Serce i Rozum Telekomunikacji Polskiej, pokazał jak dobrze wykorzystywać brand heros w reklamach. Pikuś i Delmik to przykłady jak tego nie robić.
Duża popularnością w reklamach, cieszy się wykorzystywanie tak zwanych brand heroes. Są to fikcyjne najczęściej animowane postacie reklamujące daną markę. Są wygodne przy kreowaniu wizerunku ponieważ zależą jedynie od ich projektantów. Twórcy mają pełną kontrolę nad tym jak dana postać wygląda, oraz jak się zachowuje. Mogą dowolnie kierować znaczeniami oraz kontekstami z jakimi dana postać się kojarzy, a przez to również wrażeniami i emocjami widzów.
Jednym z najgorszych herosów jest łezka margaryny Delma. Biegający po stole wałek margaryny nie wzbudza pozytywnych emocji. Twórcy zapomnieli, że reklama artykułów spożywczych powinna być przede wszystkim apetyczna. Żółta kulka tłuszczu zdecydowanie nie jest. W odróżnieniu od bohaterów reklam Biedronki, którym również można zarzucić, że nie wyglądają smakowicie,nawet nie jest śmieszna. Kobieta rozmawiająca z margaryną raczej wzbudza politowanie nad słabością żartu niż chęć posmarowanie kromki sztucznym masłem marki Delma.
Mocną stroną Delmika jest mocne powiązanie z produktem jaki reklamuje. Odbiorca szybko kojarzy ją z produktem, jest silnie i mocno zakotwiczona w świadomości konsumentów.
Tego atrybutu brakuje kolejnemu bohaterowi polskich reklam Panu Pikusiowi. Zasadniczy problem polega na tym, że nie odbiorca nie wie co on reklamuje. Bohater kompletnie nie kojarz się z produktami finansowymi. W założeniu Pikuś miał być sympatyczny i słodki. Przez co miał ocieplić markę AVIVA oraz jej produkty. Odwrócić uwagę widza od promocji produktów, przez co przekaz promocyjny miał stać się nienachalny i subtelniejszy. Niestety Pikus swoim skrzeczącym głosem, wyliniałym futerkiem, dziwnym irokezem odwrócił uwagę widzów tak skutecznie, że ci pierwsi zapomnieli co właściwie reklamuje. Jest raczej irytujący, przypomina bardziej złośliwego gremlina niż Kubusia Puchatka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz