Reklamy przekazują zarówno
komponenty informacyjne jak i te odnoszące się do naszych emocji. Tą, której
poświęcona będzie ta notka, zwie się nostalgią. Jest to zarazem jedno z
silniejszych narzędzi, w którego posiadaniu są marketingowcy. No bo, czy nie
uwielbiamy z utęsknieniem wspominać smaku dawnego ulubionego trunku? Albo czy
nie posiadamy tego błysku w oku na dźwięk o smakołyku z dzieciństwa? Niemniej
jednak, dobre wspominanie marki nie gwarantuje jej pewnego sukcesu. Jak zatem
radzą sobie one na zupełnie nowym gruncie?
Frugo to napój, który ze
sklepowych półek zniknął na początku XXI wieku. Produkt ten nie zdołał jednak ulecieć z ludzkich wspomnień. I tak też, na
portalu społecznościowym, pojawił się fanpage „Frugo Wróć!”. Marka nie mogła
pozostać obojętna – w 2011 wróciła do sklepów.
Jako że powrót podyktowany był
głosem ludu, z ludem tym chciano utrzymać kontakt. Właściciele Frugo usiłowali „przejąć”
wspomniany fanpage. Choć było to ryzykowne, ostatecznie wyszło in plus.
Pytaniem pozostaje jedynie czy było to celowe działanie na rzecz wzrostu
zainteresowania, czy też faktycznie planowano położyć dłoń na szerokiej grupie
odbiorców. Wówczas nie raziło to wielu konsumentów. Dziś jednak, kiedy każdy „lajk”
jest na wagę złota, sytuacja mogłaby skończyć się mniej pozytywnie.
Tak czy inaczej, następnie Frugo
poszło już jak burza. Na początek świetnie rozwiązania akcja wychodząca
naprzeciw konsumentom. To oni bowiem, poprzez aplikację na facebooku, wspierać
mogli ponowne tworzenie marki. Ponadto otrzymywali nagrody – nie tylko poprzez
wzięcie udziału w konkursie, ale drobne upominki wysyłano nawet za samo
wypełnienie formularzu kontaktowego.
Najlepszą z pomysłów okazał się
jednak „Humanizm Wam w duszę”, który nawoływał do wzajemnego szacunki, kultury
oraz dbałości o język. Zaowocowało to między innymi powstaniem na portalu
Wykop.pl Kulturyzatora – oprogramowania, które posiadało zamienniki na 7400
przekleństw. Za pomocą tego programu „poprawiono” około 7000 komentarzy.
Kolejnym z produktów, próbujących
swych sił na „nowym rynku”, było czasopismo Secret Service. Koszty na ponowne
wydanie magazynu zebrali oni za pośrednictwem witryny PolakPotrafi.pl. Pomysł
ten okazał się strzałem w dziesiątkę gdyż zamiast potrzebnych 93 tysięcy
złotych, uzbierali ich 284.
Kolejnym dobrym posunięciem było
otwarcie na konsumentów. Dzięki fanpage’u na facebooku, fani decydować mogli
zarówno o szacie graficznej, zawartości czy kwestiach językowych. Autorzy
popełnili jednak błąd. Secret Service ukazał się wyłącznie w dwóch numerach,
zaś zastąpić go miał (w tym samym składzie redakcyjnym), magazyn Pixel. Choć w
praktyce zmianie uległa tu wyłącznie nazwa, fani składający się na ukochane
czasopismo poczuli się oszukani. Pod wątpliwość poddano również procedury
portalu PolakPotrafi.pl. Obie firmy jednak relatywnie, wyszły z tego cało.
Secret Service jest dziś „wydawany” poprzez facebooka.
Teraz przyszła kolej na, szumnie
reklamujące się, EB. Marka ta postawiła najbardziej na nostalgię – zastosowali bowiem
odświeżony spot reklamowy królujący w latach 90. Piszę się o nich zarówno na
blogach tematycznych jak i nie związanych z kwestią piwowarską. Chwilowo utrzymują
się na ustach (bądź i podniebieniu) zarówno pamiętających smak dawnego EB, jak
i młodszych – których zachęca się sprawdzeniem „alkoholu z młodości ich
rodziców”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz