czwartek, 28 kwietnia 2011

Portalowy zawrót głowy

Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że produkty z Biedronki polecają nam się na święta każdego roku, że za głosem serca czy rozumu skorzystamy z usług i ofert jakie przedstawiają nam reklamodawcy. Reklama w Internecie też nie jest dla nas czymś nadzwyczajnym, bo tak naprawdę to gdzie nie wyjdziemy tam jest jej pełno. Trudno więc wyobrazić sobie , że nie ma jej także w sieci.
Na przełomie kilku ostatnich lat wielki boom przeżywają portale społecznościowe typu: NK, Facebook, Twitter itd. Zainteresowanie nimi i potrzeba komunikowania się ludzi w wirtualnym świecie z dnia na dzień wzrasta.

Nk.pl
I tak np. ulubiony portal milionów polaków NaszaKlasa jest darmowy i nic nie zapowiada tego, aby się to zmieniło. Oczywiście można opłacić sobie dodatkowe funkcje, ale nie jest to nie zbędne do korzystania ze strony. Całe utrzymanie przedsięwzięcia spada więc na reklamodawców.
Dla odbiorców portalu, którym zależy na komforcie korzystania z oferowanych przez niego usług ważne jest, aby reklamy te nie były uciążliwe, pojawiające się znikąd i zasłaniające połowę monitora. Tymczasem tego typu przekazów pojawia się coraz więcej, co spotyka się ze zrozumiałym w tym przypadku zniesmaczeniem.
Obok standardowych reklam typu: banery, linki sponsorowane, butony pojawiły się tam również sponsorowane profile i tak np. do znajomych możemy dodać sobie teraz Bruno Banani, kontrowersyjnego twórcę perfum, którego firma wydała bliżej nieokreślone nakłady pieniężne, aby tylko znaleźć się na portalu czytanym przez miliony Polaków.
Zrozumiałe jest to, że NK korzysta z reklam i przychodów płynących z ich zamieszczania, ale także zrozumiałe jest to, że zaczyna to irytować odbiorców, którzy twierdzą, że na tym poziomie jest to zwykłe zaśmiecanie strony połączone z niezwykłą nachalnością.

Facebook.com

Podobnie sytuacja rysuje się na mniej znanym w Polsce, ale zdecydowanie bardziej na świecie Facebookiem, który również korzysta z reklam, aby się utrzymać.
Nie są to jednak reklamy tak nachalne. Owszem jest ich dużo, ale są zupełnie inne od tych znanych nam np. z NK. Angażują użytkownika portalu w dialog z marką, są interaktywne i pozwalają na zapoznanie się z marką bez opuszczania strony głównej portalu. Niektóre z nich pozwalają także przeglądać, kto ze znajomych docenia tę markę, a rekomendacje znajomych są przecież dla nas jak najbardziej wiarygodnym źródłem wiedzy na temat danego produktu czy usługi.

Wielki boom

Reklamodawcy inwestują w portale internetowe, aby wypromować swoją markę. Jednak Badanie YouGov kwestionuje skuteczność reklam na stronach serwisów społecznościowych takich jak Facebook, MySpace, Nk czy Bebo. Okazuje się, że 26 procent ich użytkowników nie przywiązuje żadnej uwagi do takich reklam, a kolejne 36 procent robi to rzadko. Jaki więc sens? Co za dużo to przecież nie zdrowo. Myślę, że twórcy portali i utrzymujący ich reklamodawcy powinni mieć to w przyszłości na uwadze, bo przecież „nawet najlepsze ciastko wpychane na siłę, nie smakuje dobrze”

Źródła:
1. www.wirtualnemedia.pl
2. http://www.arty.zyns.com/?p=5266
3. www.money.pl
4.http://socialmedia.pl/tag/reklama-na-facebooku/

Brak komentarzy: