piątek, 29 kwietnia 2011

"Błendy jenzykowe" w reklamie

Wracając ostatnio z zajęć przejeżdżałam obok reklamy z ciekawym błędem językowym. Na pewno wielu z Was już go widziało, dlatego nie powiem od razu o który mi chodzi, spróbujcie się domyśleć. Ten znak zainspirował mnie do napisania tego postu.
Postanowiłam rozejrzeć się po Internecie w poszukiwaniu innych ciekawych przypadków i powiem,  że nie zawiodłam się. W reklamach błędów - nie tylko językowych, jest zatrzęsienie. Jedne są widoczne bardziej, drugie trochę mniej. A czy my widzimy te błędy kiedy oglądamy telewizję? Mało kto zwraca na nie uwagę, prawda? A kiedy jedziemy samochodem i widzimy bilboard, czy zastanawiamy się nad błędami które tam popełniono? Może nieliczni je widzą. Ale nie na tak ogromną skalę, żeby przeszkadzały w odbiorze i często nie tak, żeby śmiała się z nich cała polska. Chociaż bywały już takie przypadki. Na przykład reklama wszystkomogącego Cillit Bang, która puściła na rynek reklamę ze słowem „bród” w prawym dolnym rogu. Tutaj „bród” był napisany w kontekście zanieczyszczeń pozostawionych na plastikowych meblach ogrodowych. Przeciętny polak, nawet z najmniejszą znajomością ortografii wie, że w tym miejscu powinno znaleźć się słowo „brud”- jako mieszanina sadzy, krzemionki, soli mineralnych oraz substancji pylistych zlepionych pozostałościami potu – jak mówi Wikipedia, a nie „bród”, które w tym przypadku pochodziło zapewne od wyrażenia „w bród” , czyli pod dostatkiem, do syta, do obfitości. Na szczęście błąd ten został szybko wykryty i zmieniony.

I tutaj chciałam powrócić do źródła mojej inspiracji.

Za jakość zdjęcia przepraszam, robiłam je podczas jazdy samochodem i to jeszcze w deszczu, ale to co chciałam żeby było widać jest widoczne.

Ałto myjnia. Kiedy przejeżdżałam obok tego znaku sama zaczęłam się zastanawiać, czy to ja zgłupiałam, czy ktoś popełnił błąd, czy może świat przestał przejmować się zasadami. Tak napisana reklama na pewno przyciągnie dużą ilość oczu. Lecz czy stanie się na tyle dobrym chwytem, żeby ktoś specjalnie wjeżdżał akurat do tej myjni w mieście, żeby umyć swoje auto? Na pewno zostanie ona zapamiętana, to fakt. Ale co tak naprawdę miał na myśli twórca tego znaku?  Czy to było z jego strony działanie celowe, takie jakie opisałam wyżej, czy po prostu ktoś się zwyczajnie pomylił? Jednakże wydaje się, że ten ktoś zna zasady ortografii, ponieważ „ręczna” jest dobrze napisaneJ. Stąd mój wniosek, że jest to celowe działanie, które ma zwrócić uwagę przejeżdżającego i które pozwoli zapamiętać, że taka firma istnieje. Być może ktoś z innego miasta wjedzie do Opola i będzie chciał umyć swój samochód, a jeżeli już przejeżdżał niedaleko tej reklamy, na pewno sobie o niej przypomni.

Cillit Bang natomiast jest moim zdaniem większą pomyłką, niż przyciągnięciem uwagi, ale taki błąd twórców doprowadził do tego, że firma jest kojarzona z tym „bródem”, a dzięki temu lepiej rozpoznawalna.
A jak dobrze wiadomo, lepiej mieć złą reklamę, nawet antyreklamę, niż nie być rozpoznawalnym w ogóle.  

Brak komentarzy: