poniedziałek, 12 maja 2014

Oreo, oreo, przekręć, poliż, zjedz!

O tym, że reklamy oddziałują, przekonują, utwierdzają w przekonaniu, iż musimy posiadać daną rzecz, bo bez nie przeżyjemy. Wie każde z nas. Ale czy zastanawialiśmy się nad tym jak zachowujemy się przez reklamy?

Chodzi tutaj o przechwytywanie zachowań z tych prezentowanych w reklamach. Najczęściej zdarza się to w ogłoszeniach reklamowych związanych z produktami spożywczymi, czy odzieżą. Trendy w jaki sposób mamy jeść dany produkt są dyktowane wprost z telewizora. Ja głupia płotka myśląca, że nie dam się nabrać na tanie chwyty reklamowe jednak uległam, nieświadomie, lecz to zrobiłam. Po zakupie ciastek Oreo, które nie wyróżniają się smakiem, konsystencją czy nawet wyglądem od innych nawet lepszych ciastek (które de facto są o połowę niższe), zaczęłam zajadać je według reklamowych instrukcji. Z namaszczeniem jak mała dziewczynka z przekazu telewizyjnego, otworzyłam, przekręciłam, polizałam, zamknęłam i zjadłam, brakowało tylko mleka. Dokładnie ta sama kolejność co w pięknym obrazku z telewizora. Robiłam to odruchowo, pewnie podświadomie myśląc,że w taki sposób smakuje lepiej, lub tak trzeba. Nie smakowało. Ale dlaczego tak łatwo poddajemy się pokazanej nam fikcji?


Czasem Trzeba przypomnieć konsumentom, jak mogą używać produktu
lub kategorii, można też namawiać ich, by kupowali więcej produktu, sugerując różne
sposoby jego użycia”
Klient: Campbell’s/Produkt Batchelor’s Super Noodles Block / Agencja: Delaney
Lund Knox Warren & Partners

Cytat ten idealnie ilustruje podany wcześniej przykład. Jeżeli pokażemy ludziom jak czegoś używać będą robić to w sposób jaki my(w domyśle reklamodawcy)chcemy.

Reklama edukuje nas, przedstawiając sposoby pełnienia ról społecznych, utrwalając lub tworząc przekonania, przedstawiając optymalne scenariusze działania. Ten rodzaj nauki subtelnie wzmacnia nasze, już istniejące, perspektywy i schematy znaczeniowe bądź niezauważalnie modeluje je na zupełnie inne, zwłaszcza jeśli odbiorca przekazu nie ma definitywnie ukształtowanych poglądów. Uczymy się, przyswajając sobie znaczenia wpisane w metafory obecne w reklamach. Treść reklamy odpowiada na pytania ważne dla jej odbiorców, np. „Co w życiu jest ważne?”, „Co to znaczy być kobietą?”, „Jak wychowywać dzieci?”, „Jak radzić sobie ze stresem?”, „Jak spędzać
czas?”(…).”
A. Kowal-Orczykowa: W niewoli reklamy? Percepcja ukrytych przesłań reklamy prasowej. Kraków: „Impuls”, 2007, s. 109-111.


Wynika z tego, że jesteśmy zagubieni jako ludzie i konsumenci. Trzeba nam łopatologicznie pokazać „co się z czym je”, gdyż jesteśmy zbyt leniwi,by zrobić to na własną rękę. Tak z pierwotnego założenia wynika, iż reklama jest stworzona po ty by nas uczyć, ale nie musimy uczyć się jak jeść ciastko! Jednakże przyzwyczailiśmy się do świata z reklamy, że jest prosty, bezproblemowy i kolorowy. Implementowanie zatem zachowań nam pokazanych jest czymś w rodzaju oderwania się od szarej codzienności. Nosząc ubrania dobrane ze sobą w określony sposób, czujemy się jak modelki z reklam, jedząc w restauracjach, w których goszczą nasi ulubieni aktorzy, piosenkarze, dostajemy namiastkę nadzwyczajności. Wynika z tego, że jesteśmy jako my, poszczególne jednostki bardzo niezadowoleni ze swojego zwyczajnego życia.


Konkludując poprzez powielanie utartych już schematów, czujemy się bezpieczniejsi, gdyż sposoby te są już sprawdzone, a co za tym idzie z pewnością dobre. Nie jesteśmy „narażeni” na jakikolwiek wysiłek z naszej strony, reklamodawca podaje nam na talerzu co i jak mamy zrobić, wystarczy tylko, że pójdziemy do sklepu i zakupimy ten właśnie produkt, gdyż żaden inny nie da nam satysfakcji, a to o nią właśnie chodzi. Reklamy dążą do tego, by zdematerializować pojęcie jednostki, poprzez podsuwanie wzorów i znając dokładnie naturę ludzką, reklamodawcy chcą ujednolicenia, byśmy nie byli już do odróżnienia.  

Brak komentarzy: