piątek, 16 maja 2014

Działania marketingowe i reklamowe sklepów - czyli co zrobić żeby kobieta zwariowała.

Dzikie zwierze zakupowe drzemie w każdej kobiecie, nie jest to udowodnione przez amerykańskich naukowców, ale gdy przychodzi ten długo wyczekiwany okres wyprzedaży, promocji i rabatów, wszystkie wpadają w szał. Nie ważne czy w portfelu są miliony, karty na debecie, rachunki na głowie i tak lecą jak jeden wół do galerii handlowych żeby coś upolować. Nic dziwnego, że wywodzimy się od zwierząt, skoro to co dzieje się wtedy w sklepach przypomina terytorialną walkę o mięso.


Chwytów reklamowych, które ściągną konsumentów jest mnóstwo. Zacznijmy od tych drobniejszych czyli kup dwa w cenie jednego, drugi dostaniesz gratis, trzeci kupisz za grosz, lub za drugi zapłacisz połowę. Im więcej głów przy tym pracuje tym więcej pomysłów. Takie małe coś, a jak ciągnie do kupowania. "A w sumie to na razie farby nie potrzebuję, ale jak dwie w cenie jednej to czemu nie, zawsze się przyda." i tak leci z każdym, dosłownie z każdym produktem.

(http://blog.abc-uroda.com/)

Następnie rabaty, rabaciki! Jak wszyscy je kochają, i to nie ważne czy na 10% czy na 20%, dostać taki skarb do ręki to prawdziwa uczta. Akcje prowadzone w gazetach, gdzie można znaleźć cały karton a4 do wybranych sklepów, kupony otrzymywane dzięki subskrypcji sklepu online. Jakiś czas temu drogeria Rossman zorganizowała trzytygodniową akcję promocyjną -49% produktów do makijażu, każdy tydzień dotyczył innych kosmetyków. Po kilku dniach półki i szafy świeciły pustkami. W tym samym czasie za ciosem poszły drogerie Hebe i Natura z promocją -40% co cieszyło się równie dużym zainteresowaniem wśród kobiet. Wśród tego typu akcji Rossman przoduje, przez kilka miesięcy po zrobieniu zakupów na paragonie widniał link do pobrania rabatu. Wystarczyło wpisać datę zakupów, kwotę jaką zapłaciliśmy i kolejna zniżka wpadała do ręki, a żeby jeszcze coś kupić.

(Facebook Reserved)

I w końcu, ostatecznie przyszedł czas na kobiecą (męską jakby nie patrzeć też) zagładę dla portfeli, dla kont bankowych, dla urazów psychicznych i fizycznych!

(http://www.manilaonsale.com/)
(http://medline.pl/)

Krzyki, jęki, szlochy, ścisk, przepych,walka. Tak w skrócie można opisać wyprzedaż, która dopada każdego w tym szczególnym okresie. Sklepy wyciągają swoją ciężką, ukrytą broń do wywołania u kobiet ich dzikich żądzy i ona działa, tak bardzo, że czasami kończy się tragicznie (szczególnie dla mężczyzn "Popełnił samobójstwo po 5 godzinach zakupów"). Od 20% do 80% na ciuchy, akcesoria, buty, biżuterię (co najlepsze zawsze wydaje mi się, że odzież pochodzi sprzed kilku lat, albo nigdy nie było jej w tym sklepie) i ogólnie na wszystko co się w sklepie znajduje. Szaleństwo w tym czasie jest tak wielkie, że skorzystali by na tym nawet psychiatrzy. I żaden klient nie zwróci uwagi czy faktycznie to co kupuje jest mu tak bardzo do życia potrzebne, czy dobrze w tym wygląda, czy rzeczywiście mu się to podoba! Takie rzeczy się nie zdarzają, gdy wygłodniałe oczy zobaczą metkę mieniącą się na czerwono zapomina o bożym świecie, bo coś jest taniej.

Galerie handlowe, centra, drogerie to wielkie monstra, a za tymi monstrami stoją potwory, które opracowują strategie marketingową i promocyjną o tym jak wyciągnąć z konsumentów portfele. Żadna wielka firma nie jest w stanie sprostać,a co dopiero wygrać ze sklepami. Ich metody kuszenia, zapraszania i cichego szeptania do ucha "kup mnie! kup mnie!" zdobywają każdego, nawet nie wiadomo jak niezłomnego odbiorcę.

Brak komentarzy: