czwartek, 3 maja 2012

Jeszcze James Bond czy już król Midas?



  Zawsze lubiłam oglądać Batmana. Głównie po to, żeby przyglądać się w jak fantastyczny sposób ewoluują jego gadżety. Na przykład kostium – od prototypowego, zrobionego z materiału a la flanela, którego ulepszoną wersję znajdziemy w każdym supermarkecie przy okazji karnawału, po ten, który nosi Christian Bale w ostatnich częściach (kostium ma lepsze „umięśnienie” niż on sam). Poza tym, ten uniform czy Batmobil w trochę może groteskowy pokazują nam jak technologia i moda idą do przodu. Jednak chcąc naprawdę się przekonać, co to znaczy postęp, radziłabym zajrzeć raczej do Jamesa Bonda – króla kinowego product placement. Podobnie do Batmana jest fantazją i marzeniem każdego chłopca i mężczyzny od 18 do 4o roku życia, która zmienia się z czasem, a przynajmniej dopasowuje do ogólnie panującej mody.

Sean Connery i Aston Martin
źródło: dailymail.co.uk

   W przypadku Agenta 007 możemy już mówić nawet o swoistej tradycji – wszystko zaczęło się prawie 50 lat temu. Kiedy w 1964 roku ukazał się trzeci film z serii z Seanem Connerym Goldfinger. Bond po raz pierwszy otrzymał swój „własny” samochód – Astona Martina DB5. Kolejne serie uświadamiały nas, że Agent lata liniami Pan Am, popijając wódkę Smirnoff, a Astona używa wymiennie z BMW, np. gdy przebijał się nim przez billboard British Airways w Moonrakerze z 1978 roku albo ciężarówkę Perrier w Goldeneye z 1995. A potem w 2002 roku w Śmierć nadejdzie jutro przerzucił się na Finlandię. Jak wiem, Bond do stałych w uczuciach nie należy, również jeżeli chodzi o zegarki. Od 1995 roku porzucił starego, niemodnego Rolexa na rzecz firmy Omega. W Casino Royale Vesper Lynd pyta Agenta o jego zegarek: „Rolex?”, na co on jej odpowiada „Omega”. Kobieta kończy dialog stwierdzeniem „beautiful”. Przekaz okazał być się bardzo skuteczny – po premierze filmu aż 80% badanych wskazało Omegę jako zegarek Jamesa Bonda. Na tej samej części przygód 007 skorzystała także Czarnogóra, gdzie toczy się akcja filmu. 
 
Daniel Craig i Omega
źródło: theflickcast.com

   Twórcy stopniowo stawiali sobie poprzeczkę coraz wyżej, aż w końcu przyszła pora zmierzyć im się z dotychczasowym rekordzistą – Raportem Mniejszości w reżyserii Stevena Spielberga z 2002 roku. Lexus, Bulgari i American Express w sumie zapłacili około 20 milionów dolarów, żeby znaleźć się w tym filmie. Nowa, 23 część, Skyfall, ma zawierać scenę, która już teraz wywołuje dreszcze u fanów serii. Bond ma podobno odstawić swoje Martini, na rzecz holenderskiego piwa. I za co? Za zawrotną sumę 45 milionów dolarów, które zapłacą reklamodawcy, w tym również wspomniani Holendrzy, za product placement w nowej odsłonie przygód 007.

   Reklamy nie są niczym nowym dla fanów 007 – bez problemu utożsamiają agenta nie tylko z Astonem Martinem czy BMW, Omegą i Martini, ale również ostatnio z takimi firmami jak Sony, Sony Ericsson, Kodak, 7Up, Sony VAIO, Yamaha i Calvin Klein. Można więc powiedzieć, że stanowią integralną część tego, co widzimy na ekranie, a część z nich mogła być oczywiście przypadkowa. W końcu, sam twórca postaci, Ian Fleming, umieścił kilka marek w swoich książkach (np. Cartier). Z tą jednak różnicą, że pewnie nie dostał za nie ani grosza.



Magda Kuberska

Brak komentarzy: