piątek, 1 czerwca 2012

Slogan, w przekazie reklamowym

          Każdy z nas mniej więcej wie lub przynajmniej słyszał o czymś takim jak slogan.
Często nie potrafimy go odróżnić od zwykłego hasła.
Slogan może pojawić się w reklamie w trzech miejscach:
1. w nagłówkach i tytułach reklam
2. jako fragment tekstu wyodrębniony z całości przekazu poprzez zwiększoną czcionkę, kolor lub w radiu przez inny, szczególny sposób wymówienia. Pojawia się zazwyczaj w połowie przekazu lub drugiej części, streszczając jej myśl
3. oraz element tekstu w najbliższym położeniu do logotypu firmy marki lub produktu. Jest przesłaniem marki, wyrażające główną myśl lub idee.

          Jeśli mniej więcej wiemy gdzie szukać sloganów, warto poznać ich typy.
  • Headline - po prostu ma zachęcić odbiorcę w strukturę reklamy. Bardzo często w formie pytań, gier słownych, paradoksów, parafraz lub puent. 
  • Slogan właściwy - jak sama nazwa wskazuje, jest to główna myśl sloganu. Ma przekazać najważniejsze informacje o produkcie i streścić główną myśl przekazu
  • SLOGAN - czyli slogan logo, element tekstowy uzupełniający nazwę firmy informujący o ideologii. Jest najmniej wyeksponowanym elementem lecz stałym, głęboko zakorzenionym w tradycję firmy

Autoreklama w programach telewizyjnych





Reklama to komunikat. Komunikat perswazyjny mający na celu przekonać klienta, konsumenta do nabycia jakiegoś dobra albo skorzystania z danej usługi. To hasło zna chyba każdy. Mówi się o tym, że reklama jest wszechobecna, zalewa nas i nasz internet. A co się stanie, jeśli przed hasłem reklama wstawimy słowo – auto? Powstanie nam AUTOREKLAMA. Czyli zachwalanie samego siebie, reklama własnej osoby lub swojej twórczości. Promowanie samego siebie. A do tego doskonale nadaje się telewizja, a konkretniej programy telewizyjne typu show.
Czy sens słowo bardzo się zmieni? Nie. Autoreklama, autopromocja także jest dziś wszechobecna. Zalewa telewizję, sprawia nieraz, że pierwotny cel powstania jakiegoś show przyćmiewa właśnie próba autopromocji, zareklamowania się i sprzedania siebie jako produktu mediom, tylko po to, by wzbudzić zainteresowania lub po prostu dla korzyści materialnych. Autoreklama ma dokładnie taki sam cel jak zwyczajna reklama – przekonać do siebie, zdobyć zainteresowanie, konsumentów, fanów, zwolenników. Zdobyć popularność i uzyskać z tego korzyści materialne. Są mniej lub bardziej agresywne sposoby samo prezentowania się. Oto kilka z nich:

Pierwszy przykład takiej autoreklamy, możemy odnaleźć w  znanym wszystkim programie Telewizji Polskiej - „Gwiazdy tańczą na lodzie”.  
Dorota Rabczewska, wykorzystując możliwość zareklamowania się w mediach, zdobycia jeszcze większej liczby zwolenników czy fanów, starała się za wszelką cenę zwrócić na siebie uwagę. Wystarczył różowy fotel, korona i okrzyknięcie siebie jedyna królową, aby tę popularność zwiększyć. O piosenkarce mówiło się dużo i wszędzie. Nie liczyło się gdzie, ważne że w ogóle pisano. A interesowały się nią wszelkie portale plotkarskie i gazety brukowe. Doda wykorzystała także do swojej autoreklamy Przemysława Saletę. Ostra wymiana zdań, cięte riposty i bezpodstawna krytyka sprawiały, że media interesowały się nią jeszcze bardziej, o ile tylko było to w tym czasie możliwe. A wszystko po to, by tylko zwrócono na nią uwagę i mówiono jak najwięcej. Nie zapominajmy również o sumie jaką piosenkarka zarobiła za sam udział w show.   


Kuba Wojewódzki to znana postać polskiego show biznesu. Sam siebie nazywa dziennikarzem. Z pewnością nie można mu tego odmówić. Ale nie należy zapominać, że zachowanie i postawa jaką sobą reprezentuje oraz sam fakt, że zdobył popularność i stał się osobą bardzo medialną, przyczyniły się do tego, że stał się także celebrytą. Jego autoreklama rozpoczęła się podczas trwania programu muzycznego „Idol”. Wojewódzki od samego początku kreował się na surowego jurora. To samo kontynuował następnie w programie „Mam talent” oraz „X – factor”. Oprócz tego, że stara się być krytyczny i zwrócić na siebie uwagę, chce by społeczeństwo kojarzyło go z inteligencją, wyszukanym słownictwem i błyskotliwością. Nie da się zaprzeczyć, że często jego wypowiedzi są bardzo trafne, czasami jednak chęć bycia wyżej niż wszyscy sprawia, że  dziennikarz zdaje się robić to tylko po to, aby pozostać zapamiętanym i na siłę rozbawiać publiczność. Mimo to, udaje mu się to znakomicie ponieważ producenci dalej uparcie zatrudniają go w swoich programach, a widzom jego ironiczne komentarze po prostu się podobają. 

Oprócz tego, że z promowania siebie korzystają znane nam gwiazdy i celebryci, nie można nie wziąć pod uwagę tej jaśniejszej strony autoreklamy. „You can dance”, „Must be the music” to rodzaje show, w którym osoby zupełnie nie znane, mają szansę zawalczyć o swój status, spełnić swoje marzenia. I nawet jeśli zabiegi, wzmagające ich popularność nie są celowe, efekt jest widoczny i niepodważalny.
Tak więc, jak widać, telewizja jest doskonałym miejscem na to, aby się zareklamować, sprzedać i mieć z tego zysk. Trzeba jednak pamiętać, żeby nie przekroczyć granicy, co może wywołać efekt odwrotny do zamierzonego. I zamiast zdobywać popularność, promujący się  po prostu ją stracą.







Kampania społeczna "RetteDeineFreiheit". Cz. 1


Projekt "Uratuj swoją wolność" jest odpowiedzią na przyjęcie przez niemiecki rząd ustawy która pozwoliła ocenzurować Internet. Ustawa miała zapobiegać szerzeniu się w Internecie pornografii, jednak jej zasięg mógł zostać w każdej chwili zwiększony   Film stworzony z inicjatywy Alexandra Lehmanna nie jest działalnością partyjna, tylko prywatna inicjatywą przeciwko, całkowicie bezsensownej ustawie, która jest sprzeczna z prawem i godzi w idee demokracji. Niestety film ten nie posiada ani polskich ani angielskich napisów, dlatego wszystkie obrazy pojawiające się w nim zostaną po kolei wytłumaczone.

  Politycy uznający potrzebę takich ograniczeń Internetu, przedkładają tezę, że w Internecie mamy do czynienia z ogromnym i zbyt swobodnym przepływem obrazów. Przez cztery lata panowania CDU w rządzie niemieckim nie zrobiono niczego aby ten  problem został rozwiązany. Jednak na krótko przed rozpoczęciem kampanii wyborczej politycy zatroszczyli się o dobro dzieci które narażone są na „zło” szerzące się w Internecie. Czas i powierzchniowa argumentacja pozwalają sądzić, że nie chodzi tutaj o to, żeby uuchronić dzieci przed nie pożadanymi treściami, tylko o pozorną aktywność partii.


 Rynek przez który przepływają miliardowe sumy, tak często przywoływany przez Ursule von der Layen nie istnieje, a blokady w Internecie nie zatrzymają rozwoju tego biznesu innymi ścieżkami.


Jedyną zmianą spowodowaną przez blokady będzie to że przeciętny użytkownik Internetu nie napotka już tak często stron z pornografią. Problem jednak nie zniknie, gdyż za znakiem stopu dalej będą znajdować się niepożądane materiały. Tym sposobem blokady będą typowym przykładem filozofii w której na pewne sprawy celowo nie zwraca się uwagi.



Dyrektor Europolu Max Peter Ratzel twierdzi że strony z pornografia sprowadzają ludzi na „zły tor” i są tylko początkiem dalszego poszukiwania dalszych materiałów tego typu. 


dalszy ciąg w następnym poście.