poniedziałek, 23 maja 2011

Handlarze Dusz. Manipulacje i mroczne sekrety marketingu

Nieczyste zagrania, puste obietnice, manipulacje mające na celu zachęcić nas do kupna niepotrzebnego nam produktu, umysły zalane tandetą głoszącą jedyną słuszną racje „i ty musisz to mieć!”

Konsumenci zamiast otrzymywać wsparcie i cieszyć się swoimi zakupami, są wrzucani w środek cuchnącego bagna bezbarwności i zmuszani przedzierać się przez niekończące potoki politycznie poprawnych imitacji pewnych produktów, programów telewizyjnych, filmów, obietnic polityków i usług, które „i ty musisz mieć

Trudno nie zgodzić się z opinią Johnatana Gabaya, autora książki Handlarze Dusz. Manipulacje i mroczne sekrety marketingu, który jest często porównywany do amerykańskiego dokumentalisty, scenarzysty i reżysera Michaela Moora. Czyż owo zdanie nie jest kwintesencją wszelkich złych skojarzeń jakie nasuwających się człowiekowi na myśl o reklamie? Od lat postrzegana jako narzędzie manipulatorów oraz wszelkiej maści spin doktorów. Nie bez kozery przecież w końcu ktoś wykrzyknął Caveat Emptor „niech się kupujący strzeże”. Moim zdaniem diagnoza tego stanu braku zaufania jest prosta. Reklama przechodzi kryzys zaufania z powodu instrumentalnego traktowania nas, czyli jej odbiorców.

Przeszukując księgarski regał poszukiwałem interesującej książki o reklamie. Pragnąłem dowiedzieć się czegoś więcej na jej temat. Jednak prawie każda książka znajdującą się na półkach „Reklama, marketing” zamiast zachęcać do przeczytania atakowała mnie natarczywymi hasłami, takimi jak: „Chcesz zwiększyć sprzedaż swojego produktu? Jeżeli tak to jest to książka dla Ciebie!”, „Przeniknij do umysłów swoich klientów i zobacz czego pragną”. Po kilku takich zdaniach miałem dość, powoli traciłem wiarę, i oto po minutach bezustannych poszukiwań jest! Czerwona okładka ozdobiona „krzyżakiem” służącym do poruszania marionetką oraz zdanie „Jest wiele firm i organizacji, które wolałyby, żebyś nie przeczytał tej książki” Trudno było mi w tym momencie wyobrazić sobie bardziej chwytliwe zdanie(wciąż miałem w głowie poprzednie)

Książka okazała się warta każdego wydanego na nią grosza. Autor tej pozycji stara się przybliżyć czytelnikowi mroczne tajemnice marketingu. Przedstawia historię nieczystych marketingowych zagrań nie tylko z ostatnich kilku lat, lecz cofa się w przeszłość o całe wieki przedstawiając niektóre z najbardziej frapujących przykładów. Wymienię tu m.in. rok 1874 kiedy to firma McLoughlin Brothers wypuściła na rynek układankę nazwaną „Posiekane czarnuchu” albo rok 1878 kiedy to jedna z firm tytoniowych nazywała swój produkt „Tytoń do palenia: włosy czarnucha” Wielu pewnie pomyśli „to stare dzieje, dzisiaj już się tak nie dzieje”. Owszem, może na sklepowych półkach nie znajdziemy dziś atramentu „Mleko Czarnuchów” Jednak nie zmienia to faktu że wciąż jesteśmy ogłupiani przez speców od reklamy i politycznego marketingu. Przykłady można by podawać na pęczki i to tylko z ostatnich kilku lat.

Pozycja ta w moim mniemaniu zapełnia pewną lukę na księgarskich pułkach. Znajdują się na nich całe stosy książek o tym jak dobrze sprzedać produkt, trafić do klienta etc. Jednak nie wiele jest na regałach książek, które rozprawiały by na temat reklamy z drugiej strony tj. moralnej i etycznej. Przecież nie możemy powiedzieć że coś jest tylko białe albo tylko czarne. Zakończyć ten tekst pragnę słowami autora książki Handlarze Dusz … tak więc miłej lektury.

Wielkie odkrycia tworzą podstawę każdej lekcji na temat etyki w biznesie i reformacji marketingu. Tak więc, bez geograficznych granic i w otwartości na debatę, możecie tu znaleźć prawdziwą, nieocenzurowaną historię wzlotów i upadków marketingu i propagandy. Cóż … przewracanie kartek i odkrywanie prawdy pozostawiam Wam”

Brak komentarzy: