środa, 2 maja 2012

POM Wonderful prezentuje: Najlepiej sprzedany film

źródło: pajiba.com

   FedEx - Cast Away - poza światem. Carlsberg w Spidermanie. Zmierzch - Apple, Google, MAC Cosmetics, Mercedes, Pepsi, Sony. Mroczny Rycerz - Armani, Bentley, Budweiser, Canon, Nokia. A Seks w wielkim mieście? O rany – Adidas, Hello Kitty, Heinz, Nivea, Starbucks, nie wspominając o Carolinie Herrara, Louis Vuittonie, Gucci, Versace, Vogue czy Oscarze de la Rencie, a nawet Uniwersytecie Harvard! Sporo? A wyobraźmy sobie to na ekranie – zręcznie poutykane między kolejnymi zwrotami akcji. Nawet jeżeli takowych nie ma, jak np. w polskiej Pierwszej miłości, wśród widzów której Play znalazł swój target i postanowił w najbardziej niedyskretny sposób powiesić „smycze” z logiem firmy na szyjach aktorów. Przyprawiają o zawrót głowy każdego odbiorcę.



   Jednak trudno winić twórców filmu – oni też potrzebują pieniędzy, by rozreklamować swoje dzieło. Przecież grube miliony, które wsadzili w jego produkcję i efekty specjalne muszą się im zwrócić. Jednak co byłoby gdyby ktoś zrobił film oparty na reklamie? Cała akcja, plakaty, rekwizyty, plany zdjęciowe, muzyczny motyw przewodni – wszystko oparte na reklamie? I nawet kilka przerw na bezwstydne przedstawienie sponsorów? Szalone? Nie dla Morgana Spurlocka.

   Znany szerszej publiczności głównie dzięki takim filmom jak Super Size Me czy Co Kupiłby Jezus reżyser obnaża (a czasem po prostu wytyka) w dość komediowy sposób prawidłowości, które rządzą naszym życiem. Nie boi się przy tym nadepnąć wielkim korporacjom na odcisk. POM Wonderful Presents: The Greatest Movie Ever Sold to jedno z jego ostatnich dzieł, które miało swoją premierę w styczniu 2011 roku.

źródło: filmweb.pl




  Spurlock zainspirowany amerykańskimi „blockbusterami” (naprawdę popularnymi produkcjami), postanowił poszukać sponsorów do jego filmu, od razu i bez ogródek przedstawiając jego ideę. Chce sprzedać film poprzez przyznanie się do tego, że faktycznie chce się sprzedać. Paradoksalnie, będąc więc szczerym z widzem może sporo zyskać. Początkowo odrzucony przez takie firmy, jak Volkswagen, Guess Jeans, Nintendo czy Red Bull, odnajduje swoją „tożsamość” między markami takimi jak on sam – oscylującymi między przymiotnikami „żartobliwy” a „uważny”. I tak zyskał mniej znanych, ale chętnych do współpracy partnerów, np. producenta dezodorantów Ban, stacji paliw Sheetz, napojów POM (firma ta wyłożyła również 1 mln $, by znaleźć się w tytule filmu) czy linii lotniczych JetBlue, a nawet samochodów Mini Cooper.






źródło: stencilarchive.org



  The Greatest Movie Ever Sold jest zapisem jego drogi do stworzenia tego dzieła, nie bez powodu więc Jimmy Kimmel nazwał ją Incepcją wśród dokumentów. Spurlock zderza nas z różnymi środowiskami, które są w mniejszym lub większym stopniu odpowiedzialne za reklamy w filmach. Począwszy od samych reklamodawców, przez najsłynniejsze amerykańskie firmy zajmujące się product placement, na samych reżyserach kończąc. Razem z nim zasiądziemy przy biurkach prawników, porozmawiamy z Donaldem Trumpem i Quentinem Tarantino, a także dowiemy się, dlaczego warto „pogadać o tym z Normem Marshallem”.





   Temat reklamy nie omija również ścieżki dźwiękowej filmu. Początkowo dostajemy sporą dawkę muzyki klasycznej – „W grocie Króla Gór” Griega czy „Dance of Knights” z baletu Prokofiewa. Stanowi to delikatne nawiązanie do Mechanicznej pomarańczy, gdzie główny bohater, fan muzyki klasycznej (w szczególności Beethovena) jest poddawany torturom przy pomocą obrazów. Podobny osąd wypływa z naszpikowanego reklamami filmu Spurlocka. W The Greatest Movie Ever Sold wykorzystano również utwór „Run On” z płyty „Play” Moby'ego. Co ciekawe, jest to pierwszy album, z którego wszystkie utwory pojawiają się w filmach, programach telewizyjnych i reklamach. Poza tym, reżyser postanowił znaleźć zespół, który wykona piosenkę przewodnią dla filmu. I tak grupa OK Go postanowiła podjąć się tego zadania.


   Dlaczego warto zobaczyć ten film? Po pierwsze, ponieważ Morgan Spurlock daruje sobie trzymanie się faktów, na rzecz ośmieszania tego przemysłu. Jego największym atutem jest jest nie tyle urok osobisty, co po prostu szczerość, co zjednuje mu zarówno kolejnych sponsorów jak i uwagę widza. Otwarcie mówi nam, że reklamy nie sprzedają szczęścia, utwierdzają nas tylko w przekonaniu, że jesteśmy głupi, brzydcy, wybrakowani. Tak więc, wielki plus za szczerość, panie Spurlock. Nawet jeżeli dowodzi Pan jej siedząc w wannie z dzieckiem i kucykiem.

Magda Kuberska

Brak komentarzy: