czwartek, 26 maja 2011

Skuteczny partyzancki PR w Internecie – The Blair Witch Project

            Celem PR-u jest zwrócenie pozytywnie nastawionej uwagi na siebie. W dobie Internetu możliwość stworzenia renomy „czegoś” są łatwiej dostępne, bo wraz z powstaniem globalnej sieci powstały nowe sposoby dotarcia do wielu milionów konsumentów. Problemem jest opracowanie takiego programu PR, który będzie bardzo skuteczny i nikt temu nie zaprzeczy.

Imponującym przykładem porządnego wykorzystania globalnej sieci do promocji swego dzieła jest The Blair Witch Project. Ten  amatorski, mikro-budżetowy film dzięki wymyślnej kampanii PR stał się najbardziej dochodowym (w stosunku kosztów produkcji do dochodu) filmem wszechczasów. Sama projekcja opowiada o trójce studentów szkoły filmowej, którzy wyjechali lasu w stanie Maryland, by nakręcić dokument o miejscowych legendach na temat (tytułowej) czarownicy straszącej okolicznych mieszkańców miasteczka Burkittsville. Jak się (w filmie) okazało, w lesie Black Hills – gdzie trafili studenci – straszy, a film obrazuje wszystkie przerażające wydarzenia, które ostatecznie doprowadziły do ich niewyjaśnionego zniknięcia.


Budżet filmu według różnych źródeł (z którymi się spotkałem) wahał się od 22 tysięcy do 35 tysięcy dolarów, a nakręcono go w 8 dni amatorską kamerą za ok. 400 dolarów. Mimo, że film nosi miano horroru, nie zobaczymy w nim krwi, potworów ani tytułowej wiedźmy z Blair. Zamiast tego widz otrzyma nagrania „z ręki” tanią, słabej jakości kamerą. Wobec powyższego film pierwotnie nie miał szans na jakiekolwiek wzbicie się w górę, a tym bardziej na ekranizację w komercyjnych kinach.

Zatem co spowodowało, że film kosztujący około 30 tysięcy dolarów zdołał zarobić wielokrotność tej sumy, bo aż 240 milionów dolarów? Odpowiednio poprowadzona kampania w Internecie. Zanim film trafił do dystrybucji, na stronie www.blairwitch.com internauci mogli przeczytać opowieść o wiedźmie z Blair, będącą fundamentem filmu. Zawarto tam historie o przeklętym lesie, szaleńcu mordującym dzieci i o czarownicy straconej setki lat temu nieopodal miasteczka. O filmie nie wspomniano ani słowa.

Wieść na temat witryny roznosiła się bardzo szybko i z biegiem czasu – a trwało to niedługo - strona odnotowywała ponad milion wejść dziennie. W momencie ogromnego zainteresowania wiedźmą z Blair twórcy zamieścili na stronie informację o zapowiedzi filmu w kinach. Dla podsycenia atmosfery uaktualniono historię dodając wzmiankę o odnalezieniu taśm zaginionych studentów, którzy rzekomo w 1994 roku postanowili zrobić materiał na temat legendy o wiedźmie Blair. Film miał być upublicznieniem ich nagrań, w tym ukazaniem „jak wyglądało ich tajemnicze zniknięcie”. Zebrana w całość historia doprowadziła do nawału osób chcących obejrzeć film, a niektóre kina zorganizowały dodatkowe projekcje.



            Mówi się, że był to najdoskonalszy przykład PR-u w Internecie. Złożyło się na to wykreowanie mrożącej krew w żyłach historii i czasowe odsunięcie w kąt jakichkolwiek wzmianek o filmie. Poprzez ten zabieg osoby odwiedzające stronę www.blairwitch.com były przekonane, że oglądają witrynę poświęconą legendzie o wiedźmie z Blair, a nie promocji filmu. Kluczową sprawą była również forma nagrania filmu – wykreowanie jej jako zaginionych taśm z wyprawy potęgowało dreszcz emocji i ciekawość ludzi na temat tych mrocznych zdarzeń. Stworzono złudzenie, że horror (a zarazem dramat) rozgrywa się realnie, co w połączeniu z historią zaginionych studentów zyskało na ciekawości ludzi. Bardzo ważnym posunięciem był również brak obietnic ze strony twórców na temat filmu. Nie mówiono niczego na temat filmu, by nie rozczarować niepotrzebnie widzów. Oświadczono jedynie, że są to taśmy z zaginionej ekspedycji. W połączeniu z wykreowaniem historii dało to 240 milionów dolarów przy kosztach rzędu 30 tysięcy dolarów.



Bibliografia: Michael Levine, Partyzanckie Public Relations w Internecie, Warszawa 2003

Brak komentarzy: