O tym, że reklama powinna być intrygująca,
oryginalna, barwna, a przede wszystkim przyciągająca spojrzenia, wiadomo nie od
dziś. Powinna być także zrozumiała i klarowna, tak, by konsumenci bez problemu potrafili odczytać
informacje o danym produkcie. Niestety, często zdarza się, że twórcy spotów
bardziej dbają o wrażenia estetyczne widza, pozostawiając nieco na uboczu
troskę o właściwe wyeksponowanie tego, co najważniejsze, czyli marki
reklamowanego produktu.
W reklamach mydeł, żelów pod prysznic, balsamów do
ciała czy szamponów często wykorzystywany jest wizerunek kobiety, ukazywanej
jako istota delikatną, wrażliwa i naturalnie piękna. Zwykle padają sugestie, że
zastosowany kosmetyk czyni skórę cudownie miękką i gładką, a włosy zyskują
niebywałą objętość, sprężystość i blask. Jednak, jak się okazuje, taka
dosłowność nie jest konieczna. Doskonałym przykładem są spoty firmy Dove, które
w swym przekazie nie muszą odwoływać się do nagości, by być atrakcyjnymi i
łatwo zapadającymi w pamięć.
Niektórzy twórcy spotów mają bardzo bujną
wyobraźnię. Znajduje to odzwierciedlenie w reklamach, które na pierwszy rzut
oka wywołują dość jednoznaczne skojarzenia, raczej dalekie od prezentowanego
produktu. Oglądając pierwszy raz reklamę szamponu DX2 można mieć wątpliwości,
czy aby na pewno chodzi o kosmetyk do pielęgnacji włosów…
Podteksty seksualne są obecne w wielu przekazach. To co budzi kontrowersje, dobrze się sprzedaje
i szybko zapada w pamięć, a przecież o to właśnie chodzi. Taką taktykę
stosowano już w latach 70.
Mówi się, że diabeł tkwi w szczegółach i w rzeczywistości
tak jest. Zestawiając reklamy wcześniej wspomnianego szamponu oraz wyżej
zaprezentowanego Domu Sprzedaży Wysyłkowej możemy stwierdzić, że obie są dość
„wyzwolone”. Różnica polega na tym, że pierwsza z nich jest bardziej subtelna,
natomiast druga jest bardziej bezpośrednia i pewnie nie zostałaby dziś
wyemitowana w telewizji.
Okazuje się, że kosmetyki do pielęgnacji ciała i
włosów nie są jedynymi produktami, których
reklamy mogą odwoływać się do skojarzeń lub wprost „ociekają seksem”. Dosłownie
i nieco humorystyczne potraktował tę
kwestię autor reklamy Peugeot. Dlaczego?
Myślę, że widok biedronek uprawiających miłość w
normalnych warunkach nikogo by nie zadziwił (pewnie nawet nikt nie zwróciłby na
nie uwagi). Ot, naturalna sprawa. Zastanawiające jest więc, czemu wybrały one do tego celu akurat samochód i to właśnie ten
model? Napis na końcu spotu wydaje się wszystko tłumaczyć. „Peugeot 207. And
everything is more intense”. Jak widać, dokładne informacje dotyczące możliwości
reklamowanego samochodu, np. spalanie, pojemność bagażnika czy osiągi nie mają
kompletnie znaczenia. Liczy się skuteczność
i intensywność. Intensywność przekazu, rzecz jasna. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz