niedziela, 22 kwietnia 2012

Informacja czy reklama?

Od pewnego czasu w Polsce zrobiło się głośno. Wszystko za sprawą przyjętej już przez rząd uchwały o podniesieniu wieku emerytalnego. Ale o reformie później. Na ostatnich zajęciach z reklamy we współczesnym świecie informacyjnym wywiązała się dość ciekawa dyskusja. Zapoczątkowało ją pytanie prowadzącego, dotyczące spotów telewizyjnych przygotowanych przez rząd: "Czy to kampania informacyjna, czy raczej reklamowa?"
 
Źródło: www.youtube.pl

Dyskusja prawie polityczna
Chcąc, nie chcąc zanim doszliśmy do wspólnej, właściwej odpowiedzi na postawione pytanie, dyskusja zaczęła ocierać się o wymianę poglądów politycznych. Pojawiały się bowiem głosy, mówiące o propagandowym zabarwieniu kampanii, ale tego wątku rozwijać nie chcę, ponieważ każdy ma prawo do własnych opinii i poglądów. Nie było łatwo odpowiedzieć na pytanie "reklamowa czy informacyjna?". Po trwającej około 10 minut dyskusji udało nam się jednak ustalić, że jest to kampania informacyjna. Dlaczego nie reklamowa? Ktoś mógłby powiedzieć, że przecież te filmy w jakiś sposób reklamują reformę emerytalną. Owszem, ale głównym ich celem, jest informowanie Polaków, o co z tą całą reformą chodzi, kto i od kiedy będzie musiał pracować dłużej, jakie grupy zawodowe stracą niektóre swoje przywileje, no i co najważniejsze - dlaczego jest to Polsce potrzebne. Powstało kilka wersji, które naprzemiennie mamy okazję oglądać w telewizji.


Założenia reformy
Od razu uprzedzam, że nie zamierzam tutaj mówić o poglądach politycznych, ani o tym czy popieram reformę czy też nie. Ta część mojego postu służyć będzie wyjaśnieniu krótko, o czym mówią spoty rządowe. Głównym założeniem reformy emerytalnej przygotowanej przez rząd, jest podniesienie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn oraz zrównanie go na poziomie wieku 67 lat. Ten zapis wzbudza najwięcej kontrowersji, zwłaszcza w środowisku związków zawodowych. Wielu nie zrozumiało do końca planów i założeń reformy i boi się, że od razu będą musieli pracować dłużej. Kampania ma na celu wyprowadzić ich z błędu, mówiąc że zmiany będą stopniowe. W filmach znajdziemy też informację o tym, dlaczego jest to, zdaniem rządu, potrzebne Polsce.

Wniosek z naszej analizy na zajęciach określa tę kampanię jako społeczną kampanię informacyjną, która faktycznie ma w sobie nieco propagandowości, ale trudno spodziewać się czego innego po filmach realizowanych na zlecenie rządzących. Inna istotna kwestia to koszt całej tej kampanii - 3 miliony złotych.

Brak komentarzy: