Kampania „prawdziwe piękno”, którą zafundowali nam specjaliści marki Dove od dłuższego czasu budzi duże kontrowersje. Pogłębiły się one po domniemaniach, iż przedstawione tam prawdziwe piękno, nie jest takim w zupełności. Ale od początku. Gdy na ekranach telewizorów po raz pierwszy ujrzeliśmy reklamę z grupą kobiet w bieliźnie zachwycających się kosmetykami Dove, większość z nas pomyślało „Tak, w końcu naturalność”. Na forach internetowych powielały się przychylne opinie, iż takich kampanii powinno powstać znacznie więcej, a niektóre panie głośno mówiły, że ich kompleksy poszły w niepamięć. Natomiast już niedługo po rozpoczęciu transmisji tychże reklam pojawiły się spekulacje, dotyczące „podreperowanej” naturalności w spocie Dove. Magazyn The New Yorker opublikwoał wywiad z Pascalem Danginie, który otwarcie wspominał o retuszu. Autorka zdjęć Annie Leibovit, co prawda odrzuciła takowe zarzuty, a jak się okazało Pascal Dangine był obecny przy innej kampanii tejże marki, natomiast wielu ludzi wciąż z przymrużeniem oka traktuje hasło „prawdziwe piękno”. Patrząc jednak ze zdrowym rozsądkiem na całe zamieszanie, należy sobie odpowiedzieć na pytanie czy możliwe jest stworzenie dobrej, profesjonalnej reklamy, nie stosując w niej choć odrobiny przeróbek? Kampania „Prawdziwe piękno” mimo wszystko wniosła w świat reklamy dużo naturalności, ukazała grono stuprocentowych kobiet, a przez najważniejszych odbiorców, odebrana została niezwykle przychylnie. Nawet jeśli cały pomysł bazować miał tylko na odpowiednim chwycie marketingowym, to przemówił on do ludzi, a o to przecież chodzi twórcom reklam. Kampania „Prawdziwe piękno” już od kilku lat gości na ekranach i wciąż wywołuje znacznie więcej dobrych niż negatywnych emocji. Konsumenci kupili pomysł, więc duże prawdopodobieństwo... że kupię także i produkt.
Blog studentów dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Opolskim o reklamie we współczesnym świecie informacyjnym
środa, 11 kwietnia 2012
Prawdziwe piękno
Kampania „prawdziwe piękno”, którą zafundowali nam specjaliści marki Dove od dłuższego czasu budzi duże kontrowersje. Pogłębiły się one po domniemaniach, iż przedstawione tam prawdziwe piękno, nie jest takim w zupełności. Ale od początku. Gdy na ekranach telewizorów po raz pierwszy ujrzeliśmy reklamę z grupą kobiet w bieliźnie zachwycających się kosmetykami Dove, większość z nas pomyślało „Tak, w końcu naturalność”. Na forach internetowych powielały się przychylne opinie, iż takich kampanii powinno powstać znacznie więcej, a niektóre panie głośno mówiły, że ich kompleksy poszły w niepamięć. Natomiast już niedługo po rozpoczęciu transmisji tychże reklam pojawiły się spekulacje, dotyczące „podreperowanej” naturalności w spocie Dove. Magazyn The New Yorker opublikwoał wywiad z Pascalem Danginie, który otwarcie wspominał o retuszu. Autorka zdjęć Annie Leibovit, co prawda odrzuciła takowe zarzuty, a jak się okazało Pascal Dangine był obecny przy innej kampanii tejże marki, natomiast wielu ludzi wciąż z przymrużeniem oka traktuje hasło „prawdziwe piękno”. Patrząc jednak ze zdrowym rozsądkiem na całe zamieszanie, należy sobie odpowiedzieć na pytanie czy możliwe jest stworzenie dobrej, profesjonalnej reklamy, nie stosując w niej choć odrobiny przeróbek? Kampania „Prawdziwe piękno” mimo wszystko wniosła w świat reklamy dużo naturalności, ukazała grono stuprocentowych kobiet, a przez najważniejszych odbiorców, odebrana została niezwykle przychylnie. Nawet jeśli cały pomysł bazować miał tylko na odpowiednim chwycie marketingowym, to przemówił on do ludzi, a o to przecież chodzi twórcom reklam. Kampania „Prawdziwe piękno” już od kilku lat gości na ekranach i wciąż wywołuje znacznie więcej dobrych niż negatywnych emocji. Konsumenci kupili pomysł, więc duże prawdopodobieństwo... że kupię także i produkt.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz