W swoim dzisiejszym
wpisie skupię się na reklamach, które nie zostały dopuszczone do emisji
telewizyjnej. Spróbuję wyrazić swoje
subiektywne zdanie w tej sprawie odnoszące się do postępowanie Krajowej Rady
Radiofonii i Telewizji.
Pierwszą reklamą, którą
poddam analizie jest jeden z wielu spotów prezentujących napój pobudzający Red
Bull. W zamieszczonym poniżej filmiku widzimy nawiązanie do scen biblijnych, a
konkretnie do przybycia trzech króli w celu wręczenia darów nowo narodzonemu
dzieciątku. Twórcy reklamy poruszyli tematykę bardzo, ale to bardzo
kontrowersyjną. Sam również nie dopuściłbym tej reklamy do emisji. Religia jest
sprawą bardzo osobistą i nawiązywanie do niej w sposób, że przybył kolejny król
z nowym darem (puszką napoju Red Bull) ugodziłoby w uczucia wielu osób, dla
których wiara jest rzeczą w życiu bardzo istotną. Tak więc nawiązywaniu do
motywów religijnych w reklamach ja mówię stanowcze NIE!
Teraz skupię się jednej
z zakazanych reklam amerykańskich, prezentujący jeden z wytworów wielkiego
koncernu Coca- Cola, a mianowicie Coca Colę Zero, bez zawartości cukru. Rzekomy
„cukier” pojawia się na ekranie w dziesiątej sekundzie spotu i od razu zwraca
uwagę odbiorcy. Sceny z jego udziałem, które twórcy reklamy zdecydowali się
zaprezentować kojarzą się zdecydowanie jednoznacznie – po prostu ze scenami
łóżkowymi. Ta reklama jest dość zabawna i nie wygląda groźnie, ponieważ szansa,
że obrazki w niej zaprezentowane zostaną zrozumiane przez małe dzieci jest
niewielka. Z drugiej strony, jeśli mamy dbać o aspekty moralne, to może być ona
orzeczona jako „zagrożenie”. Wszyscy będą się z niej śmiać, bo przekaz jest
według mnie zrozumiały. Jednak użyty w niej język przesądził według mnie o tym,
że spot nie został wyemitowany. Słuchając zawartych wypowiedzi po prostu nie da
się nie zrozumieć jego treści. Moim zdaniem mógłby on jednak być spokojnie
pokazywany.
O ile wspomniany
powyżej spot reklamowy kojarzy się z elementami współżycia dwojga ludzi, to
zamieszczona reklama prezerwatyw marki Durex bije ją na łeb, na szyję. Już na
pierwszy rzut oka widać, że jej pomysłodawcy nie zamierzali niczego owijać w
bawełnę. Złożona jest z samych obrazów, dialogu ani monologu w niej nie
doświadczamy. Bez ceregieli zaprezentowano w niej, do czego się odwołuje
afiszowany produkt. Igraszek jest jednak za dużo i w pewnym momencie jej oglądanie
staje się niesmaczne. Decyzja o niewydaniu pozwolenie na emisję tego spotu moim
zdaniem była jak najbardziej słuszna.
Kryteria wiążące się z
wydaniem pozwolenia na emisję danej reklamy są ściśle regulowane prawnie. W tym
wpisie postawiłem się jednak nie w roli prawnika, a przeciętnego odbiorcy.
Uważam, że każdy może sobie pozwolić na odrobinę fantazji, lecz trzeba uważać,
żeby nie przekroczyć pewnej granicy dobrego smaku. Ona jest bowiem bardzo
cienka i jej naruszenie może spowodować utratę części swoich klientów. Jeśli
jednak reklama jest „sucha”, to tym bardziej i szybciej przepadnie ona w
mediach jako jeden z wielu elementów codziennej rzeczywistości. Swoją opinię w
tym temacie podsumuję jedną sentencją: „kto nie zaryzykuje, ten nie będzie miał”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz