Błyskotliwa. Rewelacyjna. Bestseller New York Timesa. Niezwykle wciągająca. Prawdziwie poruszająca... A biednemu czytelnikowi od tych frazesów puchnie głowa. O ile książka jak każdy produkt reklamować się musi, to odnoszę wrażenie, że wydawnictwa dawno porzuciły kreatywność i postawiły na pewne schematy haseł reklamowych.
I tak dobra książka musi być bestsellerem – najlepiej jeśli opinię taką wydaje prestiżowa, amerykańska gazeta – a do tego powinna nawiązywać w hasłach promocyjnych do innych „arcydzieł” kultury popularnej (choćby wszędobylskiego pana Greya). Książka to produkt, tak jak każdy inny musi się sprzedać. Wydawcy nie zależy na tym czy odkrył nowego Szekspira – ważne czy ten Szekspir się sprzeda, szczególnie gdy niewiele osób we współczesnym świecie sięga po książkę.
Czytelnictwo wciąż utrzymuje się na niskim poziomie. Łatwiej jest sięgnąć po dwugodzinny film niż dwustu stronicową powieść. Dlatego w moim odczuciu na czele reklamy książek stoją właśnie ekranizacje. Są to dwie różne formy, zarabiające na siebie osobno, jednak jednocześnie pracujące na wzajemny sukces. Świetnie zrealizowany film może zachęcić widza do zakupienia książki – natomiast dobra książka gwarantuje większą oglądalność filmu. Za przykład może tu posłużyć 'Harry Potter' – książki i filmy wzajemnie się uzupełniały i napędzały sprzedaż. Można powiedzieć, że autorka cyklu o Harrym, J. K. Rowling stała się swego rodzaju marką. W 2012 roku wydała powieść 'Trafny wybór', do której prawa ekranizacji zakupiło BBC. Sukces autorki, jej wcześniejszych książek i filmów na ich podstawie, na pewno zagwarantuje produkcji powodzenie, a tym samym wpłynie na zysk ze sprzedaży powieści.
Podążając dalej filmowym tropem ciekawym zjawiskiem są filmowe zwiastuny książek. Zazwyczaj przedstawiają pokrótce fabułę powieści, opinie cenionych gazet, pisarzy czy gwiazd. Jest to pewna alternatywa dla nieruchomych plakatów, które są w stanie przekazać jedynie hasło przewodnie reklamujące książkę.
Książki reklamowane są również za pomocą napisanych specjalnie dla nich piosenek. Razem z teledyskiem tworzą ciekawą formę - muzyka wpływa na Nasze emocje, działa na wyobraźnię, więc jeśli piosenka wpadnie Nam w ucho jesteśmy bardziej skłonni do zakupu.
Ze względu na niski poziom czytelnictwa, żeby sprzedać książkę, trzeba ją ciekawie opakować. Spotkałam się z powieścią, która ma swoje wydanie również w formie płatnej aplikacji. Dzięki temu czytelnik dostaje treść uzupełnioną o całą masę interaktywnych funkcji - może zadzwonić do fikcyjnej narratorki (gdzie usłyszy jej pocztę głosową), a podczas lektury na stronie pojawiają się animowane ilustracje.
Klasyczna, papierowa książka może się zmieniać, przeobrażać, 'stawać na głowie', nic jednak nie zmieni tego, że czyta się coraz mniej. I właśnie ze względu na to wydawnictwa powinny oprócz efektownych rozwiązań w postaci filmowych zwiastunów czy aplikacji, popracować nad hasłami reklamowymi. Bo jeśli wszystkie książki są genialne, to żadna tak naprawdę nie jest...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz