4) Prowokowanie w reklamie:
Często wykorzystywane są motywy śmierci, choroby, symbole religijne. Porusza bieżące problemy społeczne.
Reklama sieci sklepów House:
Reklama ubrań firmy Sisley:Reklama sieci sklepów House:
Reklama marki Cropp:
Fabryka druku i reklamy:
Agencja reklamowa:
Choć wykorzystywanie w reklamie manipulacji uczuciami, emocjami i zachowaniami nabywców budzi sporo kontrowersji, to niewątpliwie największe zainteresowanie wzbudzają bodźce podprogowe zastosowane w reklamie. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że wszystkiemu winna jest firma Kodak, która wynalazła urządzenie zwane tiachoskopem, służącym pierwotnie do wykonywanie zdjęć naturze, dzikim zwierzętom. Tiachoskop pozwalał otwierać i zamykać soczewkę aparatu na 1/60000 sekundy, a więc tak szybko, że ludzkie oko nie może tego zarejestrować. Tym faktem postanowił zająć się na szerszą skalę James M. Vicary ogłaszając, że obrazy przedostaną się do ludzkiego mózgu, mimo że nie zostaną zarejestrowane świadomie. Przyszedł czas na eksperyment w kinie z udziałem 45 699 widzów. Trakcie filmu prezentowano im wielokrotnie dwa napisy „pij colę” i „jedz prażoną kukurydzę”. Podobno sprzedaż coli w tym kinie zwiększyła się o 18,1% a pop-cornu o 57,5%. Następnie poproszona Vicarego o replikację swojego eksperymentu, który okazał się jednak klapą. Zaczęto wtedy powątpiewać czy w ogóle kiedykolwiek przeprowadził eksperyment nad skutecznością bodźców podprogowych i możliwością ich wykorzystania w reklamie. Tematem bodźców podprogowych zajął się również Robert Zając. W swoim badaniu przed ekspozycją chińskich liter na 4 milisekundy pojawiała się albo twarz uśmiechnięta albo wykrzywiona grymasem. Następnie proszono badanych o określenie czy dana litera kojarzy się z czymś przyjemnym czy nieprzyjemnym. Niemal zawsze gdy literę poprzedzała uśmiechnięta twarz budziła ona pozytywne skojarzenia, gdy grymas budziła negatywne skojarzenia.
O potędze bodźców podprogowych wypowiadał się również Wilson Bryn Key. Ogłosił on, że twórcy reklam podstępnie umieszczają w różnych obrazach obiekty seksualne. Wywołują w nas tym samym emocjonalne pobudzenie- rodzaj specyficznego niepokoju. Można się go pozbyć, a więc osiągnąć swoiste zaspokojenie- kupując reklamowany w ten sposób produkt. Key dopatrywał się męskich i żeńskich narządów płciowych w kostkach lodu,w dymie papierosowym, w butelce pepsi. Faktem bezspornym pozostaje to, że w większości przypadków bodźce podprogowe mają bardzo ograniczony wpływ na decyzje konsumenckie, a niemal zawsze ich oddziaływanie jest słabsze od działania takich obrazów i dźwięków, które możemy rejestrować całkowicie świadomie. Jednak mimo wątpliwości związanych z „działaniem” bodźców reklamowych spowodowało pojawienie się różnych regulacji prawnych w Stanach Zjednoczonych, które utrudniają lub wręcz uniemożliwiają legalne stosowanie takich taktyk.
Tematem szczególnie ważnym w trakcie rozmowy na temat etyki w reklamie jest wykorzystywanie w niej nieszczęść ludzkich. Bardzo znanym zabiegiem wykorzystywanym w reklamie jest tak zwany schemat dziecięcości. Służy on wyzwalaniu instynktownych życzliwych zachowań, chroniących małe istoty przed otaczającym złem. Kiedy widzimy kilku miesięczne dziecko, wyzwala się w nas uczucie tkliwości. Przyczyną tego uczucia są specyficzne cechy dziecka: duża, okrągła głowa, mały nosek, duże oczy. To wszystko sprawia, że w żadnym wypadku nic nie pozwala nam dziecka skrzywdzić. Dlatego też w reklamach odżywek, kaszek, pampersów z ekranów telewizorów, billboardów spoglądają na nas małe bobasy, a w reklamach karmy dla psów małe szczeniaki. Badania pokazują, że im silniejszy bodziec tym silniejsza reakcja. Tyle, że gdzie mamy szukać bardziej dziecięcego dziecka? Twórcy reklam znaleźli odpowiedz na to pytanie. W wielu bowiem reklamach pieluszków dla dzieci, zabawek itd. wykorzystano dzieci z wodogłowiem, które miały jeszcze bardziej wysklepione czoło, większą głowę i bardziej okrągłą. Produkty reklamowane w ten sposób sprzedawały się świetnie, ale w krótkim czasie po tym incydencie zabroniono tego typu praktyk, wykorzystujących ułomność innych ludzi.
Wiele zastrzeżeń natury etycznej budziły do tej pory reklamy tytoniu czy alkoholu, o ile reklamy wyrobów tytoniowych zostały całkowicie zabronione to alkohol tylko w pewnej części, gdyż nadal dopuszcza się reklamy piwa. Art. 131 ustawy z dnia 26 października 1982 r. o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi (Dz. U. Z 2002 r., Nr 147 poz .1231, ze zm.), zabrania reklamy i promocji napojów alkoholowych, wyłączając z zakazu piwo, zezwalając na jego reklamę i promocję. Powyższa reklama i promocja muszą spełniać opisane w ustawie warunki, tj.: nie może być kierowana do małoletnich lub prowadzona poprzez budowanie skojarzeń z:
1) atrakcyjnością seksualną,
2) relaksem lub wypoczynkiem,
3) sprawnością fizyczną,
4) nauką, pracą lub sukcesem zawodowym,
5) zdrowiem lub sukcesem życiowym.
Reklama i promocja piwa, o której mowa w ust. 1, nie może być prowadzona:
1) w telewizji, radiu, kinie i teatrze między godziną 6°° a 20°° (największa oglądalność w TV przypada między godziny 19-22, wiec skądinąd jest to nikłe przeciwdziałanie dostępu treści reklamy do odbiorców, oczywiście z wyjątkiem małoletnich dzieci), z wyjątkiem reklamy prowadzonej przez organizatora imprezy sportu wyczynowego lub profesjonalnego w trakcie trwania tej imprezy,
2) na kasetach wideo i innych nośnikach,
3) w prasie młodzieżowej i dziecięcej,
4) na okładkach dzienników i czasopism,
5) na słupach i tablicach reklamowych i innych stałych i ruchomych powierzchniach wykorzystywanych do reklamy, chyba, że 20% powierzchni reklamy zajmować będą widoczne i czytelne napisy informujące o szkodliwości spożycia alkoholu lub o zakazie sprzedaży alkoholu małoletnim,
6) przy udziale małoletnich.
Okres jesienno-zimowy jest okresem szczególnym w blokach reklamowych, gdyż dominują w nim reklamy leków różnego rodzaju: na grypę i przeziębienie, katar, ból gardła, bezsenność a nawet obniżone samopoczucie. Medykamenty reklamowane w telewizji kupują prawdopodobnie ci, którzy już wcześniej chętnie leczyli się innymi środkami. Wątpliwe jest, aby ulotka ostrzegająca przed przedawkowaniem była w stanie kogokolwiek powstrzymać przed ich zbyt częstym stosowaniem. Także sugestia, aby przed użyciem skonsultować się z lekarzem lub farmaceutą była tak przekonująca, aby zaniechać częstej aplikacji leku. Skoro lek, jak wynika z reklamy, jest tak rewelacyjny, że po sekundzie człowiek czuje się nowonarodzony, to po co tracić czas na kolejki w przychodni i chodzenie do lekarza? Skutki takiego postępowania niekiedy mogą być poważne.
1 komentarz:
Świetny blog :) przyjemnie się to czyta. Szkoda, że większość społeczeństwa ma tak małą świadomość jak duży wpływ na ich wybory konsumenckie mają sprytne chwyty reklamowe. Najbardziej mi żal starszych ludzi, jak widzę reklamy tej znanej firmy z szybkimi pożyczkami do domu i tą względnie nową polisę ubezpieczeniową już od złotówki dziennie, blee.
Prześlij komentarz