Jeszcze parędziesiąt lat temu palenie papierosów cieszyło
się powszechną aprobatą. Może się to wydawać niesamowite, ale to właśnie
niepalący byli wytykani palcami i wyśmiewani. W reklamach papierosów
wykorzystywano autorytety polityczne, ale nie tylko, także aktorów, lekarzy a
nawet… dzieci! Niejeden
nagłówek gazety brzmiał : More Doctors smoke Camels than any other cigarette
albo Somke a Lucky to feel your level . A kto by nie zdecydował się na
kupno Cameli gdyby przeczytał pod ich reklamą: No other cigarette tastes so
rich, yet smokes so mild! Nawet sam prezydent, Ronald Regan mówił zachęcająco o
papierosach jak o swoich niezbędnych świątecznych towarzyszach: I’m sending
Chesterfields to all my friends. That’s the merriest Christmas any smoker can have- Chesterfields
mildness plus no unpleasant after-taste. Pojawiały się także dopiski do
rekalm dające do zrozumienia, że są rekomendowane przez dentystów np.: As your
Dentist, I would recommend Viceroys. Nawet święty Mikołaj lubił sobie zapalić…
…a z nim rodzinka Flinstonów!
Współczesne reklamy papierosów.
Na daną chwilę się trochę pozmieniało… Dziecka czy lekarza
promującego wyroby tytoniowe nie spotkamy, bilboardów z reklamami papierosów
Marlboro czy Westy także. W 2006 roku wprowadzono ogólnoświatowy zakaz reklamy
papierosów. Środowiska lekarskie zaczęły ostrzegać o ich szkodliwości . Pomimo
tego i ogromnych inwestycji w kampanie antynikotynowe nadal wypala się 5763
miliardów papierosów. W Chinach do dnia dzisiejszego nieświadomi palacze
wierzą, że nikotyna leczy parkinsonizm, osłabia objawy schizofrenii, polepsza
sprawność neuronów w mózgu i zwiększa wydajność w pracy. Pali tam ponad 300 mln
ludzi, w tym 60% to lekarze! W tej sytuacji powstaje pytanie: Dlaczego hasła,
slogany kampanii antynikotynowych i ostrzeżenia umieszczane na paczkach
papierosów mają tak mały wpływ na palących? Większość ludzi, którym się zada
pytanie o to czy robią na nich wrażenie hasła typu: Palenie zabija! albo Nie
gardź zasiłkiem pogrzebowym. Pal dalej!, odpowiedzą twierdząco.
Badania zachowań konsumentów papierosów.
Badania zachowań konsumentów papierosów.
Naukowcy ze Stanów Zjednoczonych przeprowadzili badania na
konsumentach wyrobów tytoniowych. Dowiodły one, że ostrzegawcze komunikaty
umieszczane na opakowaniach, napomnienia czy wizerunki zrakowaciałych płuc i
kończyn, nie mają żadnego wpływu na zmniejszenie ochoty na papierosa. Innymi
słowy, okazało się, że przepisy prawne, miliardy dolarów zainwestowane w
kampanie antynikotynowe, to pieniądze zaprzepaszczone. Ponadto, najbardziej
wstrząsającym odkryciem był fakt, że to wszystko stymulowało część mózgu znaną
jako ośrodek przyjemności. To obszar złożony z wyspecjalizowanych neuronów,
które świecą się, gdy organizm czegoś pragnie (alkoholu, nikotyny, hazardu i
innych). Najczęściej z ust palaczy można usłyszeć opinię o tym, że kupując
papierosy nie widzą ostrzeżeń, idą do sklepu i chcą określony produkt, ulubioną
markę do której już się przyzwyczaili. Staje się ona, pomimo haseł
ostrzegawczych, bezpieczna.
Wnioski.
Wnioski.
Można więc wysnuć jeden wniosek z tych badań, że
ostrzeżenia, których celem było ograniczenie spożycia nikotyny, zmniejszenie
zachorowania na raka i po prostu nadzwyczajnie ratowanie ludzkiego życia, stały
się marketingowym narzędziem zbrodni w rękach koncernów tytoniowych. Odpowiedź
na pytanie: jak daleko w tej pogoni za konsumentem i jego kieszenią się
posuną?- pozostawiam otwarte.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz