Gwiazdy tańczą w Europie
To
może tym razem trochę o polityce – to się podobno dobrze
sprzedaje. Nie od dzisiaj wiadomo, że każda partia polityczna
obiecuje dokładnie to, czego spełnić nie potrafi. Po ponad
dwudziestu latach wolności, w końcu zdaliśmy sobie z tego sprawę.
Politycy musieli zatem zmienić swoją taktykę. Aby dana partia
zebrała wymaganą ilość głosów, nie wystarczy już suche
kłamstwo – potrzeba czegoś bardziej wyszukanego i
niespodziewanego, jak na przykład umieszczenie na listach wyborczych
znanych sportowców i osób z show biznesu. Reakcje społeczne są
różnorakie, ale jedno jest pewne – zawsze lepiej zagłosować na
kogoś 'znajomego', niż zupełnie obcego. Takie osobistości jak
Otylia Jędrzejczak, Maciej Żurawski czy Tomasz Adamek to zaledwie
kropla w morzu tego, czym uraczyły nas Komitety Wyborcze. I chociaż
taka Iwona Guzowska, która już od 2007 roku zasila szeregi
Platformy Obywatelskiej z kick-boxingiem ma już niewiele wspólnego,
większość społeczeństwa zapamięta ją właśnie z roli
sportowca, a nie polityka. Część z wyżej wymienionych jest lepiej
zorientowana w polityce, część gorzej. Musimy zatem zadbać o to,
aby nie reprezentował nas byle kto.
'Pani wyjaśni bardziej, co z tym Kioto'
Donald Tusk początkowo
zapewniał, że z ramienia Komitetu Wyborczego Platformy
Obywatelskiej nie będą startowały żadne przypadkowe gwiazdy.
Wyszło jednak całkowicie odwrotnie, gdyż na swoje listy do
Parlamentu Europejskiego 'wpuścił' między innymi takie osoby, jak:
-Iwona
Guzowska
-Roman
Kosecki
-Bogdan
Wenta
-Maciej
Zieliński
-Otylia
Jędrzejczak
-Krzysztof
Hołowczyc
Z
ramienia Sojuszu Lewicy Demokratycznej wystartuje z kolei Maciej
Żurawski. W praktyce wygląda to mniej więcej tak, jakby byłego
reprezentanta Polski w piłce nożnej wyrwano z boiska i wpuszczono
nie wiadomo dlaczego do świata polityki. Jak ktoś, kto nie wie czym
jest porozumienie z Kioto, ma nas reprezentować w Europie. Ba – na
świecie. Utrwalamy tylko wszędzie obecne stereotypy o Polakach –
Cesarzach Cebulandii. Sami jednak oceńcie czy Żurawski i
Jędrzejczak aby na pewną są dobrymi kandydatami do PE.
To co znamy jest dobre
O
co zatem chodzi w tym całym rozgardiaszu? Oczywiście o reklamę!
Reklamę, której większa część społeczeństwa nie jest
świadoma. Przeciętny Janusz Andrzej Nowak jest święcie
przekonany, że to właśnie gwiazdy pchają się do polityki. Jest
zupełnie odwrotnie. To partie próbując wykreować wizerunek swojej
struktury 'zatrudniają' znane twarze. Ocieplają tym samym swój
wizerunek i próbują zyskać nasze zaufanie. Chodzi głównie o to,
aby uświadomić mieszkańcom Polski, że dana partia jest ludzka i
bliska obywatelowi. Taktyka rewelacyjna, chociaż niekoniecznie musi
przynieść zamierzone efekty. Tak czy inaczej jestem pewien, że
ludzie chętniej zagłosują na Otylię Jędrzejczak, niż niemieckie
nazwisko Grafin
Von
Thun
Und
Hohenstein.
Należy
zatem uświadomić sobie, że powoli zaczynają rządzić nami osoby
słabo wykwalifikowane, nie posiadające elementarnej wiedzy o
problemach współczesnej Europy. Marketing to wspaniała rzecz,
jednak sami jesteśmy świadkami tego, że nieodpowiednio użyty może
zdepolityzować całe kraje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz