietrzem, zupełnie czymś nieobecnym. Wydaje się, idealny ruch ewolucyjny- jednak nie dla reklamodawców.

Ci zdali sobie sprawę, że aby zdobyć interes trzeba za wszelką cenę walczyć o główną walutę dzisiejszych odbiorców: czas i uwagę. Jak natomiast zdobyć uwagę rozkapryszonych konsumentów przeglądających facebooka podczas naszej reklamy? Przecież nie starannym opisem zalet swojego produktu… Tu pojawia się odwieczne pytanie: treść czy forma. Treść w tym momencie poległa, nikt na nią już nie zwróci uwagi, bo zwyczajnie przelatuje przez jedno ucho i wylatuje drugim. Tu chodzi o coś innego, o myk, błysk, zaskoczenie, zaszokowanie. Odgłos, coś przyjemnego dla ucha. Chodzi o formę, kompozycję przez którą wyłożymy swoje danie główne.

Prześledźmy kilka przykładów (typów) reklam formy i przyjrzyjmy się ich fenomenowi.

- ,,Zupa Romana” – zgrabne tło, przyjemna dla ucha melodia, człowiek nawet nie musi patrzeć w ekran i przesuwać swojego wzroku. Razem z Romanem podśpiewujemy sobie piosenkę podczas gdy cała reklama trafia do podświadomości. Bingo!



- efekt Krawczyka – działa na tej samej zasadzie co zupa Romana, z tą różnicą, że tu nawet nie trzeba wymyślać efektu muzycznego. Mamy samograja, Krzysztof Krawczyk jest fenomenem. Jak na inne piosenki nie zwracamy szczególnej uwagi  to tu od razu włącza nam się tryb ,,starych dobrych czasów” , uśmiech trafia na naszą twarz i reklama zostaje zaaprobowana.  O to chodzi!



- Śpiewający o lekach – pojawiają się w reklamie leku przeciwbólowego. Tekst o ,,skonsultowaniu się z farmaceutą” śpiewają w rytmicznej formie na początku reklamy. Uwaga widza zapewniona. Można?




Jak widać, wszystkie opisane typy opierają się nie na wzroku, lecz słuchu! To tu rozpoczyna się walka o naszą uwagę. I można wyrzucić do kosza wszystkie teorie o ,,10 argumentach, dla których warto kupić…”. To już nie zadziała, to się nie sprzeda.Potrzeba szoku, trochę rozrywki, czegoś trafiającego do umysłu.  Trzeba postawić na formę! Ale to przecież nic nowego w polskiej sztuce…

Brak komentarzy: