Reklama jest wszędzie. To już wiemy. Wkradła się do codziennego
życia i już chyba z niego nie zniknie. Pytanie, czy musi tak być?
To czy chcemy oglądać reklamy, powinno zależeć od nas samych. Mam
ochotę zobaczyć reklamę jakiegoś jogurtu czy szamponu, włączę
którąkolwiek stację i piętnaście minut między każdym filmem
przeznaczam na ten cel.
A co, jeśli nie mam na to ochoty? Mogę przecież włączyć sobie
jakiś serial czy odcinek ulubionego show na stronie internetowej.
Teraz jest tam przecież wszystko.
Nie. To nie może być takie łatwe. I tu wkradła się reklama. Trzy
minuty przed serialem, potem minuta w trakcie i kolejne dwie pod
koniec.
Kiedy w końcu mogę obejrzeć, to na co czekałam, próbując
zredukować reklamy do minimum, natrafiam na kolejną przeszkodę.
Product Placement – ukryta reklama.
I tu, zamiast oglądać po prostu pierścionek, bez poznania nazwy
marki, na opakowaniu widzę złoty napis – Apart. Masło, którego
używa aktorka, buty, które ma na sobie, napój, który pije.
Wszystko aż krzyczy! Nie mogę nie zauważyć nazw tych wszystkich
firm. Marki są wszędzie.
Nie mogę już oglądać po prostu filmu. Teraz muszę włączyć w
to obowiązek obejrzenia reklamy.
Nikt nie zapytał mnie czy chcę. Czy mam ochotę stracić kilka,
czasem nawet kilkanaście minut swojego czasu.
Może reklama, to taka forma zapłaty? Dlaczego jednak reklama
musiała przeniknąć do samej treści filmu czy serialu? Dlaczego
nie mogliśmy pozostać przy spotach przed, między i po programie
telewizyjnym?
Z pewnością nie wszystkim taka ukryta reklama przeszkadza. Może
warto pomyśleć więc o opcji – POMIŃ REKLAMĘ? Albo tworzyć
dwie wersje programu? Jedną dla wielbicieli ukrytej reklamy, drugą
dla jej przeciwników.
Przekonalibyśmy się wówczas, ilu z nas tak naprawdę jest
zadowolonych z takiego obrotu sprawy. A ilu, z chęcią wycięło
elementy Product Placement z branży telewizyjnej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz