czwartek, 12 maja 2011

"I nie wódź nas na pokuszenie..."

Od wieków kościoły uchodzą za budowle szczególne, odznaczające się sakralnym charakterem. Od niedawna jednak otoczenie świątyń nie jest szanowane. Ich ogrodzenia pokrywane są reklamowymi plakatami i billboardami - zupełnie jak każdy inny budynek w mieście. Oczywiście, nie jest to świętokradztwo, ale każdy, chociaż odrobinę, wrażliwy człowiek, poczuje niesmak na taki widok. Niestety, wydaje się, że agencje reklamowe nie wyczuwają tej niestosowności, oblepiając swoimi produktami każdy, choćby najmniejszy, wolny kawałek muru czy ściany. Poza tym, umieszczenie reklamy w pobliżu kościoła jest niezwykle skuteczne - natychmiast rzuca się w oczy dużej grupie ludzi, którzy przychodzą na mszę świętą. Miejsce jest więc jak najbardziej skuteczne. A że razi? Przecież nikomu nie dzieje się krzywda, plakaty nie są takie skandalizujące ani szokujące, po prostu reklamują proszek do prania, wodę mineralną – nikogo nie gorszące produkty. Niewielu dostrzega, że to trochę tak, jakby przyjść na wytworne przyjęcie w dżinsach i bluzie.

Niestety, problemu nie dostrzega też wielu księży. Często, przy remontach, na siatkach zabezpieczających podczas zewnętrznych robót, wiszą reklamy rozmaitych firm remontowych lub sponsorujących. Przed Świętami Wielkanocnymi, w wielu miastach Polski, pojawiły się plakaty zachęcające do uczestnictwa w katechezie. Kolorowe afisze zachęcają: dla tych, którzy poszukują sensu życia, szukają prawdy, są zagubieni.

Reklama kościelna jest bardzo popularna na Zachodzie. Tam też istnieją specjalne agencje reklamowe zajmujące się właśnie reklamą religijną. Kościół wykorzystuje każdy nośnik – telewizję, radio, billboardy, prasę. Wprowadza nawet dzwonki na telefon komórkowy oraz gadżety. Wszystko po to, by przyciągnąć wiernych. Niedawno, w Stanach Zjednoczonych, nowo powstała firma wpadła na pomysł, by swoimi reklamami oblepiać nawet całe budynki mieszkalne. Do firmy zgłosił się również kościół. Sam właściciel zapewnia, że był w wielkim szoku, gdy zobaczył tę instytucję w spisie chętnych.

Kościół jednak nie wykazuje chęci, by zrezygnować z tej formy kontaktu z dotychczasowymi, oraz potencjalnymi, wiernymi. Stara się sięgać po coraz to nowsze metody. Często proszą o pomoc parafian – tych, którzy znają się na grafice, jak również tych, którzy mogą roznosić ulotki.


Zachodni kryzys wiary jest niewątpliwie wielkim problemem dla kościołów. Problemem nie tylko o charakterze duszpasterskim, ale także egzystencjalnym. Mniejsze parafie stawiane są w kłopotliwej sytuacji, gdyż brak datków skazuje je na niebyt – sprzedaż świątyni. W kościele katolickim dużo mówi się obecnie o konieczności unowocześnienia języka liturgicznego, by stał się bardziej przystępny dla ludzi. Jednak, czy poprzez reklamę uda się powstrzymać nieuniknione? Czy wkrótce nie trzeba będzie walczyć o utrzymanie uwagi wiernych podczas mszy? Czy wtedy kościół również sięgnie po marketingowe chwyty?


Karolina Goebel

Brak komentarzy: