poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Reklama wbrew woli - Product Placement


   


Reklama jest wszędzie. To już wiemy. Wkradła się do codziennego życia i już chyba z niego nie zniknie. Pytanie, czy musi tak być?
To czy chcemy oglądać reklamy, powinno zależeć od nas samych. Mam ochotę zobaczyć reklamę jakiegoś jogurtu czy szamponu, włączę którąkolwiek stację i piętnaście minut między każdym filmem przeznaczam na ten cel.
A co, jeśli nie mam na to ochoty? Mogę przecież włączyć sobie jakiś serial czy odcinek ulubionego show na stronie internetowej. Teraz jest tam przecież wszystko.
Nie. To nie może być takie łatwe. I tu wkradła się reklama. Trzy minuty przed serialem, potem minuta w trakcie i kolejne dwie pod koniec.
Kiedy w końcu mogę obejrzeć, to na co czekałam, próbując zredukować reklamy do minimum, natrafiam na kolejną przeszkodę.
Product Placement – ukryta reklama.
I tu, zamiast oglądać po prostu pierścionek, bez poznania nazwy marki, na opakowaniu widzę złoty napis – Apart. Masło, którego używa aktorka, buty, które ma na sobie, napój, który pije.
Wszystko aż krzyczy! Nie mogę nie zauważyć nazw tych wszystkich firm. Marki są wszędzie.
Nie mogę już oglądać po prostu filmu. Teraz muszę włączyć w to obowiązek obejrzenia reklamy.
Nikt nie zapytał mnie czy chcę. Czy mam ochotę stracić kilka, czasem nawet kilkanaście minut swojego czasu.
Może reklama, to taka forma zapłaty? Dlaczego jednak reklama musiała przeniknąć do samej treści filmu czy serialu? Dlaczego nie mogliśmy pozostać przy spotach przed, między i po programie telewizyjnym?
Z pewnością nie wszystkim taka ukryta reklama przeszkadza. Może warto pomyśleć więc o opcji – POMIŃ REKLAMĘ? Albo tworzyć dwie wersje programu? Jedną dla wielbicieli ukrytej reklamy, drugą dla jej przeciwników.
Przekonalibyśmy się wówczas, ilu z nas tak naprawdę jest zadowolonych z takiego obrotu sprawy. A ilu, z chęcią wycięło elementy Product Placement z branży telewizyjnej.



Brak komentarzy: