Dzieci w reklamie

wyobrażenia o dziecku jako o istocie
niesamodzielnej, nieporadnej, jednocześnie
niewinnej i naturalnie dobrej, co
uruchamia wrodzony mechanizm opiekuńczości.
Dziecko potrafi wzbudzić w ludziach
szczególnie intensywne emocje, czego
świadoma jest branża i tam, gdzie
opisywana wcześniej reguła dopasowania na
to pozwala, wykorzystywana jest w
reklamie postać dziecka (np. reklamy pieluszek Pampers, czy
słoiczków z pokarmem dla dzieci Gerber). Przepisy prawne nie
zakazują kierowania reklamy do najmłodszych, bądź wykorzystywania
ich wizerunku. Jedynie nie pozwalają na wykorzystywanie czy mówiąc
ściślej na nadużywanie w reklamie łatwowierności dziecka.
Polskie prawo (na tle innych krajów) jest bardzo liberalne w tej
kwestii. W Kodeksie Etyki Reklamy znajduje się zapis: reklama
skierowana do dzieci lub młodzieży nie może wprowadzać w błąd
poprzez wykorzystywanie ich naturalnej ufności i braku
doświadczenia.
W innych krajach europejskich przepisy
prawne dotyczące tego tematu nie ograniczają się do powyższych. W
Belgii, Holandii, Danii, Grecji obowiązuje całkowity zakaz
reklamowania zabawek. We Włoszech ustanowiony jest zakaz
wykorzystywania wizerunku dzieci w reklamie. We Francji istnieje
całkowity zakaz zarówno wykorzystywania wizerunku dzieci, jak
również emisji reklam skierowanych do nich. Nasze przepisy są
bardzo ogólnikowe - nikt np. nie dookreśla "dziecięcej
łatwowierności". Brak definicji ustawowej jest otwartą furtką
do dokonywania dowolnej interpretacji tego pojęcia przez
przedsiębiorcę. Łamiący prawo osobnik może w stosunkowo łatwy
sposób uniknąć odpowiedzialności.
Dzieci w reklamie przyciągają uwagę
swoim „nieporadnym” zachowaniem, wzbudzają sympatię
niewinnym typowo dziecięcym
rozrabianiem, mając tym samym automatycznie
wpłynąć na pozytywny odbiór
przekazu. Przykładem może być seria reklam
ubezpieczenia na życie firmy Aviva
Commercial Union.
Dzieci rozrabiają, przeszkadzają, jednak nikt nie zwraca im uwagi –
akceptacja ich zachowania ma powodować sympatię dla agenta
ubezpieczeniowego, którego wizerunek jest łagodzony właśnie przez
obecność uroczych, nieco
niesfornych maluchów. Przy okazji
reklamowany produkt też zaczyna sprawiać
wrażenie nieskomplikowanego.
Całokształtem swojej osoby dzieci sprawiają,
że człowiek ma ochotę umilić im
życie, spełniając ich domniemaną prośbę. Im
bardziej „dziecięco” wygląda i
zachowuje się dziecko, tym lepsze efekty. Zasada ta bardzo często
wykorzystywana jest w kategorii środków czystości, gdzie
postać radosnego dziecka ma
podkreślać, jak wysoki poziom czystości i higieny
zapewniają produkty.
Jak na przykład w reklamie mleczka Cif
dzieci odnalazły swoje stare,
zabrudzone zabawki,
a mama, nie chcąc narażać dzieci na
kontakt z brudem, bakteriami, wykorzystuje
reklamowany produkt, by zapewnić im
możliwość bezpiecznej zabawy (por. rys. 3).
Z nawiązania do dzieci i ich
delikatności korzystają również inni producenci, np.:
ręczników papierowych czy papieru
toaletowego prezentując swoje produkty.
Zgodnie z wszechobecnie panującym
poglądem to, co ładne jest zarazem dobre
dający tym samym podstawę technice
perswazji, bazującej na fizycznej atrakcyjności nadawcy
komunikatu.Od dzieciństwa towarzyszą człowiekowi bajki,których dobre postacie są ładne, natomiast tzw. „czarne charaktery” brzydkie.
ostatnim czasie w mediach duże poruszenie wywołała sesja zdjęciowa
dla magazynu Vogue, w której pozowały 6-letnie modelki. Lea, Prune
i Thylane zostały wystylizowane na dorosłe kobiety, ubrane w ciężką
biżuterię, ekstrawaganckie ciuchy i mocny makijaż. Mimo
perfekcyjnej stylizacji oraz niesamowicie klimatycznych ujęć na
zdjęciach to były nadal małe dziewczynki, które zdaniem ekspertów
promują seksualność wśród nieletnich. Moim
zdaniem trik relkamowy tutaj przekroczył wszelkie swoje dozwolone
moralnością i elementarnymi normami etyki
uprawnienia.
Kwestia
wykorzytania dzieci w relkamie jest bardzo kontrowersyjna. Zrodziło
się za tą sprawą bardzo nieciekawe zjawisko - dzieci nie
przywiązują się zabawki, która (pomijając wartość materialną,
tj. zazwyczaj niebagatelną kwotę wydaną nań przez rodziców lub
krewnych) po krótkiej ekscytacji zostaje zastąpiona nową, a
przynajmniej chęcią posiadania nowej. Pluszowe misie zostały
zastąpione przez "zestaw małej gospodyni" lub "tor
wyścigowy dla superszybkich samochodzików". Wchodząc do
dziecięcego pokoju dostajemy oczopląsu - niby wszystkiego jest
dużo, wybór ogromny (przypominający ten ze sklepu z zabawkami), a
dziecko i tak powie, że "nie ma się czym bawić" i teraz
marzy o elektronicznym chomiku, który wprawiony w ruch mknie przed
siebie i nigdy się nie zatrzymuje... - a przynajmniej do pierwszej
napotkanej przeszkody.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz