wtorek, 5 kwietnia 2011

Polska kadra jak produkty z Biedronki?

Nie mówię tu o niewinnych, latających owadach w kropki. Ale o kampanii reklamowej, którą serwują sobie Reprezentacja Polski w Piłce Nożnej oraz sieć sklepów „Biedronka”. Całe przedsięwzięcie może odbić się mocną czkawką. Piłkarzom, działaczom i przede wszystkim kibicom.


Pamiętacie kampanię reklamową sieci sklepów RTV i AGD, która próbowała przehandlować Polakom telewizory stosując arcyciekawą promocję? Warunek był tylko jeden. Mały, malutki. Dla kibica pestka. Kadra Pawła Janasa miała zagrać w półfinale na Mistrzostwach Świata w 2006 roku. 




Ale się nie udało. I zapewniam, że plotki mówiące o kilku telewizorach, które poleciały z okien są nieprawdziwe. Poleciało więcej telewizorów. Sieć sklepów bynajmniej nie poczuwała się do gestu zadośćuczynienia załamanym kibicom.

Po takim cienkim lodzie zaczęła stąpać właśnie wspomniana „Biedronka”. 



Pomijam fakt, że obecność Franca Smudy w tym komercyjnym przedsięwzięciu jest dla mnie szokiem i dowodzi niestety, że nawet z takiego rasowego trenera (twardego jak beton) można zrobić żałosną maskotkę. Ale to co trener wygaduje, to wróżba katastrofy i nieudolna kpina z własnych poczynań w reprezentacji.

Od początku swojej pracy z kadrą Smuda przetestował około 60 piłkarzy. Wciąż nie znalazł pewnej pary stoperów. Jedyny solidny lewy obrońca – Sebastian Boenisch zmaga się obecnie z poważną kontuzją. Problemem przy okazji każdego sprawdziany przed Euro jest zestawienie linii ataku. O ile Robert Lewandowski wykonuje swoje zadania i jest pewnym punktem w podstawowej jedenastce, to jego partnera póki co nie widać. A rzeczą kompletnie niezrozumiałą jest już polityka w bramce reprezentacji. Kuszczak i Boruc grający w mocnych ligach dzięki decyzjom trenera Smudy omijają kadrę szerokim łukiem.

Jeśli więc Franc Smuda występując w reklamie „Biedronki” postanowił w tak oryginalny sposób poddać krytyce swoje dotychczasowe działania, to selekcjonerowi należy się jakaś nagroda filmowa dla najlepszego komediowego aktora. Obawiam się jednak, że kibice zamiast tego woleliby rozsądnie prowadzone przygotowania, które zaowocują dobrym wynikiem w turnieju.

A ostatecznym efektem tego reklamowego posunięcia może być odwrót plecami kibiców wobec sklepów Biedronki. Chociaż, patrząc z drugiej strony, skoro ta marka przetrwała medialną burzę w związku z wyzyskiem pracowników, to może kibice nie będą tacy straszni?
Będą. A Biedronka, chcąc się zabezpieczyć przed ewentualną klęską powinna obstawić u bukmacherów, że Polska nie wyjdzie z grupy na Euro :-)

Brak komentarzy: