niedziela, 15 maja 2011

Reklama gier wideo

Gracze są specyficzną grupą – swoje informacje o grach uzyskują głównie z tzw. marketingu szeptanego. Najbardziej wiarygodnym źródłem są więc inni gracze, znajomi. Informacje czerpią także z własnych doświadczeń z daną produkcją. Reklamy przyciągają jedynie niski odsetek fanów gier komputerowych.

W związku z tym, że reklamy gier wideo tylko wspierają świadomość istnienia marki, a nie mają wielkiego wpływu na decyzje zakupowe graczy, wydawcy muszą szczegółowo planować kampanie. Często wydają na nie grube miliony. Niestety, kwoty te, nie zawsze przekładają się na efekty. I wtedy powstają kontrowersje.

Kampania „Dante’s Inferno” to już pewnego rodzaju klasyk. Wszystko zaczęło się od protestu przeciwko grze pod drzwiami targów E3. Protestujący mieli być grupką chrześcijan, którym nie odpowiadała obrazoburcza zawartość gry. Jak się jednak później okazało, była to grupa aktorów wynajętych przez wydawcę gry – Electronic Arts.

EA szokowało jeszcze nie raz. Przy okazji konwentu w San Diego zorganizował event pod nazwą „Sin to win” („Zgrzesz, by wygrać”). Aby otrzymać główną nagrodę („obiad i grzeszna noc z dwoma gorącymi laskami”) trzeba było „dokonać lubieżnych czynów” z hostessami ze stoiska promującego grę, zrobić zdjęcia i opublikować je w serwisie Facebook.

Kampanię reklamową gry „Dead Space” EA opatrzyło hasłem „Your mom hates Dead Space 2” („Twoja mama nienawidzi Dead Space 2”). Według wydawców był to fakt niezmiernie pozytywny. Bo skoro mama gracza nienawidzi Dead Space 2 to znaczy, że gra jest naprawdę dobra. Dziwny pomysł na promocję, gdyż gra prawie na całym świecie była przeznaczona dla osób dorosłych, a taka grupa wiekowa, chyba nie bardzo liczy się z opinią rodziców dotyczącą gier komputerowych.

Jednak nie tylko Electronic Arts słynie z kontrowersyjnych kampanii reklamowych. W Wielkiej Brytanii Urząd Standardów Reklamowych zakazał reklamowania gry „The Fight: Light’s Out”. Na plakatach, bowiem pojawił się biały mężczyzna trzymający za głowę ciemnoskórego przeciwnika i zbierający się do zadania ciosu. Jednak nie chodziło tu o rasistowski wydźwięk plakatu. USR nie podobało się to, że reklama jest zbyt brutalna i może zachęcać do podobnych czynów.

Zostając przy kontrowersyjnych reklamach z podtekstem rasistowskim. Przy okazji premiery produktu Microsoft’u Kinect– nowego kontrolera do konsoli Xbox 360 okazało się, że produkt ten chyba nie przepada za czarnoskórymi użytkownikami. Już jakiś czas przed premierą pojawiły się pogłoski, że urządzenie ma problem z identyfikacją twarzy ciemnoskórych użytkowników. Nierozpoznani gracze zmuszeni są do logowania manualnego. Poza tym, w niektórych grach, może dochodzić do pomyłek w doborze wcześniej ustalonych awatarów. Kiedy błąd został naprawiony, w spocie reklamowym Kinect pojawili się afro amerykańscy gracze.

Firma Sony ma na tyle pewną pozycję, że może pozwolić sobie na dość dużo. Kampania, która promowała nadejście PlayStation Portable w białej obudowie, zawierała 4 fotografie, na których biała modelka prezentowała agresywną postawę wobec czarnoskórej koleżanki. Rasistowski wydźwięk jest tu dość wyraźny, więc nic dziwnego, że o reklamie szybko zrobiło się głośno.


Skandal i kontrowersje nie od dziś są kołem napędowym sprzedaży. Stosuje się wyświechtaną zasadę, według której nie ważne jest, jak o nas mówią, ważne, by w ogóle mówili i nie przekręcali przy tym nazwy firmy. Trzeba mieć tylko nadzieję, że reklamy gier wideo będą coraz lepsze i nie będą stwarzać tematów dla mediów, które kontrowersje podchwytują z dużą przyjemnością.


Karolina Goebel

źródło: http://gry.onet.pl

Brak komentarzy: