piątek, 13 maja 2011

Recenzja

tytuł: Zabawić się na śmierć
autor: Neil Postman
wydawca: Muza
data wydania: 2002
liczba stron: 240
kategoria: popularnonaukowe
tłumaczenie: Lech Niedzielski



Biorąc do ręki książkę zatytułowaną „Zabawić się na śmierć” Neila Postmana nie spodziewałam się niczego specjalnego. Nie przepadam za literaturą naukową ze względu na trudności z przyswojeniem treści. Jej język mnie nuży. Z dość sceptycznym nastawieniem podeszłam więc i do tej książki. Zostałam jednak dość mile zaskoczona. Książka, mimo że powstała ponad 25 lat temu jest napisana prostym językiem. Treść nie jest, jak się tego obawiałam na początku trudna do przyswojenia. Wręcz przeciwnie. Jest przedstawiona jasno i zrozumiale. Książkę czyta się lekko, bez zastanawiania się co Pan Postman mógł mieć na myśli. Autor podpiera swoje wypowiedzi dużą ilością przykładów, co daje bardziej przejrzysty obraz. Niewątpliwie jest to bardzo pomocne i czyni ją ciekawszą. Twórca książki powołuje się na wielu filozofów, ale też często powołuje się na Levisa Muforda, amerykańskiego historyka, filozofa technologicznego i naukowego. Bibliografia składa się między innymi z dzieł napisanych przez Karola Marksa, Benjamina Franklina czy Roberta MacNeila,

Książka poświęcona jest upadkowi epoki prasy a zapoczątkowaniu epoki telewizyjnej w Ameryce. Autor ubolewa nad przemianami jakie zaszły w społeczeństwie amerykańskim. Początkowo zmiany te zachodziły bardzo powoli, później coraz prędzej. Uważa, że w epoce prasy społeczeństwo było bogatsze, poważniejsze, tematy rozmów były na większym poziomie. Telewizja natomiast poszła w stronę rozrywki co sprawiło, że Amerykanie stali się jałowi. Zaznacza jednak, że celem napisania książki nie jest atak na telewizję, lecz wyszczególnienie zmian. Uważam, że Postman porusza ważne kwestie w dużej mierze dotyczące naszego narodu. W Polsce bowiem te zmiany właśnie zachodzą. Media, już nie tylko komercyjne, ale nawet publiczne idą tropem rozrywki. Kopiowanie Amerykańskich programów rozrywkowych jest nagminne.
Postman w takim stanie rzeczy zauważa wiele zagrożeń. Sugeruje, że telewizja stała się „środkiem dowodzenia”. To ona wyznacza trendy. Mówi nam jaką płytę kupić i jaki obejrzeć film. Ufamy jej bezgranicznie. Dalej autor zagłębia się w strukturę zachodzących zmian. Opowiada o powstaniu telegrafu i fotografii (a bardziej o możliwości tworzenia odbitek), natłoku informacji, grupach wyznaniowych przyciągających przy pomocy TV wiernych. Dalej o politykach, którzy robią z mediów masowych scenę swego show-businessu. I o reklamach, dużej ilości reklam – niewiele mówiących o produkcie, za to aż nadto o miłości czy marzeniach do spełnienia.

Trzeba przyznać, że przypuszczenia Pana Postmana w dużej mierze się sprawdziły. Jednak nie do końca. Zastanawia mnie też, dlaczego autor w swoich rozważaniach nie wziął pod uwagę debiutujących w tamtych czasach komputerów i internetu. Przecież to też banał i przede wszystkim rozrywka a łączy ze sobą słowo pisane i multimedia. Tego jednak należy zapytać twórcę książki. Reasumując, uważam książkę za prostą, przyjemną i godną polecenia. Treść nie jest banalna. Czytając ją można więc połączyć przyjemne z pożytecznym. 




Anna Bachmatiuk

Brak komentarzy: