Zawsze
lubiłam oglądać Batmana. Głównie po to, żeby przyglądać się
w jak fantastyczny sposób ewoluują jego gadżety. Na przykład
kostium – od prototypowego, zrobionego z materiału a la flanela,
którego ulepszoną wersję znajdziemy w każdym supermarkecie przy
okazji karnawału, po ten, który nosi Christian Bale w ostatnich
częściach (kostium ma lepsze „umięśnienie” niż on sam). Poza
tym, ten uniform czy Batmobil w trochę może groteskowy pokazują
nam jak technologia i moda idą do przodu. Jednak chcąc naprawdę
się przekonać, co to znaczy postęp, radziłabym zajrzeć raczej do
Jamesa Bonda – króla kinowego product placement. Podobnie
do Batmana jest fantazją i marzeniem każdego chłopca i mężczyzny
od 18 do 4o roku życia, która zmienia się z czasem, a przynajmniej
dopasowuje do ogólnie panującej mody.
Sean Connery i Aston Martin źródło: dailymail.co.uk |
W
przypadku Agenta 007 możemy już mówić nawet o swoistej tradycji –
wszystko zaczęło się prawie 50 lat temu. Kiedy w 1964 roku ukazał
się trzeci film z serii z Seanem Connerym Goldfinger.
Bond po raz pierwszy otrzymał swój „własny” samochód –
Astona Martina DB5. Kolejne serie uświadamiały nas, że Agent lata
liniami Pan Am, popijając wódkę Smirnoff, a Astona używa
wymiennie z BMW, np. gdy przebijał się nim przez billboard British
Airways w Moonrakerze
z 1978 roku albo ciężarówkę Perrier w Goldeneye
z 1995. A potem w 2002 roku w Śmierć nadejdzie
jutro
przerzucił się na Finlandię. Jak wiem, Bond do stałych w
uczuciach nie należy, również jeżeli chodzi o zegarki. Od 1995
roku porzucił starego, niemodnego Rolexa na rzecz firmy Omega. W
Casino Royale
Vesper Lynd pyta Agenta o jego zegarek: „Rolex?”, na co on jej
odpowiada „Omega”. Kobieta kończy dialog stwierdzeniem
„beautiful”. Przekaz okazał być się bardzo skuteczny – po
premierze filmu aż 80% badanych wskazało Omegę jako zegarek Jamesa
Bonda. Na tej samej części przygód 007 skorzystała także
Czarnogóra, gdzie toczy się akcja filmu.
Daniel Craig i Omega źródło: theflickcast.com |
Twórcy
stopniowo stawiali sobie poprzeczkę coraz wyżej, aż w końcu
przyszła pora zmierzyć im się z dotychczasowym rekordzistą –
Raportem Mniejszości w
reżyserii Stevena Spielberga z 2002 roku. Lexus, Bulgari i American
Express w sumie zapłacili około 20 milionów dolarów, żeby
znaleźć się w tym filmie. Nowa, 23 część, Skyfall,
ma zawierać scenę, która już teraz wywołuje dreszcze u fanów
serii. Bond ma podobno odstawić swoje Martini, na rzecz
holenderskiego piwa. I za co? Za zawrotną sumę 45
milionów dolarów,
które zapłacą reklamodawcy, w tym również wspomniani Holendrzy,
za product placement w nowej odsłonie przygód 007.
Reklamy
nie są niczym nowym dla fanów 007 – bez problemu utożsamiają
agenta nie tylko z Astonem Martinem czy BMW, Omegą i Martini, ale
również ostatnio z takimi firmami jak Sony, Sony Ericsson, Kodak,
7Up, Sony VAIO, Yamaha i Calvin Klein. Można więc powiedzieć, że
stanowią integralną część tego, co widzimy na ekranie, a część
z nich mogła być oczywiście przypadkowa. W końcu, sam twórca
postaci, Ian
Fleming,
umieścił kilka marek w swoich książkach (np. Cartier). Z tą
jednak różnicą, że pewnie nie dostał za nie ani grosza.
Magda Kuberska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz