„(...) lampa nad progiem i krzesło, i drzwi; wszystko mi mówi, że mnie ktoś pokochał” – chyba nie ma w tym kraju osoby, która nie znałaby słów i melodii tej znanej i lubianej piosenki Skaldów. Utwór porywał i wciąż porywa ludzi do wspólnego śpiewania. A co najlepsze, nie trafia tylko do zakochanych. Tekst znają na pamięć całe pokolenia! Wystarczą pierwsze takty, a na twarzach większości z nas zagości uśmiech.
MUZYKA DŹWIGNIĄ HANDLU
Nikogo już nie dziwi wykorzystywanie starych i dobrych przebojów w reklamie. Utwór Wszystko mi mówi, że mnie ktoś pokochał, to od jakiegoś czasu znak firmy Tymbark. Chyba każdy, kto usłyszy pierwsze nutki, nawet jeszcze nie widząc logo, wie już o jaki produkt chodzi. Czy to był strzał w dziesiątkę? Sok jak sok. Jednym smakuje bardziej, innym mniej, a jeszcze innym wcale. Jednak kiedy w reklamie w/w napoju usłyszymy miłą dla ucha piosenkę... to większość z nas pomyśli: „to na pewno pyszny sok, muszę go spróbować!”.
NAPÓJ O SMAKU MIŁOŚCI
Lepszych lub gorszych, mniej lub bardziej zabawnych czy w końcu zapamiętanych bądź zapomnianych spotów z wykorzystaniem tego nagrania w różnych aranżacjach, było co najmniej kilka. To dobrze.Twórcom reklamy przecież właśnie o to chodziło: żeby konsument kojarzył ten lekki utwór właśnie z produktem oferowanym przez Tymbark. Przenieśmy się teraz myślami, gdzieś daleko. Za miasto. Najlepiej na jakąś ukwieconą łąkę. Nieopodal małe jeziorko, nad nami bezchmurne niebo, z którego promienie gorącego słońca spadają wprost na nasze roześmiane twarze. Obok bliska nam osoba. Jest pięknie, prawda? Jednak nawet w taką beztroską pogodę, w końcu dopadnie nas pragnienie. Po co wtedy sięgniemy? Oczywiście po Tymbark!
CO NIE TAK Z TYMI REKLAMAMI
Jednak wyżej zaprezentowane reklamy nie wzbudziły we mnie większych kontrowersji. Uczynił to dopiero spot na 75-te urodziny Tymbarka. Inicjatywa sama w sobie bardzo interesująca. Niekonwencjonalna prezentacja przestrzeni 75-ciu lat działalności firmy, odpowiednia stylizacja wystroju oraz modela, a także dobry montaż, dały naprawdę ciekawy efekt. Co jest w takim razie nie tak z tą reklamą? Zobaczcie sami.
JAK ZJECHAĆ DOBRE NAGRANIE
Być może większość odbiorców wciąż nie domyśla się, o co tak naprawdę mi chodzi. Otóż, zastrzeżenia mam jedynie co do coveru utworu Skaldów. Śmiało mogę powiedzieć, że wykonujący ten utwór, zwyczajnie go zepsuł. Fakt, o gustach się nie dyskutuje, o czym świadczą wciąż dodawane, mniej lub bardziej pochlebne, komentarze pod tym spotem na YouTube.com, ale... mi się on zwyczajnie nie podoba. Nowa aranżacja znanego utworu zawsze jest trudna. Nawet bardzo, bo przecież trzeba zachować dawny klimat, a jednocześnie pokazać coś nowego – coś, co zachwyci. Dlatego za covery powinni brać się tylko profesjonaliści, a nie pierwsze lepsze gwiazdeczki, które myślą, że błysną w reklamie i świat padnie do ich stóp. Z ciekawości przesłuchałam inne covery w wykonaniu zespołu Renton. Powiem szczerze, że nie porywają. Wykonanie podobne, a wokal nie zachwyca. Wielka idea sprowadzona do kilku inaczej zagranych dźwięków i utwór staje się płaski.
CZY REKLAMA MOŻE „ZABIĆ” PIOSENKĘ?
Cisza na planie. Gotowi? Akcja! I poszło. Trochę ujęć, trochę montażu i mamy gotowy materiał. Czy spot zapadnie w pamięć potencjalnemu odbiorcy? Na jakiś czas na pewno. Pytanie tylko, którą wersję utworu Wszystko mi mówi, że mnie ktoś pokochał, który z założenia twórców reklamy tej marki ma się kojarzyć z Tymbarkiem, będzie dłużej pamiętał. Pierwotną, a może cover? Zdecydowanie pierwotną. No może z małymi wyjątkami, w postaci najmłodszych, którzy oryginału jeszcze nie znają. Jednak nieco starsi pewnie zauważą „ozdobniki”, przez które znana i lubiana od lat piosenka, zwyczajnie straciła na wartości. A wina znowu leży po stronie reklamy.
Justyna Krzyżanowska
Źródła:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz