piątek, 11 maja 2012

Skutek odwrotny od zamierzonego


z jestemblogerem.pl
Palenie papierosów to jeden z groźniejszych legalnych nałogów. Na całym świecie nie trudno znaleźć milionów uzależnionych. Ta plaga dotyka coraz młodszych, nawet dzieci w podstawówkach. W Polsce pali ponad 30% dorosłych obywateli (osoby po 18 roku życia). Wszyscy wiemy jak szkodliwy w skautkach jest ten nałóg,  co gorsza nie tylko dla uzależnionych ale również dla ich otoczenia. Aby ograniczać pojawianie się kolejnych palaczy i zmniejszać ilość już istniejących wiele z państw zdecydowało się na podjęcie szeregu ustaw dotyczących ograniczenia praw koncernów tytoniowych produkujących papierosy, oraz samego wyrobu i jego dystrybucji. Wdrożono też wiele kampanii społecznościowych mających zniechęcać do sięgania po papierosy. Tylko co to dało?

Martin Lindstrom przeprowadził neurologiczne badania marketingowe których wyniki opublikował w swojej książce „Zakupologia”. Jedną z grup badanych byli palacze, a badania miały sprawdzić skuteczność ostrzeżeń zamieszczanych na paczkach wyrobów tytoniowych.
Różne Państwa zdecydowały się na różną politykę tych ostrzeżeń. Od łagodnego amerykańskiego „Palenie tytoniu w ciąży szkodzi twojemu dziecku”, przez europejskie czarne ramki trudne do przeoczenia, kończąc na najostrzejszych – kolorowych obrazkach przedstawiających płuca dotknięte rakiem czy zmarłego człowieka. Takich drastycznych kroków podjęły się Kanada, Tajlandia, Australia, Brazylia, a od 2012 roku mają zostać wprowadzone również w Polsce!

z PolskieRadio.pl
Mimo to rocznie na świecie ludzie wypalają miliardy papierosów! Dlaczego? Wróćmy do badań Lindstroma. Badani na cztery godziny przez rozpoczęciem eksperymentu nie mogli zażywać wyrobów tytoniowych. Przed rozpoczęciem badania na aparaturze skanującej mózg musieli odpowiedzieć na szereg pytań wchodzących w skład specjalnie spreparowanej ankiety. Oprócz podania podstawowych informacji takich jak od jak dawna palą i ile papierosów wypalają dziennie musieli również odpowiedzieć na pytania sprawiające więcej trudności choć pozornie łatwe jak „Czy robią na tobie wrażenie ostrzeżenia zamieszczone na paczkach papierosów” lub „Czy dzięki nim palisz mniej”. Odpowiedzi oczywiście były twierdzące. Palacze deklarują, że ostrzeżenia zniechęcają ich do palenia. Dlaczego, więc palą dalej?

 Wyniki badania zaskoczyły wszystkich: i badaczy przeprowadzających bezpośrednie testy, i autora badań Martina L., i z cała pewnością czytelników jego książki, w której badania te opisuje. Otóż okazało się, że ostrzeżenia umieszczane na paczkach wyrobów tytoniowych nie mają wpływu na zniechęcenie nas do zapalenia. Ani delikatne ostrzeżenia, ani rzeczowe napomnienia, ani drastyczne obrazki nie wywołują w nas chęci NIE zapalenia papierosa. Co więcej! One wręcz zachęcają nas do palenia! Lindstrom odkrył, że zamieszczane na opakowaniach ostrzeżenia stymulują część mózgu nazywaną nucleus accumbens (jądro półleżące), która uważana jest za ośrodek przyjemności. Podczas badań fMRI widać jak neurony tworzące ten ośrodek świecą się gdy człowiek czegoś pragnie. Jeśli ośrodek ten zostanie pobudzony wzrasta zapotrzebowanie organizmu na pożądana rzecz. Oznacza to, że pobudzeni ostrzeżeniami palacze palą więcej! Dochodzi do absurdu gdyż „(…) ostrzeżenia, których celem było ograniczenie nikotynizmu, zmniejszenie zapadalności na raka i ratowanie ludzkiego życia, stały się marketingowym narzędziem zbrodni w rękach koncernów tytoniowych. Miliardy wydane przez rządy wielu państw na kampanie mające zniechęcać do sięgania po papierosy zostały zmarnowane, wcielone  życie kampanie zawiodły, przyniosły skutek odwrotny do zamierzonego. Jedynymi zadowolonymi mogą być właściciele koncernów tytoniowych, którzy nie kiwnąwszy palcem, uzyskali zakrojona na ogromną skalę kampanie marketingową o podłożu neurologicznym.

Sara Bis

Brak komentarzy: