Wieczór. Zmęczeni po całym dniu siadamy na kanapie z pilotem w ręku i szukamy odpowiedniego kanału. Trafiamy na film. Te pościgi, te wybuchy! Czujemy film całym sobą, utożsamiamy się z głównym bohaterem, jesteśmy przejęci akcją do granic możliwości i nagle... PROSZEK MARKI X ROZPRAWI SIĘ Z PLAMAMI RAZ NA ZAWSZE! SPOSÓB NA MAKSYMALNĄ OBJĘTOŚĆ! - czyli to, co kochamy najbardziej, blok reklamowy.
Krótko postaram się wyjaśnić, co to jest blok reklamowy. Jest to wynalazek, który ma za zadanie przerwać film w najlepszym momencie, w środku akcji. Dodatkowo charakteryzuje się hałaśliwością, gdyż jeżeli film nam się nie podoba i przyśniemy – blok reklamowy z całą pewnością posłuży za budzik. Można mu również przypisać irytowanie i informowanie o rzeczach „niezbędnych”.
Warto również wspomnieć o sposobie, w jaki prezentowany jest blok reklamowy. Jest głośniejszy od reszty audycji, jednak to wiedzą wszyscy. Ale warto też wspomnieć o magicznych właściwościach bloku reklamowego. Gdy na tej kanapie, po tym ciężkim dniu, z pilotem w ręku – przejęci, tożsami z bohaterem oglądamy film i nagle przerywa nam blok reklamowy, to z utęsknieniem czekamy na koniec reklam aby wrócić do akcji. I już się kończy, już słyszymy melodyjkę kończącą blok – jeszcze tylko jakieś promocje, jakieś zapowiedzi i... i... I...! I znowu blok reklamowy... Na szczęście istnieje instytucja, która nazywa się Telewizja Publiczna. Tam filmu nie przerwie blok reklamowy, ani autopromocja, ani nic innego – chyba, że doświadczymy nagłego braku prądu. Telewizje komercyjne wciąż zarabiają na kuszeniu nas produktami, których nie koniecznie potrzebujemy. Ale jest jeden, jedyny, mały plus bloków reklamowych – można pójść do toalety, czy zrobić sobie herbatę, drinka, popcorn, wyprowadzić psa na szybki spacer czy cokolwiek – a prawdopodobieństwo, że przegapimy jakiś moment audycji, jest nikłe.
Czy po obejrzeniu reklamy krzyknęliście z zachwytem „WOW! Muszę to mieć!” po czym pognaliście co tchu do sklepu po ową rzecz? Jeżeli nie, to jakoś nie specjalnie mnie to dziwi. Właściwie... wcale mnie to nie dziwi. Bo reklamy, poza oczywistym swoim zadaniem, mają jeszcze ukryty cel: denerwowanie odbiorców. Treścią, „muzyką”, scenografią, „grą” „aktorską” i w ogóle wszystkim – choć nie powiem, sama widziałam reklamy niezłe, a nawet dobre. Znakomita większość z nich jest bardzo podobna do siebie (różnią się oczywiście produkty): uśmiechnięta pani opowiada o życiu przed używaniem produktu (tu retrospekcja z bardzo smutną bądź złą miną), następnie nadchodzą cudowne czasy, gdzie uśmiech nie schodzi pani z twarzy – oczywiście! Używa produktu, a jakże. Słodko!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz