Meshi , albo wizytówki, wbrew pozorom
są bardzo ważnym czynnikiem w rozszerzaniu i utrwalaniu marki.
Zaczęłam od japońskiego określenia z tego względu na ciekawą
kulturę tej społeczności i dosyć nietypowy rytuał obchodzenia
się z tym kawałkiem kartoniku.
Wizytówki powinny być zadrukowane z
obu stron, w dwóch językach. Ich przechowanie ma miejsce jedynie w
specjalnie przeznaczonych dla nich wizytownikach. Wizytówkę
przyjmujemy obiema rękami i uważnie analizujemy jej treść. Nie
chowamy! Gdyż schowanie, zgięcie lub nie zapoznanie się z
wizytówką uznawane jest za głęboką zniewagę.
Temat wizytówki wydaje się dosyć
prosty, wręcz trywialny. Jednak uważam, że starsze formy
utrwalania lub propagowania marki/nazwiska jest równie skuteczne co
nowości w reklamie. Przekonałam się też, że wizytówka wcale nie
musi być nudna. Wręcz przeciwnie, potrafi zaskoczyć nie tylko
kształtem, ale też fakturą i niekoniecznie papierową formą.
A oto 3 przykłady na to, że chcieć
to móc. Dla samego faktu poznania firmy/ pomysłodawcy tych
wizytówek, wybrałabym się do tych firm.
Jeszcze jednym dosyć ciekawym
zastosowaniem wizytówki jest forma użytkowa. Poniżej przedstawiona
jest ona w postaci klucza do rowerów. Wydruk i papier też kosztują,
a prawdopodobieństwo, że ta wizytówka w ciągu najbliższych kilku
dni wyląduje w śmieciach jest parokrotnie wyższa niż to, że
wyrzucimy, przydatny klucz do śrub i napraw. Producent postawił
więc na praktyczny aspekt, wizytówki i podobnie jak „spece” od
LEGO na znajomość rynku w jakim się reklamuje.
Podsumowując, nikt nie opowiedział,
że stare formy typu ulotki czy tez właśnie wizytówki muszą być
nudne i nieefektywne. Mi tych parę reklam wystarczył, żeby
potrafić powiązać nazwisko z wizytówki z nazwą lub branżą
firmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz